Włoski biskup Antonio Stagliano zapowiedział dążenie do prawnego zakazu grania w Pokémon Go. Jego zdaniem stwarza ona zależność zbliżoną do tej w reżimach totalitarnych, takich jak nazizm. Hierarcha twierdzi, że gra doprowadziła do „alienacji tysięcy młodych ludzi”. Biskup Stagliano to nie jedyna osoba zatroskana niezwykłą popularnością aplikacji. Dla uzależnionych od niej prowadzone są już specjalne terapie. Granie w nią w pewnych przypadkach przyczyniało się pośrednio do zagrożenia zdrowia, a nawet śmierci.
Zdaniem biskupa Antonio Stagliano, Pokémon Go to gra „diaboliczna”. Fascynacja nią to – jego zdaniem – fakt alarmujący. Gracze buszujący po miastach i nie tylko w poszukiwaniu wirtualnych potworów są – jak przekonuje – wyalienowani. W sprawie zdelegalizowania aplikacji duchowny konsultował się już z dwoma prawnikami. Planowane jest złożenie pozwu sądowego w celu zakazania gry. Jego zdaniem stwarza ona zagrożenie dla stabilności społecznej mieszkańców regionu.
Wesprzyj nas już teraz!
Pokémon Go to gra dostępna przez App Store. W grze widoczne są miejsca, gdzie ukrywają się wirtualne stwory – tytułowe Pokemony. Gracz ma za zadanie znajdować je. Aby to uczynić musi jednak udać się osobiście w miejsce wskazane przez grę. To połączenie rzeczywistości wirtualnej z realną zyskało ogromną popularność. Gra wypuszczona na rynek 6 czerwca 2016 r. już po tygodniu stała się najczęściej pobieraną aplikacją w App Store.
Entuzjaści tej rozrywki zwracają uwagę, że zachęca ona do wychodzenia w teren i aktywności fizycznej. Sęk w tym, że Pokemony nie zawsze są w miejscach nadających się do tego typu zabaw. Wirtualne stwory znajdują się także na lotniskach, w muzeach czy w… obozie koncentracyjnym w Auschwitz. Przedstawiciele niektórych placówek zaapelowali do producenta aplikacji, firmy Niantic, o usunięcie z nich Pokemonów. Twórcy gry umieszczają potwory także w kościołach. Jednym z nich jest katedra w sycylijskim Noto – diecezji biskupa Stagliano. Fakt ten dodatkowo oburzył hierarchę, znanego z wykonywania rockowych utworów i rapowania.
Pokémon Go wiąże się z licznymi problemami społecznymi i psychologicznymi. Oferowane są już specjalne terapie służące pokonaniu uzależnienia od aplikacji. Jedną z nich prowadzi grupa hoteli we włoskiej Toskanii. Przeznaczona jest dla bogaczy. Korzystają z niej między innymi szejkowie, emirowie i inni miliarderzy. Wśród „zwykłych ludzi” popularność aplikacji jest niemniejsza.
Odnotowano już incydenty kryminalne związane z grą. 16 czerwca w USA dwóch nieletnich graczy zostało zastrzelonych przez posiadacza mieszkania uznającego ich za złodziei. „Czy już coś masz?” – pytał jeden nastolatek drugiego. Właściciel nie wiedział, że chodzi o pokemony, a nie przedmioty z jego nieruchomości.
Zdarzały się także przypadki namierzania graczy przez prawdziwych złodziei. W Stanach kobieta została ściągana z wysokiego drzewa. Weszła na nie podczas poszukiwania wirtualnych stworów. Wskutek zapuszczenia się nocą w niebezpieczne miejsce, śmierć poniósł 18-letni Gwatemalczyk, a jego kuzyn został ranny. W drugiej połowie lipca zostali oni ostrzelani nocą z przejeżdżającego vana. Gra doprowadziła także do masowych korków, gdy wielu graczy jednocześnie szukało rzadkiego Pokemona.
Zdaniem Williama Gossett’a publikującego na tfp.org, Pokémon Go to poważny problem współczesnego społeczeństwa: „Gra prowadzi społeczeństwo w kierunku cybertrybalizmu. Telefon i gra są szamanami, a gracze to opętane jednostki posłuszne na każdy rozkaz i każde słowo”.
Tu właśnie widać powiązanie niewinnej zdawałoby się rozrywki z totalitaryzmem. Włoski biskup niekoniecznie przesadzał. Nawet jeśli nie jest to intencją twórców, to aplikacja sprzyja wyrabianiu niewolniczej mentalności. Jest także kolejnym źródłem wiedzy o lokalizacji jej uczestników.
Źródła: cruxnow.com / breitbart.com / heavy.com / chip.pl / tfp.org
mjend