Grupa działaczy Związku Polaków na Białorusi (ZPB) została zatrzymana w Grodnie przez milicję. Do incydentu doszło w trakcie protestu w obronie polskiej szkoły w Grodnie. Wśród zatrzymanych są członkowie zarządu nieuznawanego przez władze w Mińsku Związku Polaków na Białorusi. Wezwany na posterunek milicji został także dziennikarz opozycyjny Andrzej Poczobut.
Pod Urzędem Obwodowym (wojewódzkim) w Grodnie zatrzymanych zostało kilkanaście osób. W pikiecie na którą władze nie wydały zgody uczestniczyło około 30 osób. Andżelika Orechwo, prezes ZPB powiedziała Polskiemu Radiu, że wcześniej milicjanci zatrzymali kilku znanych działaczy polskich.
Wesprzyj nas już teraz!
– Pikieta została szybko rozpędzona przez milicję. Ludzi zabierano do autokarów, wynoszono (trzymając) za ręce i za nogi, rwano ubrania. Było sporo osób starszych, w wieku 60-70 lat. Wyjechały trzy autokary z ludźmi i na razie nie wiemy, gdzie – opisuje zajście prezes PZB.
Andżelika Orechwo, Andrzej Poczobut oraz dwie osoby zostały zwolnione z aresztu około godz. 13. – Na razie zostałem zwolniony ja, Jan Roman i prezes oddziału ZPB w Wiercieliszkach Giennadij Picko – oznajmił Poczobut. Sam nie był zatrzymany wezwano go do podlegającego MSW inspektoratu wykonywania wyroków jeszcze przed rozpoczęciem pikiety. Otrzymał on oficjalne pouczenie o niedopuszczalności naruszania ustawodawstwa białoruskiego.
Według prezesa Rady Naczelnej ZPB „zatrzymano w sumie 21 osób, ale to jeszcze niepełna informacja”. – Z tego, co słyszymy, na pewno w przypadku części osób będą potrzebni adwokaci, bo będą procesy – powiedział Poczobut.
Konflikt w Grodnie powstał po tym jak miejscowe władze oświatowe wyszły z propozycją umieszczenia w Szkole Polskiej dwóch klas rosyjskojęzycznych. Podjęcie tego typu działań przez Mińsk, ma na celu dalszą rusyfikację szkolnictwa i rugowanie z niego polskości. Władze uzasadniają podjęcie takich kroków przepełnieniem lokalnych szkół rosyjskojęzycznych.
Źródło: Polskie Radio, interia.pl
luk