Przybywa postępowań dyscyplinarnych wobec lekarzy pracujących w „receptomatach” lub „zwolnieniomatach”, a więc de facto udostępniających swój certyfikat ZUS internetowym botom – czytamy w „Gazecie Wyborczej”.
– Zaczęły się ataki hakerskie. I stają się już częścią tego biznesu – mówi „GW” rzecznik Naczelnej Izby Lekarskiej Jakub Kosikowski. Celem ataku jest certyfikat ZUS, dzięki któremu lekarz może wystawiać zwolnienia i recepty online.
Jak podaje gazeta, scenariusz wygląda mniej więcej tak: lekarz dostaje sms o treści „Certyfikat ZUS zostanie zawieszony, prosimy o ponowne zalogowanie w celu zaktualizowania”. Jeśli kliknie w link, przechodzi na stronę do złudzenia przypominającą aplikację mObywatel. A stąd już krótka droga do kradzieży certyfikatu. Ale niektórzy lekarze świadomie udostępniają firmom swoje certyfikaty ZUS. Bo to szybki i łatwy zarobek.
Wesprzyj nas już teraz!
Kosikowski potwierdza: po drugiej stronie internetowych „receptomatów” lub „zwolnieniomatów” siedzą boty. Mogą nawet zadać użytkownikowi kilka rutynowych pytań na czacie, ale recepty, czy L4 wystawiają z automatu. I masowo. Liczby idą w setki lub tysiące w ciągu doby.
Zdarza się, że lekarz o masowym wystawianiu przez siebie recept czy zwolnień dowiaduje się z ZUS-u lub Naczelnego Sądu Lekarskiego. Albo od pacjentów, którzy kontaktują się z nim prywatnymi kanałami. Okazuje się wówczas, że doszło do kradzieży certyfikatu. – To wciąż pojedyncze sytuacje. Zwykle kończą się tak, że lekarz po prostu blokuje swój certyfikat i wyrabia nowy. Nie słyszałem, aby kiedykolwiek udało się wyciągnąć konsekwencje wobec firm, które certyfikat od lekarza wykradły – mówi dziennikowi rzecznik NIL.
Rozmówca „GW” podaje, że NIL domaga się od rządzących regulacji prawnych, które pozwoliłyby wyeliminować działanie internetowych „receptomatów” i „zwolnieniomatów”. Ich zdaniem problem zaczął się ok. 2022 r. – Jest rok 2025 i dotąd nic się nie zmieniło. (…) W internecie mnożą się spółki oferujące tego typu usługi, których wraz z rozwojem nowych technologii będzie tylko przybywać. Z odpowiedzi, które dostajemy od decydentów można wyczytać, że rozwiązanie problemu się nie opłaca, bo telemedycyna to popularna w społeczeństwie forma konsultacji z lekarzem, która dodatkowo odciąża NFZ – mówi gazecie Kosikowski.
Źródło: PAP
Sztuczna inteligencja nie radzi sobie w medycynie. Popełnia błąd w 70 procentach przypadków