Tak zwany postępowy intelektualista – którego szczególnie beznadziejnym przypadkiem jest inteligent polski – ma surowo zabronione wierzyć w jakiekolwiek „teorie spiskowe” (pod karą główną wykluczenia z towarzystwa – co na przykład w Polsce dokonuje się przez rzucenie fatwy na łamach „Gazety Wyborczej”). Skoro zatem postępowy intelektualista z zasady nie może być mocny w teorii, nic też dziwnego, że na ogół kompletnie ignoruje spiskową praktykę. Trzeba przyznać, że sporo traci – ot, choćby nie poznając wielu ciekawych historii.
Równo sto lat temu na amerykańskiej wyspie Jekyll, u wybrzeży Georgii, siedmiu wpływowych przedstawicieli świata finansów i polityki dokonało ustaleń, które – bez najmniejszej przesady – legły u podwalin trwającego do dziś porządku światowego. Zarówno owe ustalenia, jak i samo spotkanie, miały charakter poufny, wręcz konspiracyjny. Podróżujący na miejsce spotkania zamkniętym wagonem kolejowym dżentelmeni owi unikali wymieniania nazwisk, posługiwali się wyłącznie imionami – niektórzy wręcz przybrali na tę okazję pseudonimy. Ich tajne obrady w niedostępnej dla postronnych prywatnej posiadłości, pod pretekstem rekreacji – mianowicie: polowania na kaczki (niektórzy dla lepszego kamuflażu istotnie zabrali nawet ze sobą broń długą) – trwały kilka listopadowych czy też grudniowych dni roku 1910. Historia nie notuje ścisłych dat dziennych, a i fakt osobistej obecności niżej wymienionych bywa w co najmniej dwóch przypadkach (poz. 5 i 6) kwestionowany (podaję za G. E. Griffinem):
Wesprzyj nas już teraz!
1. Nelson W. Aldrich – senator USA, przewodniczący Komisji ds. Waluty, wspólnik w interesach J.P. Morgana, teść Johna D. Rockefellera młodszego;
2. Abraham Piatt Andrew – zastępca sekretarza (tj. ministra) skarbu USA;
3. Frank A. Vanderlip – prezes National City Bank of New York (wówczas bodaj najpotężniejszego z banków amerykańskich) reprezentującego interesy Williama Rockefellera i międzynarodowego banku inwestycyjnego Kuhn, Loeb & Co.;
4. Henry P. Davison – senior partner Kompanii J.P. Morgana;
5. Charles D. Norton – prezes First National Bank of New York należącego do J.P. Morgana;
6. Benjamin Strong – prezes Bankowej Kompanii Powierniczej, również należącej do J.P. Morgana (J.P. Morgan’s Bankers Trust Company);
7. Paul M. Warburg, partner Kuhn, Loeb & Company, reprezentujący interesy domu Rotszyldów w Anglii i Francji, brat Maxa Warburga, który stał wówczas na czele konsorcjum bankowego Warburgów w Niemczech i Holandii.
Dopiero kilkanaście lat później niektórzy ze spiskowców bądź bliscy im pamiętnikarze zaczęli sukcesywnie dokonywać częściowej „dekonspiracji”. Ujawnili, że na Jekyll Island ostatecznie zgodzono się, ni mniej, ni więcej, tylko na utworzenie centralnego banku Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej, który posiadać będzie wyłączne prawo emisji amerykańskiej waluty.
Jak uradzili, tak uczynili – po trwającej trzy lata kampanii otwartej propagandy i zakulisowych nacisków, w grudniu 1913 roku uchwalone zostało przez Kongres prawo o utworzeniu tzw. Rezerwy Federalnej (Federal Reserve Act). Szeroko i głośno argumentowano wówczas, że centralizacja systemu finansowego jest niezbędna, by na zawsze już zażegnać niebezpieczeństwo kryzysów ekonomicznych i zapobiec konfliktom międzynarodowym (sic!). Że były to czcze przechwałki i obietnice bez pokrycia, tego dowiodła historia XX i XXI stulecia – pasmo wielkich kryzysów i wojen światowych.
