21 stycznia 2020

Rosja: od „głasnosti” i idei „Wielkiej Europy” do „Wielkiej Eurazji”

(The Official CTBTO Photostream [CC BY (https://creativecommons.org/licenses/by/2.0)]+Palácio do Planalto [CC BY (https://creativecommons.org/licenses/by/2.0)]+День ТВ/YouTube)

Według generała Iona Pacepy, najwyższego rangą oficera wywiadu bloku komunistycznego, który przeszedł na stronę Zachodu, „Rosja jest pierwszą w historii dyktaturą wywiadowczą”, a zważywszy na liczbę szpiegów przypadających na mieszkańców tego kraju, to jest ich więcej obecnie niż za czasów ZSRS. Sołowiej, Suworow i inni rosyjscy byli agenci przekonują od wielu lat, że Rosja lada chwila upadnie, a Putin się boi. Jaka jest więc prawda o państwie, którego sednem istnienia jest dezinformacja?

 

Rumuński generał wiele lat temu mówił, że „idea, iż ZSRS został pokonany, jest dezinformacją samą w sobie”. Związek Sowiecki po prostu zmienił nazwę i zrzucił fasadę marksizmu. Wciąż jednak pozostał „samodzierżcą” – praktykuje wywodzący się z czasów carskich model władzy sprawowanej za pomocą policji politycznej.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Pacepa przypomina, że zimna wojna wcale się nie zakończyła, a głasnost’ Gorbaczowa została źle zinterpretowana. – Dla tych z nas, którzy kiedyś kierowali wywiadem bloku sowieckiego, głasnost’ była instrumentem dezinformacji wykorzystywanym do poprawy wizerunku przywódcy, a nie wezwaniem do otwartości – mówi. – Głasnost’ nie została wymyślona przez Gorbaczowa i nie oznacza otwartości. To stary rosyjski termin odnoszący się do autopromocji władcy – puentuje.

 

Od XVI wieku wszyscy przywódcy tego kraju korzystali z tego narzędzia do promowania siebie na scenie wewnętrznej oraz za granicą. Podczas zimnej wojny dezinformacja oraz głasnost’ były dużo bardziej istotne dla KGB niż kradzież tajemnic wojskowych. Zdaniem Pacepy, te techniki „były procesem ciągłym, pomyślanym w celu inwazji na umysły i sumienia ludzi, by tam zapuścić korzenie. To była przyszłość i zarazem zupełnie nowa era w historii komunistycznego wywiadu zagranicznego”.

 

Gdy rozpadł się Związek Sowiecki, państwo nie zerwało z policją polityczną, instrumentem władzy stworzonym jeszcze za czasów Iwana Groźnego.

 

31 grudnia 1999 roku Borys Jelcyn ogłaszał światu swoją rezygnację, mówiąc: – Nie powinienem przeszkadzać w naturalnym biegu historii (…). Rosja musi wkroczyć w nowe tysiąclecie z nowymi politykami, nowymi twarzami, nowymi inteligentnymi, silnymi, energicznymi ludźmi.

 

Następnie prezydent podpisał dekret, przekazując tymczasowo swoje obowiązki byłemu oficerowi KGB Władimirowi Putinowi. Ze swojej strony nowo mianowana głowa państwa podpisała dekret o ułaskawieniu poprzednika „za wszelkie ewentualne przewinienia” i przyznała mu „całkowity immunitet” przed ściganiem (a nawet przeszukiwaniem i przesłuchiwaniem) za „wszelkie działania” podjęte podczas sprawowania urzędu. Putin dał Jelcynowi dożywotnią emeryturę i daczę państwową.

Był to swoisty „pucz pałacowy KGB”. 4 kwietnia 2008 r. prezydent publicznie stwierdził, że rozpad Związku Sowieckiego był największą tragedią geopolityczną XX wieku, a w lutym 2014 r. zadziwił świat swoją interwencją na Ukrainie. Rok później zaś – decyzją o bezpośrednim włączeniu Rosji do wojny w Syrii.

