Na antenie rosyjskiej telewizji państwowej nawoływano do zamordowania ambasadora Polski w Moskwie. Prawnik i były rzecznik praw dziecka Paweł Astachow w programie Władimira Sołowjowa zastanawiał się, dlaczego nikt nie zabił jeszcze ambasadora – bo tego rodzaju czyn mieściłby się, jak mówił Astachow, w ramach prawa międzynarodowego – jako odpowiedź na kroki władz Polski w sprawie obiektów zarządzanych dotąd przez Rosjan w Polsce.
– Zobaczcie, co oni (Polacy – red.) robią. Wyrzucili naszych z mieszkań, wyrzucili z domu wypoczynkowego, przejęli konto bankowe naszej ambasady, teraz zabrali naszą szkołę, i jak my na to odpowiadamy? Nota dyplomatyczna, wzywamy ambasadora – mówił Astachow w głównym rosyjskim programie propagandowym.
Następnie powiedział, że gdy rosyjski ambasador został rok temu oblany w Polsce czerwoną farbą, to czy nie okaże się, że polski ambasador znajdzie się wkrótce… w rzece Moskwie. -Mnie w szkole kontrwywiadu KGB uczyli, że retorsje i odpowiedź na takie wrogie akcje są przewidziane międzynarodowym prawem i USA i ZSRR zawsze tak postępowały – powiedział Astachow.
Na słowa Astachowa zareagowało polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych.
„Ministerstwo Spraw Zagranicznych RP potępia wypowiedź Pawła Astachowa dowodzącą, że dopuszczalne jest zabójstwo Ambasadora RP. Wzywamy Rosję do zapewnienia bezpieczeństwa wszystkim dyplomatom zgodnie z konwencją wiedeńską” – podał resort.
Pach