Bynajmniej jednak nie było to jedyne oszustwo w tej sprawie. Wbrew bowiem dezinformującej nazwie wcale nie powołano do istnienia instytucji federalnej, lecz konsorcjum prywatnych banków, któremu nadano monopolistyczny przywilej druku dolara. Najtrafniej oddaje więc charakter spotkania na Jekyll Island proste określenie: zmowa kartelowa. Uczestnicy tajnych obrad na Jekyll Island zmówili się bowiem w celu zawiązania spisku gigantów – czego konsekwencją miało być, jak zwykle, obniżenie ryzyka własnego i wykoszenie konkurencji.
Notabene, wcześniej, w lutym tego samego 1913 roku, przeszła przez Kongres szesnasta poprawka do Konstytucji, stanowiąca prawną podstawę (nawiasem mówiąc, nie całkiem jasną i systematycznie przez niektórych kwestionowaną) nakładania podatku od dochodów osobistych (PIT). Oto Stany Zjednoczone, a wraz z nimi cały świat, dziarskim krokiem wchodziły w epokę tryumfującego kolektywizmu.
Że monopolistyczne praktyki Rezerwy Federalnej (m.in. przymuszanie lokalnych banków do przekraczania granic kalkulowanego przez nie ryzyka) i etatystyczne praktyki rządu federalnego (tworzącego niezliczone agencje i urzędy ingerujące w wolną grę rynkową) stały u źródeł wielkiego krachu roku 1929 – to bezdyskusyjne (proszę sięgnąć, na przykład, po doskonałą broszurkę Lawrence’a W. Reeda, Wielkie mity Wielkiego Kryzysu, jeśli nie wprost po Wielki Kryzys w Ameryce, Murraya Rothbarda). A czy bez Rezerwy Federalnej i PIT prezydenci Woodrow Wilson i Franklin D. Roosevelt poprowadziliby Stany Zjednoczone na dwie wojny światowe? Czy amerykańscy bankierzy mieliby fanaberię finansować rewolucje socjalistyczne – bolszewicką w Rosji i narodowo-socjalistyczną w Niemczech? Tu już otwierają się rejony zakazanych teorii spiskowych, które z pewnością przekraczają objętość tej stroniczki.
Zainteresowanym – a z góry godzącym się na utratę towarzyskiego statusu „postępowego inteligenta” alias „intelektualisty” – polecam dostępną lekturę, choćby dwie pasjonujące książki wydane ostatnio przez wrocławskie wydawnictwo „Wektory”, a mianowicie: Wojna o pieniądz Song Hongbinga i Złoty spisek Ferdinanda Lipsa. Cytowany wyżej Potwór z wyspy Jekyll (The Creature from Jekyll Island) nie ma jeszcze polskiego wydania – ale opowieści autora, G. Edwarda Griffina, nie tylko zresztą na ten temat, można posłuchać w internecie. Warto też poczytać End The Fed (Skończyć z Fedem) Rona Paula, który jako kongresman i kandydat w wyborach prezydenckich po wielokroć otwarcie proklamował konieczność zniesienia Rezerwy Federalnej – by przywrócić wreszcie Amerykanom wolność gospodarczą, którą przed stu laty tak podstępnie im odebrano.
Dziś, o cały straszny dwudziesty wiek później, trudno już żywić wątpliwości, że powołanie do istnienia „Potwora” – w drodze, a jakże, autentycznego spisku – okazało się jednym z milowych kroków na drodze „postępu” ludzkości w stronę „nowego wspaniałego świata”. Czy można z tej drogi zawrócić? Czy „Potwora” da się pokonać – bo chyba nie oswoić? Czy można przy tym uniknąć wielkiej totalnej wojny? Bóg jeden wie – a jeden chyba święty Jerzy (wszak specjalista od smoków) może coś w tej sprawie realnie zdziałać. My zaś wiedzmy przynajmniej tyle, że nie od rzeczy jest zawczasu zwracać uwagę, kto, gdzie i z kim wybiera się zapolować na kaczki. Myśliwych‑amatorów, którzy nasze życie i mienie mają, jak się zdaje, w cenie śrutu i łownego ptactwa, i wśród tutejszych wszak, pożal się Boże, mężów stanu nie brakuje.
Grzegorz Braun
Tekst ukazał się nr 18 dwumiesięcznika ” Polonia Christiana”