 

„Spojrzałem człowiekowi w oczy i stwierdziłem, że jest bardzo szczery i godny zaufania” – podkreślał w 2001 roku prezydent USA George W. Bush, gdy spotkał się z rosyjskim liderem na szczycie w Słowenii.

 

Profesor Walerij Sołowiej, były dziekan Moskiewskiego Instytutu Stosunków Międzynarodowych (MGIMO), jeszcze w sierpniu ubiegłego roku przekonywał, że państwo czeka rewolucja i upadek Putina. Dlaczego? Rosyjski lider podobno jest odrealniony i nie wie tak naprawdę, jak zła jest wewnętrzna sytuacja, a zwłaszcza, jakie nastroje panują wśród ludzi. O tę „niewiedzę” dbają jego najbliżsi doradcy.

 

Podobnie Wiktor Suworow, były rezydent GRU w Genewie przekonuje, że Putin się boi i jego dni są policzone.

 

Demontaż jednobiegunowego systemu

Jednak, jak pokazał to chociażby ubiegły rok, Moskwa może pochwalić się pewnymi sukcesami, zwłaszcza w polityce bliskowschodniej. I to nawet biorąc pod uwagę fakt, że ostatnio sytuacja ta szybciej ewoluuje na niekorzyść Kremla w związku ze wzmocnieniem pozycji syryjskiego przywódcy Baszara el Asada (ponoć stał się mniej elastyczny i wbrew Rosji prze wraz Irańczykami do szybkiej ofensywy w Idlib, ostatniej zbuntowanej prowincji). Z rywalizującym Iranem Rosjanie starali się do tej pory „konstruktywnie” współpracować, budując architekturę porządku powojennego w Syrii. Sukcesy odnotowali także w Wenezueli czy we współpracy z rywalizującymi Chinami i Turcją. Nie byłyby one możliwe, gdyby nie wspólny interes tych państw w demontażu jednobiegunowego porządku globalnego z hegemonią amerykańską na czele.

 

Putin porozumiał się z Turkami w sprawie konfliktu libijskiego, a ostatnia wizyta licznej kremlowskiej ekipy, w związku z podpisaniem umowy w sprawie gazociągu TurkStream, zdaje się sugerować, iż oba kraje stworzyły podwaliny pod większy sojusz, równoważący wpływy amerykańskie. Nie jest jednak tak, że nie ma między nimi różnicy zdań. Najdobitniej uzewnętrzniają się one właśnie w Syrii i Libii.

 

Moskwa współpracuje także z Chinami w celu stworzenia konkurencyjnego dla dolara systemu finansowego, koncentrując się na rozbudowie Szanghajskiej Organizacji Współpracy, promocji koncepcji BRICS+, rozwoju formatu RIC (Rosja, Indie i Chiny). Trwają prace nad połączeniem Eurazjatyckiej Unii Gospodarczej (EAEU) oraz chińskiej inicjatywy Pasa i Szlaku.

 

Alians zacieśnia się na polu technologicznym, zwłaszcza obronnym, chociaż Moskwa coraz śmielej krytykuje Pekin za kradzież ponad 700 projektów. Francja i Niemcy zacieśniają relacje z Rosją w związku z ambicjami sięgającymi między innymi Arktyki. W ubiegłym roku Kreml powrócił do Rady Europy (PACE). Udało mu się także uzgodnić wspólną strategię regulującą kryzys polityczny w Mołdawii. Reaktywowano nawet spotkania w ramach formatu normandzkiego w sprawie pomyślnego rozwiązania sytuacji na Ukrainie.

