„Puszczający oko do rządu PiS lewicowy prezydent Rzeszowa” – takie zdanie brzmi w „Gazecie Wyborczej” jeśli nie jak obelga, to co najmniej jak nacisk na Tadeusza Ferenca. Chodzi o sprawę finansowania in vitro z miejskiej kasy. Losy procedury ważą się w radzie miasta. Nie wiadomo, czy ostatecznie projekt poprze prezydent i jego radni.
Projekt finansowania procedury z pieniędzy podatników przygotowała .Nowoczesna, czyli partia deklarująca się jako wolnorynkowa. Inicjatywę popierają postkomuniści z SLD oraz radni z klubu lewicowego prezydenta Tadeusza Ferenca. By Rzeszów zaczął łożyć na in vitro miejskie pieniądze brakuje jednego głosu – PiS będzie bowiem przeciw.
Wesprzyj nas już teraz!
Wyraźnie zainteresowana wprowadzeniem rozwiązania w życie „Gazeta Wyborcza” poszukuje owego głosu na gwałt. Dziennik ustalił, że nie może liczyć na przewodniczącego Rady Miasta, Andrzeja Deca z PO. Cała nadzieja liberałów w Marcinie Deregowskim z Platformy.
„GW” oczywiście ubolewa, że w skali kraju finansowanie in vitro zostało zakończone przez ministerstwo zdrowia. Medium lansuje jednak inne rozwiązanie – wspieranie pieniędzmi polskich katolików procedury przez samorządy, zdominowane (poza Podkarpaciem bez Rzeszowa) przez PO.
Liberałowie nie są jednak pewni wsparcia ze strony rzeszowskiego prezydenta. Ma on – o zgrozo – chcieć dobrze żyć z rządem PiS. Ferenc powstrzymał swoich radnych przed uchwałą głoszącą, iż miasto będzie respektować niewydrukowane orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego.
Radni Rozwoju Rzeszowa mają być posłuszni wobec prezydenta, a ten z kolei proponował niegdyś PiS koalicję w mieście. W sprawie in vitro głosu nie zabrał. „Wyborcza” musi więc interweniować, naciskać i stygmatyzować polityka jako sojusznika PiS. Wszystko po to, by in vitro finansowane z miejskiej kasy zostało w końcu w Rzeszowie wprowadzone.
Źródło: „GW”
MWł