36 pułk lotnictwa mógł być infiltrowany przez Rosję – uważa „Gazeta Polska Codziennie”. Zatrzymany w ubiegłym roku porucznik, który mógł szpiegować na rzecz Moskwy, służył w jednostce obsługującej rządowego Tupolewa, który rozbił się w 2010 r. Doniesienia te potwierdziło Dowództwo Sił Zbrojnych.
Fakt, że zatrzymany w listopadzie 2014 roku przez Żandarmerię Wojskową oficer służył w 36. Specjalnym Pułku Lotnictwa Transportowego ujawnił poseł Marek Opioła w programie „Jeden na jeden”. Porucznik nie ma postawionego zarzutu szpiegostwa. Obecnie oskarża się go jedynie o „niedopełnienie obowiązków służbowych w zakresie postępowania z dokumentami niejawnymi”. O kwalifikację prawną jego czynów toczy się spór pomiędzy Służbą Kontrwywiadu Wojskowego a prokuraturą wojskową. Pułk, w którym służył podejrzany wojskowy, obsługiwał samolot Tu-154, który uległ katastrofie 10 kwietnia 2010 roku.
Wesprzyj nas już teraz!
Ppłk Artur Goławski, rzecznik Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych potwierdził te doniesienia. – Nie pamiętam czym się konkretnie zajmował, ale nie pełnił ważnej funkcji – powiedział w rozmowie z reporterami portalu niezalezna.pl. Rzecznik nie łączy możliwej infiltracji jednostki z katastrofą smoleńską.
W grudniu 2011 roku 36 Specjalny Pułk Lotnictwa Transportowego im. Obrońców Warszawy został rozformowany.
Źródło: niezalezna.pl
MWł