 

„Nowy porządek światowy”

Siergiej Ławrow, szef rosyjskiej dyplomacji, który pełni tę funkcję aż od 2004 roku, oświadczył, że zachodni, liberalny model społeczeństwa umiera, a jego miejsce zajmuje nowy porządek światowy. Podczas spotkania ze studentami i profesorami Akademii Dyplomatycznej MSZ mówił, że „zachodni liberalny model rozwoju przewiduje częściową utratę suwerenności narodowej”. – Do tego dążyli nasi zachodni koledzy, kiedy wymyślili coś, co nazywają globalizacją – traci atrakcyjność i nie jest już postrzegany jako idealny model dla wszystkich. Co więcej, wiele osób w krajach zachodnich jest sceptycznie nastawionych do niego – podkreślał.

 

Obecnie globalnym rozwojem kierują natomiast „procesy mające na celu zwiększenie wielobiegunowości i tego, co nazywamy policentrycznym porządkiem świata”.

 

– USA i ich sojusznicy próbują narzucić swoje podejście innym – mówił minister. – Kieruje nimi wyraźne pragnienie zachowania wielowiekowej dominacji w sprawach globalnych, chociaż z ekonomicznego i finansowego punktu widzenia Stany Zjednoczone – same lub ze swoimi sojusznikami – nie są już w stanie rozwiązać wszystkich globalnych problemów gospodarczych i politycznych – puentował Ławrow, narzekając na „szantaż”, „presję” i „ingerowanie w sprawy suwerennych państw” przez Amerykę i jej sojuszników.

 

Rosyjski model globalizacji

Krytykując amerykańską dominację, Moskwa bynajmniej nie odrzuca globalizacji jako takiej, co też w pewnym sensie wyjaśnia trwanie ekipy Putina przy władzy. Finansiści chętnie inwestują w rosyjską giełdę. Tamtejsze obligacje i akcje pozwalają generować zyski w trudnym okresie, gdy w Europie są ujemne stopy procentowe, a Ameryka oferuje mniejszy o ponad połowę zysk.

 

Moskwa chce, by globalizacja przebiegała na jej warunkach. W zglobalizowanym świecie istnieją pewne podstawowe „wartości i normy”, wymagające powszechnego uznania, bez możliwości sprzeciwu. Od tego zależy powodzenie integracji, akceptacja „uniwersalnej wspólnoty”.

 

Filozof Nicholas Nassim Taleb wyjaśnia, że najważniejszą cechą dominującego paradygmatu globalizacji jest możliwość narzucenia własnej ideologii poprzez nadanie jej statusu „konwencjonalnej mądrości”, z którą nic nie może być sprzeczne.

 

Globalizacja „od wewnątrz” zakłada liberalizację kultury, wartości społeczeństwa, poczynając od struktury rodziny, a kończąc na wierze i przekonaniach osobistych – jak tłumaczy Ulrich Beck. Globalizacja „na zewnątrz” oznacza zaś przekształcanie zachowań państw w polityce i gospodarce światowej w powiązaniu z dominującymi trendami makroekonomicznymi (Anthony Giddens).

 

Rosjanie zakładają, że każdy kraj, każdy naród jest cywilizowany na swój sposób, a dzisiejszy Zachód – chociaż wart jest odwiedzenia – nie nadaje się do życia. Nie jest w stanie przyciągać (anty)wartościami, zwłaszcza, że kwestionują one „azjatycki” model sprawowania władzy.

 

W rosyjskiej polityce zagranicznej ścierają się różne nurty: liberalny, który chciałby integracji Rosji z UE; realistyczny, dążący do stworzenia systemu z wpływowym centrum policentrycznym świata oraz nacjonalistyczny (są tu też antyglobaliści), pragnący sojuszu z tradycyjną prawicą w Europie.

 

W latach 90. dominowali globaliści, którzy chcieli poddać kraj szybkiej „westernizacji”. Korupcja oraz uwłaszczenie się na mieniu narodu aparatczyków komunistycznych utorowało już w drugiej połowie lat 90. drogę koncepcjom tzw. realistów, którzy nie chcieli, by Rosja pełniła podrzędną rolę geopolityczną. W 2007 r. Putin zapowiedział radykalną zmianę polityki podczas słynnego przemówienia na konferencji bezpieczeństwa międzynarodowego w Monachium.

