Toczący się w Stanach Zjednoczonych proces w sprawie aborcjonisty Kermita Gosnella, który prowadził ośrodek nazywany przez media „domem koszmarów”, ujawnił zasadnicze problemy z poszanowaniem prawa i medycznych standardów w „klinikach” aborcyjnych. Mężczyźnie postawiono łącznie 43 zarzuty, w tym fałszowania dokumentacji.
Proces aborcjonisty, który zabijał z zimną krwią już urodzone dzieci, jest relacjonowany w Stanach Zjednoczonych jedynie przez lokalne mediai konserwatywne stacje informacyjne. Mężczyźnie grozi kara śmierci, a minimalny wyrok w przypadku stawianych mu zarzutów to 20 lat pozbawienia wolności. Od kilku dni trwa przesłuchanie personelu ośrodka aborcyjnego należącego do Gosnella.
Wesprzyj nas już teraz!
Lynda Williams z Wilmington, jedna z zatrudnionych kobiet, mająca zaledwie podstawowe wykształcenie zeznała, że Gosnell nauczył ją jak odwracać ciało dziecka i uszkadzać szyję nożyczkami. Wspominała, że dzieci reagowały na te zabiegi. Jedno z niemowląt np. gwałtownie podniosło rączkę do góry. Kobieta mówiła, że tylko „robiła to, co jej kazano”.
Podobnie jak inna była pracowniczka Sherry West, która zeznawała w poniedziałek, Williams początkowo twierdziła, że nie pamięta szczegółów dot. mordowania już urodzonych niemowląt. Prokurator odczytała więc jej wcześniejsze zeznania, przypominając fakty.Williams w końcu przyznała, że widziała co najmniej 30 razy, jak dr Gosnell przecinał szyje dzieci.
Prezes organizacji Pro Life Nation, Troy Newman twierdzi, że sprawa Gosnella „jest przełomowym momentem dla kwestii aborcji”. – Odkrycie jego przerażających praktyk pomogło rzucić światło na branżę aborcyjną, która działała bez nadzoru i nie ponosiła odpowiedzialności przez dziesięciolecia. Zaowocowało to już wprowadzeniem istotnych zmian w przepisach i zmianą postaw wobec wykonywania aborcji w kilku stanach – mówił Newman.
Do „wspierania” męża przyznała się Pearl Gosnell. Kobieta, mimo że nie posiadała uprawnień medycznych, uczestniczyła i niekiedy przeprowadzała (!) aborcje. Licząc na łagodniejszy wyrok oskarżyła męża o zabicie i okaleczanie kobiet podczas nieudanych „zabiegów” aborcyjnych, a także o morderstwo wielu urodzonych niemowląt przez przecinanie ich kręgosłupów.
Gosnell i kilku jego pracowników zostało aresztowanych w styczniu ub. roku po tym, jak urzędnicy federalni skontrolowali ośrodek po śmierci jednej z pacjentek. Śledczy byli przerażeni tym, co odkryli. W centrum aborcyjnym było brudno, w słojach znajdowały się części ciał abortowanych dzieci. Jedna z kobiet, która trafiła do „kliniki” po radę w sprawie aborcji zeznała, że odurzono ją narkotykami, związano i –jak twierdzi – zmuszono do poddania się aborcji.
Proces ujawnił skandaliczne zaniedbania lokalnych, skorumpowanych urzędników. Nie reagowali oni na liczne skargi, przez 17 lat nie przeprowadzili żadnej kontroli. Ośrodek został skontrolowany dopiero przez urzędników federalnych w związku ze śmiercią jednej z „klientek”.
Źródło: LifeNews.com., AS.