Zgodnie z zapowiedziami wygaszony został moralnie niedopuszczalny rządowy program refundacji in vitro. Metoda ta w Polsce wciąż jest dostępna, ale nie za publiczne pieniądze. Statystyki programu dotyczące skuteczności in vitro są porażające.
„Rządowy program in vitro jest ciężką skazą na historii naszego Narodu; przez 3 lata jego trwania za publiczne pieniądze uśmiercano i zamrażano dzieci, a nazywano to szczytnym celem. In vitro jest ukrytą aborcją i niestety na jedno urodzone dziecko przypada około 20 wyprodukowanych, którym nigdy nie będzie dane przyjść na świat” – komentuje na naszdziennik.pl Jacek Kotula, działacz podkarpackiej komórki Fundacji Pro-prawo do życia.
Wesprzyj nas już teraz!
Jak zauważył, Ministerstwo Zdrowia poinformowało, że w sumie wykonano 37,6 tys. transferów zarodka, a to przełożyło się na 11,8 tys. ciąż. Urodziło się tylko 5 tys. dzieci! Program kosztował w latach 2013-16 niemal ćwierć miliarda złotych. – W kwestii in vitro sprawy ekonomiczne są drugorzędne. Ważniejsza jest moralność. Gdy urodziło się 5 tys. osób, liczbę tę trzeba pomnożyć razy 20, bo mniej więcej tyle osób musiało stracić życie bądź zostać zamrożonym – dodaje Kotula.
Jak przypomniał, według danych Instytutu Globalizacji, rynek in vitro w Polsce jest wart około 20 mld zł. Jednak jest to tylko bezduszny biznes owiany propagandą sukcesu i działania dla życia. Nic bardziej błędnego. Kotula przypomina, że kosztowna jest sama procedura, wizyty u lekarzy, badania, leki, a kiedy na świat przyjdzie dziecko, to często boryka się z problemami zdrowotnymi.
„Gdyby rządowy program in vitro okazał się sukcesem, od rana do wieczora trąbiono by, jak wielki jest to sukces. Temat ten nie schodziłby z pierwszej strony Gazety Wyborczej i innych mediów uporczywie przekonujących o rzekomych dobrodziejstwach procedury. Ta cisza mówi dużo. Jest też dowodem na to, co Kościół i organizacje pro-life mówią od dawna – in vitro jest pułapką zastawioną na bezpłodne pary.” – dodał Kotula.
Źródło: naszdziennik.pl
MA