 

Konflikt między Gruzją a Osetią z 2008 roku chwilowo pogorszył stosunki między Brukselą a Moskwą, chociaż podczas wizyty w Berlinie prezydent Miedwiediew zapewniał, że Rosja stanowi część europejskiej kultury chrześcijańskiej.

 

W tym samym roku Ławrow uwypuklał jednak różnice, wskazując na „narastającą globalną konkurencję – nie tylko gospodarczą, ale przede wszystkim pod względem kultury, wartości i modeli rozwoju”.

 

Realiści odeszli od idei „Wielkiej Europy”, „Europy od Lizbony po Władywostok”, krocząc w kierunku idei „Wielkiej Eurazji”.

 

Putin realizuje ogłoszoną w 1996 roku doktrynę byłego szefa dyplomacji rosyjskiej Jewgienija Primakowa, zgodnie z którą Rosja nie będzie już podążać za przywódcami mocarstw zachodnich, zwłaszcza USA, lecz zamiast tego stanie się niezależnym centrum władzy na arenie światowej, przyczyniając się do rozwoju świata wielobiegunowego. W 2014 r. Ławrow nawiązał do tej koncepcji, krótko podsumowując , że „Rosja już poszła własną drogą”.

 

Sytuacja wewnętrzna

W kraju określanym czasami przez analityków mianem „gangsterskiego” z powodu silnego przenikania się struktur władzy i świata przestępczego, wciąż stosowane są mniej lub bardziej wysublimowane metody sprawowania władzy, począwszy od skrytobójczych zabójstw, a na nowoczesnych środkach nadzoru i monitoringu za pomocą sztucznej inteligencji kończąc.

 

Rosyjski model gospodarki wciąż opiera się na omnipotencji państwa, w którego rękach pozostaje cztery piąte największych firm. Pod tym względem kraj zajmuje trzecie miejsce na świecie – za Chinami i ZEA. Rosnieft, Rosatom czy Gazprom tak naprawdę realizują cele polityki zagranicznej Kremla.

 

Niezwykle rozbudowane, a przy tym skorumpowane ministerstwo spraw wewnętrznych inwigiluje obywateli, stosując mniej lub bardziej wyrafinowane techniki sprawowania kontroli. Rosyjska klasa średnia składa się głównie z menedżerów państwowych „czempionów” oraz urzędników.

 

Wielu analityków przewiduje, że Rosję czeka załamanie gospodarcze z powodu spadających cen ropy i rosnących sankcji. Dziwią się jednak, że jeszcze nie nastąpił spektakularny upadek.

 

Zakulisowa walka między służbami bezpieczeństwa z jednej strony a ministerstwami finansów i gospodarki z drugiej, zmusiła ponad 5 mln osób do emigracji. Drenaż naukowców, którzy zasilili m.in. przemysł obronny i branżę IT w Izraelu, osłabił zdolności badawcze. W 2012 r. Moskwa zgłosiła zaledwie 21 patentów.

 

W kraju wciąż działa tajna policja, jak pokazuje to chociażby afera dopingowa, w wyniku której poniosło śmierć, tuż po ujawnieniu sprawy, kilku szefów organizacji antydopingowych, będących w sile wieku i cieszących się doskonałym zdrowiem. „Pomysłowość” rosyjska, polegająca na ukryciu nielegalnych działań, trapi Szwajcarów, którym wydawało się, że opracowali niemal doskonały system kontroli antydopingowej (specjalne buteleczki z banderolami i zakrętkami „nie do naruszenia” zostały rozpracowane przez rosyjski wywiad).

