Dziewięciu sędziów Sądu Najwyższego nie podjęło decyzji uznającej zgodność „małżeństw” homoseksualnych z konstytucją. Sztandarowemu projektowi homolobby sprzeciwia się aż pięciu z nich.
Pięciu sędziów Sądu Najwyższego uznaje, że nie można podważać instytucji małżeństwa. Przed gmachem manifestowało kilkuset homoseksualnych aktywistów, skandujących hasło „małżeństwo jest prawem konstytucyjnym”. Wymachiwali tęczowymi flagami przed grupą modlących się obrońców tradycyjnego modelu małżeństwa.
Wesprzyj nas już teraz!
Homozwiązki zostały już sprowadzone w 37 spośród 50 stanów, nie zostały jednak usankcjonowane na szczeblu federalnym. A tego właśnie domaga się lobby LGBT. Zwłaszcza aktywiści z czterech stanów – Tennessee, Kentucky, Michigan i Ohio – w których instytucja „małżeństw” osób tej samej płci nie została wprowadzona. Homolobbystów wspiera administracja prezydenta Baracka Obamy. 16 ich przedstawicieli odwołało się w tej sprawie do Sądu Najwyższego. Zdaniem przewodniczącego składu sędziowskiego, sędziego Johna Rebertsa, „chcą oni zmienić instytucję małżeństwa. Instytucja ta istnieje od tysięcy lat i nie jest łatwo ja zmienić Sądowi”.
Czterech sędziów skłonnych było jednak do zmiany rozumienia małżeństwa. Ale nawet w tej grupie nie dało się zaobserwować wielkiego entuzjazmu. Sędzia Anthony Kennedy, tradycyjny obrońca „praw” homoseksualistów, nie zaprezentował jasno własnej pozycji. Stwierdził tylko, że „związki osób tej samej płci, nawet jeżeli nie mogą rodzić dzieci, mają swoją godność”.
Cztery oskarżone stany, wspierane przez organizacje religijne, definiują małżeństwo jako związek między mężczyzną i kobietą. Nie uznają też związków homoseksualnych zawartych w innych stanach. Śluby cywilne leżą w kompetencji poszczególnych stanów, a Sąd Najwyższy tradycyjnie chroni zasadę federalizmu.
Przeczytaj także: Amerykański Sąd Najwyższy wprowadzi homoseksualne pseudomałżeństwa?
FLC