Tradycją jest już, że z początkiem nowego roku władze samorządowe podnoszą podatki i opłaty lokalne. Tak stało się i w tym roku, podniesione przez Ministerstwo Finansów limity sprawiły, że w całym kraju samorządy podnoszą m.in. podatek od nieruchomości. Co gorsza, samorządy myślą o samodzielnym wprowadzeniu podatku katastralnego.
Samorządy na katastrze zyskałby najwięcej. To do nich trafiają podatki lokalne, a więc też te pobierane od właścicieli nieruchomości. Zmiany przepisów na szczeblu centralnym zostały, w wyniku protestów, odsunięte w czasie. Samorządowcy nie chcą na to czekać i niewykluczone, że mogą spróbować obejść przepisy. W zależności od podziału na strefy, opartego na planach zagospodarowania przestrzennego, ustalana byłaby stawka podatku od powierzchni nieruchomości. W ten sposób lokale i tereny w strefach mieszkaniowych, usługowych, inwestycyjnych lub rolnych mogłyby być obciążane różnymi podstawami opodatkowania.
Wesprzyj nas już teraz!
Jeżeli o wprowadzeniu podatku katastralnego bez katastru – czyli rejestru – myślą samorządy, jest to bardziej niebezpieczne, niż gdyby zmiany przepisów dokonał rząd. Nie wymagałoby to zmian w ustawach oraz konsultacji społecznych. Ponadto, podatki od nieruchomości nie podlegają harmonizacji w ramach UE, więc państwa członkowskie mają pełną swobodę w zakresie ich kształtowania.
„W polskiej specyfice podatek katastralny w zachodnioeuropejskim kształcie mógłby zdestabilizować cały rynek nieruchomości. Wszystko przez wysoką dysproporcję pomiędzy wyceną nieruchomości, a osiąganymi dochodami przeciętnej rodziny. Nieruchomości wykupione za ułamek wartości w ramach uwłaszczenia, budowane samodzielnie systemem gospodarczym lub wybudowane wiele lat temu na obrzeżach miast, które teraz przekształciły się w prestiżowe osiedla, mogą mieć obecnie wysoką wartość, co wcale nie oznacza, że ich właściciele są ludźmi zamożnymi na tyle, aby podźwignąć nowe wielotysięczne obciążenia” – napisał Jarosław Ryba w artykule na portalu Bankier.pl.
Dla wielu właścicieli nieruchomości wprowadzenie podatku katastralnego oznaczałoby wielokrotny wzrost kosztu ich utrzymania. Najmocniej poszkodowaną grupą byłyby młode małżeństwa spłacające kredyty za niedawno kupione mieszkania. Nie dość, że wiele z nich płaci raty od kredytu przewyższającego wartość nieruchomości, których ceny od trzech lat spadają, to do tego musieliby udźwignąć nowe obciążenie. W takich warunkach, wielu młodych ludzi może zrezygnować z dalszego spłacania kredytu i poważniej pomyśleć o emigracji. Dotyczy to w głównej mierze również studentów i absolwentów, wynajmujących mieszkania. Skutkami podwyższenia podatków będzie zubożenie społeczeństwa, ograniczenie mobilności związanej z podejmowaniem nauki poza miejscem zamieszkania, a także znaczne utrudnienie przeprowadzek i zadłużania się.
Tomasz Tokarski