 

W ciągu kilku tygodni zginęli: w wieku 58 lat Wiaczesław Sinew, były prezes zarządu Rosyjskiej Agencji Antydopingowej (RUSADA)  oraz szef rosyjskiej organizacji antydopingowej Nikita Kamajew (52 lata). Minister sportu Witalij Mutko dziwił się, mówiąc: – To bardzo nieoczekiwana śmierć. On [Kamajew] wydawał się zdrowy i wszystko było w porządku.

 

Mimo poważnych problemów wewnętrznych i pogarszającej się sytuacji zwykłych obywateli, Rosja trwa. Ściąga do siebie imigrantów, średnio około ćwierć miliona ludzi rocznie, bo jak podkreślił jeszcze przed trzema laty minister gospodarki Maksim Oreszkin, już niedługo „Rosja będzie co roku tracić około 800 tysięcy osób w wieku produkcyjnym”. Przy obecnych tendencjach liczba osób pracujących może się zmniejszyć z 85 do 65 milionów do 2050 r., a do  roku 2044 populacja emerytów zrówna się z liczbą osób pracujących. Tyle, że w Rosji średnia długość życia emerytów wynosi nieco ponad 67 lat.

 

Wieszczy się, że Rosja musi splajtować, bo jej gospodarka nie jest zdywersyfikowana (dominują inwestycje w surowce, zbrojenia i farmaceutyki). Ale jak się podkreśla, reżimy autorytarne nie zależą od wzrostu gospodarczego jako takiego. O wiele bardziej istotne jest zapewnienie przepływu kapitału. A to umożliwia obecność obfitych i łatwych do wydobycia zasobów, takich jak diamenty, metale szlachetne i minerały lub paliwa kopalne.

 

Jak na razie nie ma zagrożenia, bo Wall Street wciąż tam inwestuje, a dla Wall Street Rosja stała się „kuloodporna” – donosił w listopadzie ubiegłego roku „Forbes”.

 

Kenneth Rapoza pisał, że kampania informacyjna o domniemanych sankcjach i „zagładzaniu” Putina oraz państwowych korporacji pozbawiona jest sensu. Rosyjskie akcje i obligacje zyskały wręcz status must have w sytuacji, gdy w Europie na papierach dłużnych (ujemne stopy procentowe) się traci, a w Stanach Zjednoczonych zwrot z inwestycji jest o połowę niższy.

 

Rosjanie „stali się kuloodporni” – wyjaśnia James Barrineau z funduszu Schroders Investment z Nowego Jorku – bo „mogą spłacić wszystkie swoje zagraniczne długi za pomocą rezerw Banku Centralnego. Dodatkowo obniżają stopy procentowe. Waluta jest bardzo stabilna i mają swobodę po stronie fiskalnej”. Rosja posiada ponad 433 miliardy dolarów rezerw walutowych i warte 107,9 mln dolarów złoto. To największe rezerwy wśród dużych rynków wschodzących po Chinach, które dysponują ponad 3 bilionami dolarów. Od 2007 r. liczba klientów detalicznych zarejestrowanych na moskiewskiej giełdzie wzrosła o 120 procent. Dopóki więc będzie wsparcie kapitału zagranicznego, obecna władza może trwać.

 

„Wielka Eurazja” i dziedzictwo Czyngis-Chana

Nie mając miejsca na przedstawienie szczegółowych raportów publikowanych przez główne rosyjskie ośrodki wyjaśniające politykę zagraniczną: RIAC (Rosyjską Radę Spraw Międzynarodowych) oraz Klub Wałdajski – które tak naprawdę prezentują stanowisko analityków Moskiewskiego Państwowego Instytutu Stosunków Międzynarodowych (MGIMO), instytutów Rosyjskiej Akademii Nauk (RAS) oraz Wyższej Szkoły Ekonomicznej (HSE) – ograniczę się do wspomnienia o koncepcji „Wielkiej Eurazji”.

