Ruch konserwatywny „żyje i ma się dobrze”, pomimo pewnych nieporozumień, o których donosiły media głównego nurtu na pierwszych stronach w ostatnich miesiącach. Ostatecznie wszyscy konserwatyści zjednoczą się – zasugerował w sobotę w programie Newsmax TV były sekretarz stanu Mike Pompeo.
Zdaniem byłego szefa dyplomacji amerykańskiej za prezydenta Donalda Trumpa, Partia Republikańska ma wiele pomysłów i składa się z licznych frakcji. Dodał, że konserwatyści doskonale zdają sobie sprawę, iż „to co jest po drugiej stronie, inni ludzie, którzy próbują podważyć nasze wartości, nasze rozumienie konstytucji, to większe zagrożenie dla Stanów Zjednoczonych niż ktokolwiek z nas dla siebie nawzajem”.
Wesprzyj nas już teraz!
Dlatego Pompeo spodziewa się zjednoczenia wszystkich konserwatystów, którzy nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa. Były sekretarz stanu wypowiadał się „na gorąco” tuż po wygłoszeniu przemowy podczas Conservative Political Action Conference. Pompeo jest przekonany, że Republikanie będą odnosić sukcesy w nadchodzących miesiącach i liczy na „wielką passę, dobrą passę w 2022 roku” podczas wyborów do Izby Reprezentantów.
Zawsze istnieją „osobiste różnice”, ale nadal „pracujesz nad misją, zestawem zasad, które mają znaczenie i znajdujesz sposób na współpracę. Jestem głęboko przekonany, że ruch konserwatywny będzie nadal to robił” – dodał.
Oceniając dokonania prezydencji Trumpa, Pompeo jest zdania, że „uczyniła ona Amerykę bezpieczniejszą i lepiej prosperującą” tak w kraju, jak i za granicą. Sam zapowiedział, że zaangażuje się w kampanię wyborczą kandydata z Nebraski, który będzie starał się o mandat w kongresie w przyszłym roku.
Pompeo potępił administrację Bidena za opublikowanie raportu dotyczącego udziału służb Arabii Saudyjskiej i następcy tronu Mohammeda bin Salmana w zabójstwie dziennikarza Dżamala Chaszukdźiego, mówiąc, że informacje zostały ujawnione w celach politycznych. – Chcieli wzmocnić swój pogląd na Irańczyków jako dobrych, a Saudyjczyków jako złych, a to jest po prostu całkowicie niewłaściwe – uznał były sekretarz stanu, który dodał, że Stany Zjednoczone nie powinny ujawniać informacji wywiadowczych w celach politycznych.
Pompeo zasygnalizował kolejny „reset” Demokratów w odniesieniu do Rosji. Mówił, że Rosja była „gorącym tematem” podczas administracji Trumpa przez wiele lat, a Demokraci „cofają” historię w stosunkach między obu krajami. – Byliśmy twardzi tam, gdzie należało być twardym wobec Rosji, a w innych obszarach staraliśmy się znaleźć pole do współpracy. Przypominam wszystkim, że Krym został zajęty przez Rosjan za rządów Obamy-Bidena, a nie za rządów Trumpa … ciężko pracowaliśmy, aby nadal przekonać Rosjan, że słusznym krokiem będzie zmiana kursu – komentował.
Były sekretarz stanu odniósł się także do zaproponowanej przez Bidena polityki migracyjnej, która jego zdaniem musi ulec weryfikacji. – Myślę, że Amerykanie zażądają, abyśmy utrzymali nasze granice. To, co dzieje się z tymi ludźmi, kiedy przyjeżdżają do Stanów Zjednoczonych, jest tragiczne i nie powinniśmy ich zwodzić fałszywą nadzieją. Powinniśmy zabezpieczyć nasze granice – dodał.
Pompeo nie krył także „zaskoczenia” szybką decyzją Bidena o nalotach w Syrii. Był „zaskoczony, jak szybko doszło do akcji”. Ubolewał, że zniweczono istotne osiągniecia w zakresie polityki zagranicznej.
W przemówieniu podczas CPAC zganił administrację Bidena za cofnięcie pozwolenia na budowę rurociągu Keystone XL. Ganił także Johna Kerry’ego, obecnie wysłannika ds. klimatu za zasugerowanie w styczniowym briefingu prasowym, że pracownicy sektora paliw kopalnych, którzy stracili pracę, mogą „wytwarzać … panele słoneczne”. – Pytacie dobrych ludzi w środku Teksasu, Oklahomy, Kansas, Południowej Dakoty czy Pensylwanii i myślicie, że inżynierowie naftowi, pracownicy platform wiertniczych będą wytwarzać panele słoneczne? – drwił.
„America First” jest odpowiednia dla Ameryki – kontynuował Pompeo. – Cały świat odnosi korzyści, gdy Ameryka jest nieustraszona, odważna i silna – komentował. Były sekretarz stanu ganił obecną administrację za naruszanie podstawowych praw i wolności, w tym prawa do pokojowego gromadzenia się przy jednoczesnym cenzurowaniu komunikacji online.
W weekend podczas zjazdu konserwatystów na dorocznej konferencji CPAC Donald Trump potwierdził, że nie zamierza zakładać nowej patii i nie wykluczył startu w wyborach prezydenckich w 2024 r. Na razie będzie pomagał innym kandydatom Partii Republikańskiej „w odbiciu” Izby Reprezentantów z rąk Demokratów.
Były prezydent skrytykował posunięcia swojego następcy tak w polityce wewnętrznej, jak i zagranicznej. Przekonywał, że „Joe Biden miał najbardziej katastrofalny pierwszy miesiąc ze wszystkich prezydentów we współczesnej historii.” Działał przeciwko „zatrudnieniu, przeciw rodzinie, przeciw kontroli granic, przeciw bezpieczeństwu energetycznemu, kobietom i nauce”.
„W ciągu jednego krótkiego miesiąca przeszliśmy z America First do America Last” – komentował. Przemawiając na Konferencji Konserwatywnej Akcji Politycznej po raz pierwszy od czasu ustąpienia z Białego Domu, spotkał się z ogromnym aplauzem uczestników. – Nowej administracji zajęło tylko kilka tygodni, aby zamienić te bezprecedensowe osiągnięcie w samookaleczającą się katastrofę humanitarną i bezpieczeństwa narodowego – powiedział. Trump, krytykując m.in. utrzymywanie zamkniętych szkół i politykę energetyczną, która doprowadzi do uzależnienia od Rosji i Bliskiego Wschodu.
Przed wystąpieniem Trumpa, uczestnicy CPAC byli pytani, kogo chcieliby zobaczyć na karcie do głosowania na prezydenta w 2024 r. 55 proc. potwierdziło, że Donalda Trumpa. Były prezydent wierzy, że Partia Republikańska „zjednoczy się i będzie silniejsza niż kiedykolwiek wcześniej.” Ganiąc Republikanów, którzy zagłosowali za wszczęciem procedury impeachmentu wobec niego, apelował o „kompleksową reformę wyborczą.” Wezwał do pracy konserwatystów nad rozbiciem monopoli wielkich technologii.
Źródło: newsmax.com, foxnews.com, politico.com
AS