Współautor książki „SB a Lech Wałęsa” skomentował ujawnienie teczek z domu Czesława Kiszczaka dotyczący współpracy TW „Bolka”. Historyk główny nacisk położył na późniejszą działalność Wałęsy, który bojąc się konfrontacji z własną przeszłością przyczynił się do utwierdzenia postkomunistycznego porządku w Polsce.
W poniedziałek IPN ujawnił trzy teczki Tajnego Współpracownika „Bolka” z przetrzymywanych przez Czesława Kiszczaka akt SB, dotyczące współpracy Lecha Wałęsy z bezpieką. Są to Teczka Personalna zawierająca odręczną deklarację współpracy, Teczka Pracy zawierająca odręcznie pisane donosy oraz teczka zawierająca list generała Czesława Kiszczaka do dyrektora Archiwum Akt Nowych, w którym zwraca się on o udostępnienie akt Wałęsy nie wcześniej niż pięć lat po śmierci TW „Bolka”.
Wesprzyj nas już teraz!
Do sprawy odniósł się dr Piotr Gontarczyk, jeszcze przed ujawnieniem pełnej dokumentacji. Historyk przypomniał okoliczności początków współpracy Wałęsy z bezpieką. – [Zaczęła się ona] najprawdopodobniej bezpośrednio po wydarzeniach grudniowych, być może 19 grudnia 1970 r. To był w stoczni gorący czas – Wałęsa był wśród przywódców komitetu strajkowego, wykazywał wówczas dużą aktywność. (…) Oczywiście, Wałęsa nie był wtedy traktowany jako żaden przywódca opozycji, bo nim nie był. Donosy ‘Bolka’ dotyczyły bieżącej sytuacji w zakładzie, którą bezpieka chciała monitorować, oraz aktywnych przywódców robotniczych – powiedział dr Gontarczyk.
Rozmówca „Wprost” przyznał, iż Lech Wałęsa donosił na kolegów z pracy „i z całą pewnością nie była to współpraca pozorowana”. Jednocześnie potwierdził, iż współpraca z „Bolkiem” została zerwana 1976 roku, a jego działalność w latach 80-tych daleko odbiegała od konformistycznej postawy z okresu wcześniejszego.
– Może to paradoks, ale jego zachowanie w latach 70. łatwiej mi zrozumieć niż w czasach prezydentury – powiedział Gontarczyk komentując późniejszą działalność Wałęsy. – Wtedy był prostym robotnikiem, nie było struktur opozycji, a on sam miał prawo się bać. Gdyby w 1989, 1990 albo 1992 r. szczerze opowiedział o tym przykrym epizodzie, w moich oczach by tylko zyskał jako człowiek, którego bezpieka upodliła, a on się podniósł i odkupił swoje grzechy z nawiązką – tłumaczył.
– Niestety, jego działalność w latach 90. pokazuje, że nie miał odwagi zmierzyć się z własną przeszłością. Słabość młodego robotnika była niczym w porównaniu z tym, że jako urzędujący prezydent wyprowadził z archiwum UOP i doprowadził do usunięcia znanych wówczas archiwaliów na swój temat. Na to nie ma usprawiedliwienia. Podobnie jak na to, że strach przed ujawnieniem trudnych faktów doprowadził go ostatecznie do zamachu na rząd Jana Olszewskiego – dodał.
Współautor książki „SB a Lech Wałęsa” ocenił także współudział Lecha Wałęsy w budowaniu postpeerelowskiego porządku. – Nieprzypadkowo pod koniec swej prezydentury przy pomocy swego człowieka w służbach Andrzeja Milczanowskiego Wałęsa doprowadził do zniknięcia jego akt. To była tylko jedna z jego licznych zasług w budowie państwa postkomunistycznego, patologicznego, chorego. Państwa, w którym niewyjaśniona przeszłość w dalszym ciągu kładzie się cieniem na współczesności – podkreślił dr Piotr Gontarczyk.
Źródło: Wprost
FO