 

W analizie z 2018 roku pod tytułem „Czy Rosja wróci do Europy?” Kortunow odrzucił argument, że gdy „reżim Putina się załamie”, Rosja przyjmie wartości europejskie i będzie skłonna naprawić swoje błędy. Karaganow i Bordaczow wezwali do intensywnej współpracy między Eurazjatycką Unią Gospodarczą a Inicjatywą Pasa i Szlaku, nakreślając możliwości wspólnego rozwoju Eurazji Środkowej. Widzą oni Rosję i Chiny jako równorzędnych partnerów.

 

Wcześniej w 2016 roku pisano, że „rywalizacja Rosji z Zachodem w latach 2013–2014 przyspieszyła zwrot gospodarczy na Wschodzie. Ten ruch nie jest już postrzegany jako ekonomia pragmatyczna, ale nabrał cech geopolitycznych i cywilizacyjnych”.

 

W opublikowanej w tym samym roku strategii SVOP, Karaganow i jego współpracownicy dalej rozwijali swoją wizję, argumentując, że świat odchodzi od jednobiegunowości i poprzez wielobiegunowość zmierza w kierunku miękkiej dwubiegunowości, w której Stany Zjednoczone i Chiny byłyby dwoma głównymi graczami. Autorzy przewidują, że Rosja wraz z Indiami i Iranem zrównoważy chińską dominację gospodarczą, ostatecznie doprowadzając do powstania Wielkiej Eurazji.

 

W raporcie Klubu Wałdajskiego z 2017 roku Karaganow i Bordaczow przekonywali, że Rosja zerwała z „ideologiczną fiksacją na punkcie Zachodu” i przyjęła nową tożsamość środkowoazjatycką czy północnoazjatycką, która „implikuje moralną i polityczną niezależność od Zachodu oraz umocnienie pozycji w relacjach z Zachodem”. Strategiczne partnerstwo z Chinami ma się opierać na wspólnej odpowiedzialności: Rosja ma dbać o bezpieczeństwo, a Pekin zapewnić dobrobyt gospodarczy.

 

Karaganow przekonywał później przy różnych okazjach, że „niebezpieczna ekspansja zachodnich sojuszy została zatrzymana na Ukrainie, nawet jeśli nastąpiło to późno i dużym kosztem. W Syrii Moskwie udało się zatrzymać szaloną politykę zmiany reżimu. Rosja powróciła do swojej dawnej roli silnego państwa i odzyskała zaufanie. Dzisiaj jest jednym z głównych pomysłodawców Wielkiej Eurazji”.

 

Czym dokładnie jest Wielka Eurazja? Według Klubu Wałdajskiego, pojęcie to oznacza wspólną ramę myślenia geopolitycznego, geoekonomicznego i geoideologicznego, łączącą narody Eurazji. Wspólne jest dla nich m.in. odrzucenie uniwersalizmu, poszanowanie suwerenności i nieingerowanie w wewnętrzne sprawy innych, a także otwartość gospodarcza, tworzenie nowych architektur bezpieczeństwa i dialog cywilizacji eurazjatyckich. Szanghajska Organizacja Współpracy miałaby w założeniu koordynować tę wielką integrację.

 

W ostatnim opublikowanym raporcie Klub Wałdajski przekonuje, że „rosyjskie społeczeństwo nie musi rezygnować z przeważnie europejskiej kultury, ale powinno przestać się wstydzić swojego azjatyckiego pochodzenia”, wskazując na „dominującą mentalność i stosunek do centralnej władzy w społeczeństwie”.

 

„Rosja, podobnie jak Chiny i wiele innych państw azjatyckich, jest spadkobiercą imperium Czyngis-Chana” – napisali autorzy stwierdzając, że „wypełniają niszę cywilizacyjną wielką potęgą eurazjatycką, oryginalnym i samowystarczalnym połączeniem wielu cywilizacji”.

