26 października 2015

Ruchy prorodzinne apelują do papieża, by przywrócił zaufanie między hierarchią i świeckimi

(Fot. REUTERS / FORUM)

Przyjęcie dokumentu końcowego synodu o rodzinie zaniepokoiło wielu świeckich katolików. „Istnieje kryzys zaufania pomiędzy wiernymi katolikami a duchownymi sprawującymi najwyższą władzę w Kościele i tylko papież może to zaufanie przywrócić” – twierdzą przedstawiciele federacji Voice of the Family.

 

John Smeaton – współzałożyciel Voice of the Family i prezes brytyjskiego stowarzyszenia broniącego życia nienarodzonych – tuż po synodzie wyraził duże zaniepokojenie paragrafami 84 – 86 raportu końcowego, przyjętego przez uczestników synodu. Zapisy te dotyczą rozwodników żyjących w kolejnych związkach.  – To grozi profanacją Najświętszego Sakramentu i gorszeniem wiernych. –ostrzegł Smeaton. Przypomniał słowa Pana Jezusa: „Kto by się stał powodem grzechu dla jednego z tych małych, którzy wierzą, temu byłoby lepiej uwiązać kamień młyński u szyi i wrzucić go w morze”.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Smeaton uważa, że zaufanie między wiernymi a władzami kościelnymi w Rzymie zostało podkopane wskutek przyjęcia kontrowersyjnych zapisów, podważających doktrynę Kościoła w kilku kluczowych aspektach np. antykoncepcji, cudzołóstwa, wychowania seksualnego dzieci. Zaufanie świeckich zostało dodatkowo osłabione przez powołanie przez Franciszka prałatów wyrażających poparcie dla stanowisk sprzecznych z nauczaniem Kościoła w sprawach rodziny i życia.

 

Kryzys zaufania między świeckimi a władzami kościelnymi stał się jeszcze wyraźniejszy w zeszłym tygodniu, kiedy Franciszek powiedział na synodzie, że czuje potrzebę, aby kontynuować zdrową decentralizację władzy poprzez przekazanie większych kompetencji Konferencjom Biskupów, które, jak zapowiedział wcześniej, rozpoczynając pontyfikat, będą „prawdziwymi organami doktrynalnymi” – komentował Smeaton. Wyjaśnił, że przyznanie takich uprawnień episkopatom podważy uniwersalny charakter jedynej prawdziwej wiary. – Tylko papież może przywrócić zaufanie między świeckimi katolikami a władzami kościelnymi w Rzymie. Zamieszanie, jakie powstało odnośnie fundamentalnych kwestii doktrynalnych, tak naprawdę sprzyja potężnym organizacjom międzynarodowym, przeciwstawiającym się rodzinie i świętości życia ludzkiego. Ojcze Święty, już wystarczy – zaapelował Brytyjczyk.

 

Religion News Service zauważa, że synod nie dostarcza ostatecznych odpowiedzi w kwestiach ważnych dla rodziny. Jest jedynie organem doradczym papieża i nie może stanowić prawa lub zmieniać nauczania. To Ojciec Święty ostatecznie zadecyduje – w oparciu o sugestie ojców synodalnych, wyrażone w dokumencie końcowym – w jakim kierunku będzie zmierzał Kościół. Zdaniem Damiana Thompsona z „The Spectator”, brak wyraźnego zalecenia, aby umożliwić rozwiedzionym katolikom żyjącym w nowych związkach przyjmowanie Komunii świętej jest dowodem na to, że „konserwatyści w zasadzie wygrali ten synod”. W podobnym tonie wyraził się komentator z „The Wall Street Journal”, który stwierdził, że dokument końcowy zatwierdzony przez ojców synodalnych w sobotę wieczorem to „żenująca porażka” stronnictwa domagającego się liberalizacji Kościoła.

 

Portal Religion News Service wskazuje, że stronnictwo liberalne zyskało i to znacznie, ponieważ przegłosowano zapis stwierdzający, że osoby o nieuregulowanej sytuacji mogą skorzystać z tzw. forum wewnętrznego, by w porozumieniu z proboszczem i zgodnie z własnym sumieniem rozeznały swoją sytuację w Kościele i na tej podstawie kapłan zezwolił im na przyjmowanie sakramentów. RNS zauważa, że przez dziesięciolecia Watykan zabraniał kapłanom podobnych praktyk, słusznie obawiając się, że będą one nadużywane. Teraz jednak to się może zmienić i to zasadniczo.

 

Choć dokument końcowy nie wspomina nic o Komunii dla rozwodników, żyjących w kolejnych związkach, wielu urzędników kościelnych potwierdziło prywatnie, że język użyty w dokumencie odnosi się do sakramentów i – co najważniejsze – otwiera Franciszkowi drogę do podjęcia dalszych działań liberalizujących nauczenie w tej kwestii. Czego oczekuje wielu kurialistów.

