Postulaty otwarcia dla kobiet sakramentalnego diakonatu to herezja – przekonuje niemiecki prawnik, dr Markus Bünning. Św. Jan Paweł II jasno stwierdził, że święcenia kapłańskie są zarezerwowane tylko dla mężczyzn.
Pod koniec marca niemiecki biskup Gebhard Fürst z diecezji Rottenburg-Stuttgart zadeklarował swoje poparcie dla diakonatu kobiet, przekonując, że byłby to „znak czasów”. Kilka dni później odpowiedział mu biskup Ratyzbony Rudolf Voderholzer, stwierdzając, że na gruncie katolickiego nauczania jest to niemożliwe. Z głosem poparcia bp. Voderholzera wystąpił na łamach portalu Katholisches.info prawnik dr Markus Bünning, powołując się na jasne nauczanie Soboru Trydenckiego oraz św. Jana Pawła II.
Wesprzyj nas już teraz!
Bünning przypomina, że w Trydencie stwierdzono jasno, iż heretykiem jest każdy, kto twierdzy, że sakramentów jest mniej lub więcej niż siedem. Jednym z sakramentów jest sakrament święceń.
„Sakrament święceń jest sakramentem, dzięki któremu posłanie, powierzone przez Chrystusa Apostołom, nadal jest spełniane w Kościele aż do końca czasów. Jest to więc sakrament posługi apostolskiej. Obejmuje on trzy stopnie: episkopat, prezbiterat i diakonat” – definiuje ten sakrament Katechizm Kościoła Katolickiego (1536). Oznacza to, pisze Bünning, że diakonat jest najniższym stopniem sakramentu kapłaństwa.
„Sakrament ten jest zarezerwowany wyłącznie dla mężczyzn, bo Jezus Chrystus powołał do urzędu apostolskiego wyłącznie mężczyzn. Suwerenny Pan i założyciel Kościoła nie padł tu bynajmniej ofiarą duchowej mentalności i prądów swoich czasów”, dodaje Bünning, cytując słowa św. Jana Pawła II z encykliki Mulieris dignitatem (26): „Powołując samych mężczyzn na swych Apostołów, Chrystus uczynił to w sposób całkowicie wolny i suwerenny. Uczynił to z taką samą wolnością, z jaką w całym swoim postępowaniu uwydatniał godność i powołanie kobiety, nie dostosowując się do panującego obyczaju i tradycji usankcjonowanej ówczesnym ustawodawstwem”.
Wreszcie, przypomina prawnik, św. Jan Paweł II, stwierdził w Ordinatio sacerdotalis (4) co następuje: „Aby zatem usunąć wszelką wątpliwość w sprawie tak wielkiej wagi, która dotyczy samego Boskiego ustanowienia Kościoła, mocą mojego urzędu utwierdzania braci (por. Łk 22,32) oświadczam, że Kościół nie ma żadnej władzy udzielania święceń kapłańskich kobietom oraz że orzeczenie to powinno być przez wszystkich wiernych Kościoła uznane za ostateczne”.
Według Bünninga, biorąc pod uwagę organiczny związek między prezbiteratem a diakonatem, należy z tego wyciągnąć jasny wniosek: Sakramentalny diakonat, jako wstęp do prezbiteratu, jest zarezerwowany wyłącznie dla mężczyzn, a wiążąca decyzja Jana Pawła II dotyczy wszystkich stopni kapłaństwa. „Metodologicznie poprawnie przeprowadzone odczytanie [listu apostolskiego Ordinatio sacerdotalis] nie może dać innego wyniku. Dodajmy: Ten dokument nie wymienia przecież wyraźnie episkopatu. Oczywiście nie można jednak wyciągać z tego wniosku, że ten stopień kapłaństwa mógłby zostać ewentualnie otwarty dla kobiet. Nie: święcenia kapłańskie podług obowiązującej, nauczycielskiej deklaracji Ojca Świętego są wyraźnie i jasno zarezerwowane tylko dla mężczyzn. Roma locuta, causa finita!” – pisze Bünning.
Jak dodaje prawnik, biorąc pod uwagę nauczanie Soboru Trydenckiego o istnieniu wyłącznie siedmiu sakramentów, można byłoby stwierdzić, że biskup Fürst domagając się otwarcia sakramentalnego diakonatu dla kobiet, domaga się po prostu powołania do życia ósmego sakramentu. „Jednak Kościół nie ma możliwości powołania nowego sakramentu, bo tylko Jezus Chrystus jest fundatorem sakramentów. Oznacza to więc: Domaganie się diakonatu kobiet mającego udział w sakramentalnym urzędzie kapłańskim Kościoła, jest istotowo niemożliwe do pogodzenia z dogmatem Kościoła” – stwierdza Bünning.
Zatem jedyną drogą dla zwolenników „diakonatu kobiet” byłoby stworzenie jakiegoś rodzaju urzędu niesakramentalnego. Pytanie tylko, pisze prawnik, czy Kościół katolicki naprawdę tego potrzebuje? W dodatku nie należałoby przecież mówić tu o „diakonisach”, bo stwarzałoby to duże zamieszanie pojęciowe, a Kościół musi strzec się chaosu i dbać o jasność swojego języka. „Ostatecznie postulat bp. Fürsta jest albo herezją, albo pustą bańką mydlaną, która na gruncie czysto politycznej kalkulacji miałaby uspokoić feministyczne środowiska w Kościele” – wskazuje autor.
Jak dodaje na koniec, właśnie dzisiaj, w epoce ideologii gender, Kościół katolicki musi szczególnie wystrzegać się wszelkich kroków zacierających różnicę między mężczyznami a kobietami.
Pach
Źródło: Katholisches.info