 

Nie wszyscy analitycy rosyjscy zgadzają się z tym podejściem do budowania Wielkiej Eurazji. Przykładowo, Kortunow obawia się wchłonięcia przez Chiny. Jednak nawet on uważa, że ten związek może lepiej przygotować Rosję do powrotu do Europy „dzięki stworzeniu wspólnie z Chinami, Indiami i innymi azjatyckimi partnerami Wielkiej Eurazji, która dałaby Rosji silniejszą pozycję negocjacyjną i potencjał potrzebny w ostatecznym dialogu z Brukselą”.

 

Rosyjscy analitycy często wskazują, że suwerenność jest kluczem do uznania za wielką potęgę lub właściwy biegun w wielobiegunowym świecie. Putin w 2017 roku dał do zrozumienia, że jedynie kilka narodów cieszy się prawdziwą suwerennością i dlatego Moskwa ma prawo naruszać suwerenność mniejszych sąsiadów.

 

W sytuacji gdy – jak podkreśla Klub Wałdajski – Stany Zjednoczone i UE chcą ograniczyć inne centra władzy i zachować „monopol szans” w Afryce, Ameryce Łacińskiej oraz niektórych częściach Azji, również Rosja i Chiny mają podobne cele w odniesieniu do Wielkiej Eurazji, łącząc chińskie zdolności gospodarcze i potęgę militarną Rosji. Autorzy przewidzieli, że eskalacje polityczne wkrótce staną się normą i nie będą już dłużej uważane za początek końca. Ponieważ jednak zarówno grupa atlantycka, jak i pacyficzna posiadają ogromne zdolności, wkrótce stanie się jasne, że żadna z nich nie może dominować, co ostatecznie doprowadzi do bezpieczniejszego świata.

 

Rywalizacja bloku euroatlantyckiego z euroazjatyckim przedstawiana jest opinii publicznej jako walka neoliberalnej demokracji z autorytaryzmem. Nieraz mówi się o niej jako o walce „chaosu z porządkiem”, a nawet jak o zmaganiu konserwatyzmu z liberalizmem. Ów „konserwatyzm” miałaby uosabiać strona rosyjsko-chińska. Państwa zachodnie – zresztą na własne życzenie – przedstawiane są jako postchrześcijańskie, moralnie zepsute, dekadenckie, gdy tymczasem Rosja promuje rzekomo „konserwatywne chrześcijańskie wartości rodzinne”.

 

W raporcie Klubu Wałdajskiego z października 2018 r. czytamy, że w miejsce miękkiej dwubiegunowości tworzy się świat bez biegunów. „To chaotyczny i szybko zmieniający się porządek, wojna wszystkich przeciwko wszystkim. Towarzyszy jej upadek najbardziej fundamentalnych instytucji na świecie: od państwa narodowego z jego suwerennością, po klasyczny kapitalizm”.

 

Autorzy opracowania przewidują zaostrzenie konkurencji, która doprowadzi do zniszczenia infrastruktury cyfrowej, by „przywrócić wroga do pozycji z XX wieku”.

 

 

Agnieszka Stelmach

 

 

Zapraszamy na wyjątkową konferencję pt.

Rosja Putina fałszywą nadzieją dla chrześcijaństwa

 

W debacie wezmą udział:

prof. Andrzej Nowak,

prof. Mieczysław Ryba,

prof. Henryk Głębocki,

red. Grzegorz Górny,

red. Piotr Doerre.

 

Prowadzenie red. Łukasz Karpiel. 

Termin: 21 stycznia 2020 roku, godz. 18.30 – 21.30. 

Miejsce: Centrum Prasowe Foksal, Dom Dziennikarza

Warszawa, ul. Foksal 3/5, Sala A. 

Wstęp wolny.

 

 

Polecamy również program Łukasza Karpiela pt. Prawy Prosty,

w którym gościem był red. Piotr Doerre.

Prawda się obroni? Polska kontra rosyjskie kłamstwa!

 

 

Polecamy również nasz e-tygodnik.

Aby go pobrać wystarczy kliknąć TUTAJ:

 

  

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie