Deficyt dostaw gazu w środę 10 września wyniósł ok. 45 proc. – poinformowało Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo. Nad sprawą ograniczenia dostawy surowca do Polski pochylają się prawnicy.
Informacje o tym, że Rosja przykręciła kurek pojawiły się już kilka dni temu. Od poniedziałku płynie bowiem do Polski mniej gazu. Jak poinformowało w czwartek PGNiG, płynie go z każdym dniem coraz mniej. We wtorek spadek dostaw wyniósł 25 proc. a w czwartek już 45 proc.
Wesprzyj nas już teraz!
Spadek dostaw dotyczy połączeń międzysystemowych w Drozdowiczach (Ukraina), Kondratkach (Białoruś) i Wysokoje (Białoruś).
PGNiG nie komentuje szerzej problemów z dostawami gazu do Polski. Podaje jednak, że Gazprom Export nie realizuje zamówień zgodnie z umową. „PGNiG nie otrzymało do chwili obecnej żadnej informacji ze strony Gazpromu o powodach zmniejszenia dostaw gazu do Polski” – czytamy w specjalnie wydanym raporcie. By zabezpieczyć luki w dostawach, PGNiG zdecydowało o realizacji dostaw uzupełniających przez punkty w Lasowie i Cieszynie oraz przez punkt Mallnow na granicy z Niemcami.
Niewykluczone, że Polska będzie domagała się odszkodowania od Rosjan za złamanie umowy i ograniczenie przepływu gazu bez uprzedzenia. – Pracują nad tym prawnicy – skomentowała krótko rzecznik spółka.
Co na to Gazprom? Rosyjski koncern nie widzi problemu. „Informacje mediów o zaobserwowanych przez firmę PGNiG zmniejszonych dostawach gazu są błędne. Obecnie dostawy surowca do Polski utrzymują się na takim samym poziomie jak w poprzednich dniach i wynoszą 23 mln m3 gazu dziennie” – napisali w specjalnym komunikacie Rosjanie.
Źródło: wp.pl
ged