Samolot Small Planet litewskich linii lotniczych z grupą 161 polskich turystów na pokładzie musiał lądować awaryjnie w bułgarskim Burgas. Przyczyną lądowania lecącego z Warszawy do Egiptu samolotu była informacja o bombie na pokładzie. Samolot bezpiecznie wylądował, a pasażerów ewakuowano. Prawdopodobnie całe zamieszanie spowodował 64-letni Polak, który zadzwonił z informacją, że posiada ładunek wybuchowy. Jak poinformowały bułgarskie służby, Polak był pijany.
W rozmowie z TVN24 jedna z pasażerek powiedziała, że nikt nie uprzedził podróżnych o awaryjnym lądowaniu. Zorientowali się dopiero wtedy, gdy wyjrzeli przez okna i zobaczyli inne niż egipskie lotnisko. Według relacji kobiety, po zatrzymaniu samolotu do środka natychmiast weszli antyterroryści. W pierwszej kolejności funkcjonariusze przeszukali mężczyznę, który miał mieć bombę. Antyterroryści mieli krzyczeć: „Gdzie masz bombę?” a następnie zatrzymali go.
Wesprzyj nas już teraz!
Z relacji pasażerów wynika, że podróżni obecnie czekają na samolot z Warszawy, ale nie ma informacji, kiedy dotrze on do Bułgarii. Pasażerowie, którym podano posiłki, nie mają na razie dostępu do swoich bagaży i mają zostać przesłuchani przez policję. Samolot jest ciągle przeszukiwany. Lotnisko w Burgas przez jakiś czas pozostanie zamknięte.
Źródło: „Nova Televizija”, TVN24
ChS