Nowojorski ekonomista Nouriel Roubini i harvardzki historyk Niall Ferguson sądzą, że plan ratunkowy dla eurostrefy powinien obejmować trzy elementy: bankowość, reformy strukturalne i wspólną odpowiedzialność za dług.
W sobotnim „Financial Times” amerykańscy uczeni podkreślają kluczową rolę rekapitalizacji banków eurostrefy przez zaqstrzyki finansowe z Europejskiego Funduszu Stabilizacji Finansowej (EFSF) i mającego go zastąpić Europejskiego Mechanizmu Stabilizacyjnego (EMS). W zamian instytucje te stałyby się akcjonariuszami uprzywilejowanymi bez prawa głosu (niemymi).
Wesprzyj nas już teraz!
Obecne podejście do rekapitalizacji banków przez rządy zaciągające dług na krajowych rynkach obligacji, bądź pożyczające z EFSF (lub stosujące oba te rozwiązania jednocześnie), zdaniem Roubiniego i Fergusona okazało się katastrofą dla Grecji i Irlandii: powiększyło ich dług publiczny, czyniąc go jeszcze mniej wypłacalnym, a samym bankom zafundowało zwiększenie ryzyka niewypłacalności.
W celu zapobieżenia runowi na banki eurostrefy – jak się przyjmuje – pewnemu w przypadku opuszczenia przez Grecję strefy euro, a możliwemu nawet w przypadku utrzymania przez ten kraj wspólnej waluty, obaj naukowcy proponują utworzenie w ramach Unii Europejskiej systemu ubezpieczenia depozytów bankowych, finansowanego przez banki z kolejnego podatku od transakcji finansowych. Eurostrefa pilnie potrzebuje też procedury likwidacyjnej wobec banków przewidującej, że wierzyciele nieposiadający zabezpieczonych roszczeń ponieśliby straty w pierwszej kolejności, a dopiero na dalszym etapie angażowane byłyby pieniądze podatnika. Należy też dopilnować, by banki nie były na tyle duże, by ich upadek chwiał gospodarką. Konieczny jest też europejski system nadzoru i regulacji.
Kolejnym kierunkiem działań powinny być wg w/w naukowców reformy strukturalne, prowadzące do zwiększenia wydajności pracy i zwiększenie dynamiki wzrostu gospodarczego, m.in. poprzez liberalizację polityki pieniężnej EBC, np. w formie bodźca fiskalnego w największych gospodarkach, reformy usuwające „wąskie gardła” ekonomiczne oraz pobudzające podaż w państwach śródziemnomorskich, ale też zwyżki płac powyżej wydajności pracy dla zwiększenia przychodów ludności (czytaj: konsumpcji, zwiększającej produkcję).
Ostatnim postulat to tzw. mutualizacja (wspólna odpowiedzialność) za dług. Roubini i Ferguson przychylają się do niemieckiej propozycji czasowego, wspólnego funduszu skupu długu, nie będącego wstępnym etapem euroobligacji. Zaznaczają, że popierają to rozwiązanie nie dlatego, że jest najlepsze, lecz dlatego, że jest jedyną formą, która może uśmierzyć obawy Niemców, że biorą na swe barki nadmierne ryzyko kredytowe.
„Główne jednak ryzyko polega na tym, że każda propozycja akceptowana przez Niemcy pociągałaby za sobą tak znaczącą utratę suwerennego prawa do podejmowania przez państwa decyzji dotyczących ich polityki fiskalnej, że byłaby nie do przyjęcia dla państw peryferyjnych, zwłaszcza Włoch i Hiszpanii. Jednak zrzeczenie się pewnego zakresu suwerenności jest nieuchronne” – wskazali naukowcy na łamach „FT”.
Nie kto inny jednak, jak profesor Roubini w sierpniu zeszłego roku na łamach „Wall Street Journal” sformułował ocenę, która powinna wprawić w osłupienie: „Karol Marks miał rację twierdząc, że globalizacja, nieskrępowany kapitalizm oraz redystrybucja zysków i dóbr z rynku pracy do posiadaczy kapitału może doprowadzić kapitalizm do samozniszczenia. Jak twierdził Marks, nieuregulowany kapitalizm może doprowadzić do regularnych zamieszek w związku z nadwyżką zdolności produkcyjnych, niewystarczającą konsumpcją oraz powracającymi destrukcyjnymi kryzysami finansowymi, zasilanymi bańkami kredytowymi oraz boomami na różnego rodzaju aktywa”.
Jeśli ludzie o takich poglądach przekonują, jak rozwiązać gordyjski węzeł zadłużenia w Europie, wypada zapytać, jaką siłę sprawczą mają podobne wizje.
Tomasz Tokarski
Źródło: www.ekonomia24.pl