Nominacja Bartosza Węglarczyka na wicenaczelnego „Rzeczpospolitej” i czystka personalna, jakiej dokonał wydawca po publikacji artykułu Cezarego Gmyza pokazuje, w którą stronę mogą ewoluować „wysokie standardy” tego dziennika. Wzorem i zwierciadłem, w którym ma się przeglądać i czerpać pełnymi garściami będzie medium z Czerskiej.
W czasach kryzysu popularnym rozwiązaniem w rozmaitych branżach jest „konsolidacja”. Nic więc dziwnego, że zjawisko to trwa również w najlepsze na rynku medialnym, gdzie jednak ma ono nie tylko ekonomiczny wymiar. Łatwo bowiem zauważyć postępującą standaryzację zwyczajów regulujących stosunki między właścicielami mediów a pracującymi w nich dziennikarzami.
Wesprzyj nas już teraz!
Od dłuższego już czasu słychać było pogłoski o zbliżeniu między gigantami medialnymi: Agorą wydającą m.in. „Gazetę Wyborczą” i Presspubliką – wydawcą „Rzeczpospolitej”, „Przekroju” i „Uważam Rze”. Pogłoski te zyskały w ostatnim czasie potwierdzenie w ruchach, jakich dokonują obydwa koncerny. Dariusz Leśniak, prezes Presspubliki, zadeklarował wprost, że w dalszej perspektywie czasowej możliwa jest bliska współpraca, a nawet fuzja Presspubliki i Agory Holding, kluczowego udziałowca Agory. Zdaniem Leśniaka, internetowe oferty obu spółek dobrze się uzupełniają: w Presspublice tworzone są głównie płatne treści eksperckie, a w Agorze – darmowy kontent. Jego zdaniem, część akcjonariuszy Agory Holding może być w przyszłości zainteresowana taką fuzją. Presspublica przeniosła także druk „Rzeczpospolitej” i „Gazety Giełdy Parkiet” do drukarni Agory, co jest związane z likwidacją własnych drukarni.
Sposób potraktowania Cezarego Gmyza, autora publikacji na temat śladów trotylu na wraku „smoleńskiego” tupolewa, może zapowiadać, że w „Rzepie” zaczną obowiązywać (a być może już obowiązują) wzorce postępowania, o których niedawno mówił w wywiadzie dla PCh24.pl były dziennikarz „GW” Roman Graczyk. Grzegorz Hajdarowicz wyraźnie chce być kimś w rodzaju „nadredaktora naczelnego” – samodzielnie decydować i pociągać za sznurki. Posiadanie władzy ekonomicznej przekuć na całkowite podporządkowanie pracujących tam osób. Spektakularne pozbycie się Gmyza można odebrać jako wyraźny sygnał dla partnerów z Agory – nie jestem taki straszny, ze mną też się można dogadać. Agora wszak już raz dała się podejść. Na ulicy Czerskiej trwała jest pamięć o kombinacji, która miała dokonać poważnych zmian na rynku medialnym, a zakończyła się aferą Rywina. Tam też, wydawało się, wszyscy się znali, odwiedzali, a jednak ktoś sypnął. W tym kontekście i sama wiarygodność Agory, jako potencjalnego partnera do interesów nieco podupadła. Nie dziwi zatem czujność i ostrożność godna czekisty.
Nominacja Bartosza Węglarczyka, byłego prominentnego dziennikarza „GW” na stanowisko wicenaczelnego „Rzeczpospolitej” nie pozostawia złudzeń. Profil polityczny dziennika wydawanego przez Pressbublikę już od dłuższego czasu ulegał ewolucji, jednak teraz zmieni się on radykalnie. Wzorem i zwierciadłem, w którym ma się przeglądać i czerpać pełnymi garściami będzie medium z Czerskiej. Przypomnijmy, że Węglarczyk to nie jakiś tam szeregowy dziennikarz „Wyborczej”, tylko jej wieloletni funkcjonariusz, a od pewnego czasu również prawdziwa gwiazda mediów elektronicznych, jako prowadzący tak prestiżowe programy jak „Dzień Dobry TVN”, „Top Model” i „Zwolnienie z WF-u” – ten ostatni wspólnie z niejakim „Kubą” Wojewódzkim. Wybitne walory intelektualne tego „urodzonego człowieka mediów” wkrótce znajdą odbicie w „Rzeczpospolitej”, niewątpliwie z wielką szkodą dla poziomu dziennika. Ewolucja w stronę głupawego i usłużnego wobec władzy medium to już tylko kwestia czasu.
Łukasz Karpiel