Sposób wyboru Donalda Tuska na przewodniczącego Rady Europejskiej „był pogłębieniem europejskich podziałów” – oceniła premier Beata Szydło. Jak dodała, dyskusja prowadzona w Brukseli uwypukliła fakt, że „spojrzenie na Unię Europejską jest różne w różnych częściach Europy”. A to zły prognostyk przed szczytem w Rzymie.
– Zakończyliśmy spotkanie 27 państw europejskich. Rozmawialiśmy o tym, co wydarzy się w Rzymie. Spotkamy się za dwa tygodnie. To ma być ukoronowanie traktatów rzymskich – mówiła premier Beata Szydło. Jej zdaniem, deklaracja rzymska UE będzie mieć sens tylko jako dokument pokazujący przyszłość. – Nadchodzący szczyt UE w Rzymie ma być świętem jedności – zaznaczyła. Odbędzie się on w związku ze zbliżającą się 60. rocznicą podpisania traktatów rzymskich.
Wesprzyj nas już teraz!
Premier przyznała, że sposób wyboru Donalda Tuska na szefa RE pokazał, że trzeba poprawić współpracę między członkami UE. Szefowa polskiego rządu zapowiedziała też, że Polska nie zgodzi się na mówienie o Europie kilku prędkości i nie będzie zgody na takie zmiany, które uderzą w integralność wspólnego rynku, strefy Schengen i samej UE. Premier dodała również, że jeżeli politycy w UE „będą uważali, że można szantażować państwa mówiąc o tym, że ktoś nie dostanie pieniędzy, to UE ma przed sobą fatalną perspektywę”.
Beata Szydło zaznaczyła, że deklaracja Grupy Wyszehradzkiej jest dokumentem, który może być fundamentem Deklaracji Rzymskiej. – Uważamy, że to dokument, który może stać się fundamentem deklaracji, którą przyjmiemy w Rzymie – powiedziała. Zdaniem polskiej premier głównym punktem reformy UE powinna być „zmiana praktyki politycznej oraz umocnienie narodowej i demokratycznej kontroli procesu integracji przez postawienie rządów i parlamentów narodowych w centrum projektu europejskiego”. Tylko wówczas uda się zwiększyć „legitymizację demokratyczną UE”.
Źródło: tvpparlament.pl
MA
