28 marca 2013

Ekonomista Krzysztof Rybiński przewiduje rozwój wypadków w strefie euro, zapoczątkowanych przez wydarzenia na Cyprze niczym upadek pierwszej kostki domino. Cypr był nie tylko „królikiem doświadczalnym”, ale też pewną uwerturą, ponieważ wydarzenia, które miały tam miejsce, będą miały swoje nieubłagane i logiczne konsekwencje.

 

Szefowie eurogrupy ustalili, że cypryjskie depozyty do 100 tys. euro nie będą konfiskowane, w przeciwieństwie do części depozytów powyżej tej kwoty, szacunkowo od 25 do 40 proc. Cypryjskie banki ustanowią limity dziennych wypłat, zaś system bankowy będzie nadal otrzymywał bieżącą pomoc finansową od EBC, a Cypr otrzyma 10 mld euro pożyczki od strefy euro i MFW.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Nie trzeba być ani ekonomistą, ani wróżbitą, by przewidzieć, co będzie się dalej na Cyprze działo. W sytuacji wprowadzenia limitów wypłat będziemy obserwować run na banki, na raty oraz wypłacanie maksymalnych możliwych kwot aż do skutku, czyli wyprowadzenia oszczędności podatników poza cypryjski system bankowy, do którego nie mogą mieć dłużej zaufania. Za jakiś czas banki na Cyprze dotkliwie odczują brak środków na bieżące operacje i jeżeli nie dostanie kolejnego zastrzyku z pieniędzmi, znów zagrozi im widmo upadku.

 

O ile Cypr to niewielki kraj, pozbawiony większego wpływu na całą strefę euro, konfiskatę części depozytów obserwowały miliony Hiszpanów, Włochów, Greków, Portugalczyków i Irlandczyków. Ich kraje też korzystają z pomocy strefy euro w postaci bezpośrednich pożyczek dla rządów, czy banków, a EBC interwencyjnie kupowało ich obligacje rządowe.

 

Efektem będzie ponowne przenoszenie aktywów i oszczędności z krajów południa Europy do uważanych za bardziej bezpieczne. Zapewne będzie to miało również skutek w mniejszym finansowaniu działalności gospodarczej przez południowe banki. Krzysztof Rybiński przewiduje, że recesja w strefie euro w bieżącym roku będzie znacznie poważniejsza, niż przewidywane 0,3 proc.

 

Konfiskata części depozytów w strefie euro jest nieunikniona. Do tej pory starano się to przeprowadzić poprzez druk pieniądza w nadziei, że wywoła to inflację, co przy prawie zerowym oprocentowaniu lokat oznacza, że po kilku latach realna wartość tych depozytów znacznie spadnie. Jednakże inflacji nie ma, bo trudno o podwyżki cen w czasie recesji. Politycy przeszli więc do kolejnego etapu, czyli bezpośredniej konfiskaty lokat.

 

Ekonomista uważa, że wobec głębokiej recesji w tzw. krajach PIIGS, prowadzącej do coraz większych strat banków, ryzyko przeprowadzenia takiej operacji będzie rosło.

 

„Według raportu dostępnego na stronie Banca Espana, w listopadzie 2012 r. złe kredyty (których większość prawdopodobnie nie zostanie spłacona) w bankach, które mają depozyty wynosiły 186 mld euro. W grudniu 2012 r. 24 mld euro tych kredytów przekazano do państwowej instytucji i ich wartość spadła do 162 mld euro. W styczniu jednak znowu wzrosła do 165 mld euro, tak szybko pogarsza się sytuacja. Dla porównania w 2007 r. wartość złych kredytów w tych samych bankach wynosiła 14 mld euro, a aktywa banków wynosiły 1,7 bln euro, podczas gdy teraz wynoszą 1,5 bln euro. Nie trzeba być specjalistą od finansów, żeby dostrzec nadchodzące kłopoty. Ciekawe, co powiedzą Niemcy, gdy się okaże, jeszcze przed tegorocznymi jesiennymi wyborami, że trzeba Hiszpanii pożyczyć kolejne 100 mld euro na ratowanie banków” – wylicza profesor Rybiński.

 

Tomasz Tokarski

 

Źródło: forsal.pl

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 135 368 zł cel: 300 000 zł
45%
wybierz kwotę:
Wspieram