„Gazeta Wyborcza” postanowiła skrytykować inicjatywę fundacji Prudentia et Progressus, mającą na celu nadanie autostradzie A4 imienia „Pamięci Żołnierzy Wyklętych”. Pomijając zasadność tego pomysłu nietrudno zauważyć, że temat stał się przyczynkiem do uderzenia w powojenne podziemie niepodległościowe.
– Zbiorcza nazwa „żołnierze wyklęci” obejmuje różnych ludzi, wśród których, niestety, zdarzały się przypadki bandytyzmu – peroruje prof. Jan Widacki, adwokat, do 1981 roku członek PZPR. – Tych ludzi spotkał dramat powojennej rzeczywistości, ale to nie powód, by ich gloryfikować – dodaje. Profesor widać zapomina, że wszelkie przypadki degeneracji wśród żołnierzy podziemia były natychmiast zwalczane przez dowództwo. Inna sprawa, że takich osób było niewiele. Równie często Urząd Bezpieczeństwa wysyłał w teren swoich ludzi, aby palili, gwałcili i mordowali mówiąc, że są z oddziałów leśnych. Tym samym pamięć o powojennym podziemiu jako o „bandytach” przetrwała niekiedy aż do współczesności.
Wesprzyj nas już teraz!
– Często oceny poszczególnych żołnierzy dzielą lokalną społeczność. Np. walczący na Podhalu „Ogień” to dla jednych bohater, ale dla innych bandyta – dzieli się swoją wybiórczą wiedzą prof. Widacki. – Dlatego tak kontrowersyjnej nazwy, delikatnie mówiąc, nie powinno się nadawać autostradzie – podsumowuje.
Przypomnijmy, że prof. Jan Widacki związany był w III RP z Sojuszem Lewicy Demokratycznej, a także Ruchem Palikota. Głosił tezy, że Stanisław Pyjas zginął w wyniku wypadku. „Nie wierzę, że Stanisław Pyjas został zamordowany przez bezpiekę” – stwierdził. 2 lutego 2011 roku.
Podczas głosowania nad wprowadzeniem Narodowego Dnia Pamięci „Żołnierzy Wyklętych”, będąc posłem, nie był obecny w Sejmie.
Źródło: „Gazeta Wyborcza”
KRaj