 

Brak jakiegokolwiek przełomu w sprawie złagodzenia języka względem sodomitów, to – zdaniem Religion News Service – „taktyczny odwrót postępowców, którzy zdali sobie sprawę, że nie mają poparcia na synodzie, aby uzyskać próg dwóch trzecich głosów”. Uzyskanie nawet 50 proc. było niezwykle trudne, jeśli nie niemożliwe i ujawniło głębokie podziały wśród ojców synodalnych w tej sprawie. Szczególnie zaciekle z propozycją „złagodzenia języka” walczył afrykański kardynał Robert Sarah.

 

Dlatego – przyznał belgijski biskup Johan Bonny – było lepiej pozostawić to pytanie otwarte do dalszych badań i refleksji niż spowodować jego odrzucenie. Jak podkreślał hierarcha, kwestia ta zostanie podjęta następnym razem. Bp Bonny był w tej samej grupie językowej co wspomniany kardynał Sarah. Zarówno on, jak i inni hierarchowie z tej grupy powtarzali, że sprzeciw wobec jakichkolwiek zmian w sprawie homoseksualistów był tak silny, że „niemożliwa była pokojowa dyskusja”. Konserwatywni duchowni jednak nie mają poczucia zwycięstwa nawet w tej kwestii. Podkreślają, że byliby zadowoleni, gdyby w dokumencie końcowym potwierdzono dotychczasową naukę odnośnie homoseksualizmu.

 

Relgion News Service zwraca uwagę także na fakt, że sam Franciszek zmierza do wprowadzenia istotnych zmian w Kościele. W mocnym przemówieniu końcowym w sobotę zaatakował ojców synodalnych niechętnych zmianom, mówiąc, że „prawdziwymi obrońcami doktryny nie są ci, którzy podtrzymują pisma, lecz ducha”. Papież wezwał Kościół do przystosowania się do różnych kultur i uwarunkowań. „Wiara, która nie wie, jak zakorzenić się w życiu ludzi, pozostaje sucha i zamiast oazy tworzy inne pustynie” – mówił w niedzielnej homilii w Bazylice Świętego Piotra.

 

Część kardynałów i biskupów z zadowoleniem przyjęła słowa Ojca Świętego. Obawiają się jednak, że zmiany duszpasterskie, które chciałby wprowadzić Franciszek, nie będą łatwe do przeforsowania. – Wśród nas jest duże zamieszanie. Niektórzy bronią przeszłości, inni marzą o przyszłości – mówił zdecydowany zwolennik papieża, kardynał Francesco Montenegro z Sycylii. Wyjaśnił on, że „tak wiele różnych reakcji wśród biskupów to znak, że to, co proponuje papież, jest czymś nowym i potężnym”. Zdaniem kard. Donalda Wuerla, Franciszek zmienił sposób refleksji Kościoła nad duszpasterstwem. – To nie jest mała rzecz – podkreślał. Dodał, że Kościół nie będzie już w stanie uniknąć dyskusji nad kluczowymi kwestiami.

 

Teraz wielu analityków zadaje sobie pytanie, czy papież będzie miał odpowiednie poparcie i czas na przeprowadzenie dalszych reform. Sam zapowiadał, że jego pontyfikat nie będzie długi. W zeszłym tygodniu watykanista John Thavis zauważył, że spośród wszystkich biskupów na świecie, hierarchowie mianowani przez Franciszka stanowią jedynie 9 proc. W Kolegium Kardynalskim, wybierającym papieża, mają 26 procent głosów. Według wyliczeń Thavisa, Franciszek prawdopodobnie potrzebować będzie przynajmniej sześciu lub siedmiu lat, by osiągnąć większościowe poparcie w Kolegium Kardynalskim i by jego następca kontynuował zmiany. – Jestem pewien, że papież zdaje sobie sprawę, że przez jakiś czas będzie musiał współpracować z episkopatami i czasami będzie musiał weryfikować swoje innowacyjne propozycje duszpasterskie – stwierdził Thavis.

 

„Franciszek lubi mówić, że czas jest większy niż przestrzeń. Synod dał mu miejsce, ale może potrzebować dużo więcej czasu zanim zrealizuje to, co będzie chciał” – zauważyła redakcja Religion News Service. Kanadyjski kardynał Gérald Lacroix podkreślił, że Ojciec święty wsłuchał się uważnie w argumenty biskupów, jakie padły podczas trzech tygodni obrad. Będzie więc ostrożny w forsowaniu niektórych zmian. Biskup Bonny jeszcze na piątkowym briefingu stwierdził: „okno duszpasterskie zostało otwarte i to, co się dzieje w Kościele, odkąd Franciszek został wybrany, jest procesem ciągłym”.

 

 

Źródło: religionnews.com, ncronline.org, lifesitenews.org, AS.

 

 

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 104 290 zł cel: 300 000 zł
35%
wybierz kwotę:
Wspieram