Szczerość świętego Jana Chrzciciela wobec Heroda stanowi doskonały przykład postawy chrześcijan, którzy niezależnie od czasów gotowi są zaryzykować wszystko w obronie prawdy.
O nikim innym Jezus nigdy nie powiedział tego, co o Janie Chrzcicielu. Zaprawdę, powiadam wam: między narodzonymi z niewiast nie powstał większy od Jana Chrzciciela (Mt 11, 11). Wersetów bezpośrednio się doń odnoszących jest w Nowym Testamencie blisko sto osiemdziesiąt, w ikonostasach bizantyjskich świątyń jego postać maluje się tuż obok Chrystusa Pantokratora, naprzeciw Matki Bożej. W sztuce renesansu znajdziemy przedstawienia, na których obok Madonny trzymającej Jezusa widać również małego Jana Chrzciciela.
Wesprzyj nas już teraz!
Święty Jan Chrzciciel to Prodromos, czyli poprzednik Pański – ten, który miał przygotować drogę dla Pana. Ewangelia mówi o jego głębokiej pokorze i wskazuje, że doskonale znał on tajemnicę Chrystusa. Karty Ewangelii, na których zachowały się szczegóły jego śmierci, na zawsze pozostaną przykładem świadczenia o prawdzie.
Otworzył drogę Panu
Misja Jana została całkowicie związana z Jezusem i Jan doskonale to odczytał: Potrzeba, by On wzrastał, a ja żebym się umniejszał (J 3, 30). Był silny, rozumny, bezinteresowny, wolny od jakiejkolwiek relacji, która mogłaby go uzależniać, i całkowicie oddany powierzonemu posłannictwu. Swoją osobą nie przysłonił Mistrza, a jego uczniowie stali się uczniami Jezusa.
Jan doświadczyłby gorzkiego zawodu, gdyby ludzie zostali przy nim. Stąd też, by nie dopuścić do sytuacji, w której ktoś wziąłby go za Chrystusa, niestrudzenie powtarzał: Ja was chrzczę wodą dla nawrócenia; lecz Ten, który idzie za mną, mocniejszy jest ode mnie; ja nie jestem godzien nosić Mu sandałów. On was chrzcić będzie Duchem Świętym i ogniem (Mt 3, 11).
Przekazał Jezusowi pierwszych uczniów
Nazajutrz Jan znowu stał w tym miejscu wraz z dwoma swoimi uczniami i gdy zobaczył przechodzącego Jezusa, rzekł: Oto Baranek Boży. Dwaj uczniowie usłyszeli, jak mówił, i poszli za Jezusem (…) i tego dnia pozostali u Niego. (…) Jednym z dwóch, którzy to usłyszeli od Jana i poszli za Nim, był Andrzej, brat Szymona Piotra (J 1, 35-40). Wystarczyło jedno słowo Chrzciciela, by jego uczniowie poszli za Jezusem. Proste, zwięzłe i tajemnicze słowa Jana zapoczątkowały „łańcuch” powołań – od Jana do Andrzeja i od Andrzeja do Piotra – i jednoczesne wycofanie się Jana Chrzciciela przy braku jakiejkolwiek zazdrości z jego strony, za to z ogromną radością, którą odczuwa prawdziwy przyjaciel Oblubieńca na widok dołączającej doń oblubienicy.
Nie znał kompromisów
Jan był wybitnym kaznodzieją – jego przepowiadanie skupiało się wokół centralnej idei, w myśl której nawrócenie bezwzględnie łączy się z pokutą, sama zaś pokuta nie może ograniczyć się do obrzędu, słów czy zewnętrznych gestów. Pokuta wymaga konkretnych działań. Jan wymienia tu uczynki miłosierdzia, miłości względem bliźniego i sprawiedliwości.
Duchowość proponowana przez Jana Chrzciciela nie polega na porzuceniu własnych obowiązków czy oderwaniu się od świata. Wręcz przeciwnie, polega na właściwym wypełnianiu należnych obowiązków, a zmiana postępowania wpisuje się w rzeczywistość nowego chrztu Jezusowego, który łączyć się będzie z darem Ducha Świętego.
Przepowiadanie Jana było niebywale przejrzyste, wolne od jakichkolwiek niejasności i stawiające wymagania. Nie stawiał on hipotez, nie przedstawiał opinii, nie lansował modnych treści i nie uprawiał oderwanej od rzeczywistości kazuistyki, lecz nazywając rzeczy po imieniu i nie kryjąc konsekwencji wynikających z braku pokuty, odpowiadał bezpośrednio wymogom życia w Duchu. Janowe przepowiadanie miało wymiar głęboko pedagogiczny – słuchający go natychmiast pojmowali, że muszą „coś zrobić”. Dobra Nowina wymaga nawrócenia się i podjęcia konkretnego działania.
Głoszenie prawdy przypłacił życiem
Tetrarcha Herod karcony z powodu Herodiady, żony swego brata, i z powodu wszystkich złych czynów, które popełnił (…), zamknął Jana w więzieniu (Łk 3, 19-20). Jan miał odwagę otwarcie rozmawiać z człowiekiem dzierżącym władzę, do tego pozbawionym skrupułów. Nigdy nie mówił mu niczego, co sprzyjałoby fałszywemu uspokojeniu jego sumienia, lecz przeciwnie, napominał kierującego się zmysłowością Heroda: Nie wolno ci mieć żony twego brata (Mk 6, 18), na co ten kazał pochwycić Jana i związanego trzymał w więzieniu (Mk 6, 17). Najprawdopodobniej też relacjonował Herodiadzie swe rozmowy z Janem – tłumaczyłoby to jej nienawiść względem proroka.
A Jan, choć uwięziony i zakuty w kajdany, pozostawał całkowicie wolny, w pełni odzwierciedlając głębię Jezusowej nauki: Prawda was wyzwoli.
Jan Chrzciciel całym swym życiem głosił prawdę i za jej głoszenie poniósł śmierć. A ponieważ całe jego życie naznaczone było samotnością i ciszą, śmierć również znalazł w odosobnieniu. Bóg – zapowiedziawszy, że posłannictwo Jana Chrzciciela będzie głosem wołającego na pustyni – zechciał, by jego ostatnim świadectwem było męczeństwo poniesione bez słowa.
Kardynał Jorge Medina Estévez
Artykuł ukazał się w 20. numerze dwumiesięcznika „Polonia Christiana”