Mamy do czynienia z nieprawdopodobną zręcznością w zrzucaniu odpowiedzialności za podjęte przez siebie decyzje. Tak długo jak rządowi będzie się to udawało i nie będzie ponosił konsekwencji swoich własnych decyzji, tak długo ta sytuacja będzie trwała – powiedział redaktor Paweł Lisicki komentując postawę władz wobec tak kluczowych dla Polski kwestii jak unijny mechanizm „pieniądze za praworządność” czy pakiet klimatyczny.
Redaktor naczelny tygodnika „Do Rzeczy” na antenie Radia Wnet odpowiadał na pytanie Krzysztofa Skowrońskiego o reakcję na środowy werdykt Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Przyznał, że towarzyszy mu „poczucie bezradności i bezsilności”. – To, że ten wyrok będzie dokładnie taki, można było przewidzieć z całkowitą pewnością. (…) w grudniu 2020 roku nastąpiło podpisanie przez polskiego premiera zasady warunkowości na szczycie Unii Europejskiej. Wtedy mówiłem, że jest to bardzo, bardzo poważny błąd i formuła o zaskarżeniu przez Polskę porozumienia jest wyłącznie odroczeniem tego katowskiego miecza, który nad Polską wisi. Dokładnie tak się stało – odparł redaktor Lisicki. Podkreślił on, że konsekwencji zgody Polski na mechanizm „pieniądze za praworządność” mógł spodziewać si e każdy kto ma „minimalną wiedzę na temat działania struktur unijnych, celów elit unijnych, tego, w jaki sposób one funkcjonują i co chcą osiągnąć”.
– Ale jeśli rząd tego nie widział i mimo tych wszystkich ostrzeżeń działał tak jak działał, uważał, że to nieprawda i mówią to jacyś nieprzychylni ludzie, w końcu znalazł się w takiej sytuacji jak obecna – ocenił.
Wesprzyj nas już teraz!
W konsekwencji decyzji TSUE pieniądze unijne będą wykorzystywane jako instrument szantażu wobec Polski. Paweł Lisicki zauważył, że dotychczas wypłaty dla Polski wstrzymywane były „prawem kaduka”, na podstawie niuansów prawnych i naginania przepisów przez Komisję Europejską. Teraz zaś Unia będzie mogła przykręcać kurek w majestacie wyroku swojego organu sądowniczego. Rząd zaś, w opinii publicysty, nie będzie dostawał wspólnotowych pieniędzy dla naszego państwa „tak długo nie podporządkuje unijnym dyrektywom”.
– Mamy tu do czynienia z kapitulacją na własne życzenie – stwierdził gość Radia Wnet.
– Mogę się założyć, że te pieniądze do Polski nie trafią, zanim Izba Dyscyplinarna nie zostanie zlikwidowana i dokąd Polska nie podporządkuje się temu, co Unia Europejska uważa za praworządność – mówił redaktor Lisicki.
– To jest niestety bardzo wąski sposób rozumienia, bo – owszem – Trybunał zastosował tak zwaną wąską interpretację, która polega na tym, że do wstrzymania wypłaty pieniędzy może dojść tylko wtedy jeśli „będzie to ściśle niezbędne dla osiągnięcia celu ochrony budżetu Unii jako całości”. Ale doświadczenie, które mamy w relacjach z UE pokazuje, że tzw. wąskie rozumienie przepisów nigdy wcześniej nie było stosowane. Gdyby tak było, to dlaczego polskie samorządy w zeszłym roku powszechnie zrezygnowały z obrony przed ideologią LGBT w swoich samorządowych kartach praw rodziny? No właśnie dlatego, że Unia stosuje swoje wąskie przepisy w sposób rozszerzający, a nie w sposób zawężający – wyjaśniał.
Według Pawła Lisickiego, w najbliższych tygodniach zostanie na forum UE uznane, że wprawdzie chodzi tu tylko o ochronę budżetu Unii jako całości, ale ta pociąga za sobą także, na przykład sposób wyboru sędziów w kraju członkowskim, tzw. prawa osób LGBT czy prawo do zabijania dzieci nienarodzonych. Bądź co bądź, niedawno prezydent Francji domagał się wpisania „prawa do aborcji” do Karty Praw Podstawowych Unii.
– Jak to się stało, ze Prawo i Sprawiedliwość, które doszło do władzy twierdząc, iż będzie skutecznie broniło polskich interesów, dokonuje, mam wrażenie, kolejnych aktów kapitulacji na całej linii? – zastanawiał się publicysta.
Redaktor naczelny „Do Rzeczy” wymienił jako kolejny przykład na to zjawisko pakiet klimatyczny, którego nie zawetowała Polska pod obecnymi rządami. W związku z tym „ceny energii rosną jak oszalałe, a rząd udaje, że go to nie dotyczy; że to ktoś inny podpisał, albo to wszystko zrobił; jacyś źli ludzie za tym stoją” – ironizował.
– Mamy do czynienia z czymś niebywałym i nieprawdopodobną zręcznością w zrzucaniu odpowiedzialności za podjęte przez siebie decyzje. Tak długo jak rządowi będzie się to udawało i nie będzie ponosił konsekwencji swoich własnych decyzji, tak długo ta sytuacja będzie trwała – ocenił.
Paweł Lisicki przytoczył też pozytywny przykład wystąpienia przez rząd PiS w obronie polskich interesów gdy gabinet Beaty Szydło wypowiedział porozumienie w sprawie lokowania imigrantów, zawarte przez Ewę Kopacz. Rozmówca Radia Wnet uważa fakt, że Polska nie uległa wówczas różnorodnym naciskom i groźbom ze strony UE za jeden z najważniejszych sukcesów Zjednoczonej Prawicy.
Źródło: Radio Wnet
RoM