No i się zaczęło! Wyszło słońce, zaczęły się problemy z nadprodukcją energii elektrycznej. Francuski operator zmuszony był do skorzystania z awaryjnego mechanizmu bilansowania energii. A kosztuje on bajońskie sumy! Wszystko przez „zieloną energię” i… atom.
Kosztowne sposoby radzenia sobie z nadwyżkami energii we Francji uruchamiane były już w marcu. Ostatnim takim dniem był 15 kwietnia. To jednak początek problemów, które prognozowane są do czerwca.
Jak RTE radzi sobie z nadwyżkami produkcji energii elektrycznej? Rozwiązań jest kilka. „2 marca Francja zapłaciła sąsiednim krajom prawie 12 tys. euro za megawatogodzinę, by zredukować nadmiarową produkcję i wyeksportować energię” – podaje biznesalert.pl.
Wesprzyj nas już teraz!
Kolejnym sposobem jest redukcja (odłączanie) odnawialnych źródeł energii. To także generuje koszty, bo stosowanie takiego przymusu niesie za sobą konieczność producentom wypłaty rekompensat finansowych.
Powodem problemów jest nie tylko nadprodukcja z OZE (przy ciągłej rozbudowie farm), ale też… wysoka produkcja energii jądrowej. To w połączeniu bardzo zmiennym zapotrzebowaniem na energię (duże różnice rano i w ciągu dnia) generuje problemy. Co ciekawe, jak pisze biznesalert.pl, „energetyka jądrowa, dominująca we Francji, nie reaguje wystarczająco szybko na zmiany popytu, a uruchamianie elektrowni gazowych jest zbyt drogie”.
Mamy zatem we Francji sezon ujemnych cen energii – zwykle zaczynał się on w czerwcu. Pozostaje pytanie – skoro jest tak tanio, to dlaczego jest tak drogo?
Źródło: biznesalert.pl
MA