„Trudno jest znaleźć wojnę, w której rozróżnienie między napastnikiem a ofiarą jest tak oczywiste, jak w obecnym konflikcie na Ukrainie. A jednak właśnie tego rozróżnienia brakuje w słowach i czynach papieża Franciszka” – pisze watykanista Sandro Magister.
Na łamach swojego bloga Magister zwraca uwagę na wizytę Franciszka w rosyjskiej ambasadzie w dniu 25 lutego. „Podczas wizyty papież chciał wyrazić swoje zaniepokojenie wojną na Ukrainie” – ogłosił L’Osservatore Romano na okładce. „Ani jednej linijki, żadnego artykułu” – skomentował watykanista. Magister przyznał, że Franciszek rozmawiał przez telefon z prezydentem Ukrainy Wołodymirem Zełenskim oraz z arcybiskupem grecko-katolickiego Kościoła, Światosławem Szewczukiem; na Środę Popielcową ogłosił dzień postu i modlitwy w intencji „pokoju na Ukrainie i na świecie”. Zarówno Franciszek jak i sekretarz stanu kardynał Pietro Parolin wezwali też do złożenia broni. Magister cytuje jednak opinię liberalnego politologa Angelo Panebianco wyrażoną na łamach Corriere della Sera: wzywanie do wstrzymania ognia w środku inwazji jest równoznaczne z wezwaniem zaatakowanej ludności do tego, by się poddała.
Watykanista podkreślił, że nawet metropolita Onufry – zwierzchnik Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego Patriarchatu Moskiewskiego, a więc człowiek podległy Moskwie – prosił Boga o błogosławieństwo dla żołnierzy, którzy bronią suwerenności i integralności Ukrainy. Co ciekawe w swoim przemówieniu z 21 lutego Władimir Putin oskarżył ukraińskie władze o prześladowanie prawosławnych wiernych Moskwie. Onufry nie miał tymczasem wątpliwości, że agresorem są wojska rosyjskie. Już 28 lutego synod Cerkwii, której przewodzi Onufry, wezwał patriarchę Moskwy Cyryla do zaapelowania do władz Rosji i zaprzestanie działań wojennych.
Wesprzyj nas już teraz!
Sandro Magister przypomniał, że gdy w 2014 roku Rosja zaatakowała Ukrainę, papież Franciszek wyraził ubolewanie z powodu „bratobójczej przemocy”, tym samym stawiając obie strony na tej samej płaszczyźnie. Według Magistra papież liczył, że nie zajmując wyraźnego stanowiska uda mu się utrzymać dobre relacje z Moskwą. Rzeczywiście, w 2016 roku spotkał się na Kubie z patriarchą Cyrylem. Tamto spotkanie i podpisanie wspólnej deklaracji zostało odebrane przez ukraińskich grekokatolików jako zdrada i pośrednie wsparcie dla Rosji.
Po tym, jak w 2018 roku doszło do podziału w Cerkwii prawosławnej na Ukrainie, Franciszek zamanifestował poparcie la Moskwy. Przyjął na audiencji metropolitę Hilariona, swoistego szefa MSZ moskiewskiej Cerkwii.
Watykanista przypomniał też, że rosyjska Cerkiew próbuje obecne przejmować kontrolę nad parafiami, które zawsze podległe były patriarchatowi Konstantynopola. W związku z tym, że formalnie podległa Moskwie Cerkiew na Ukrainie protestuje przeciwko atakowi Rosji, jest możliwe, że włada patriarchy Moskwy nad Ukrainą będzie chwiejna, a na to Cyryl na pewno sobie nie pozwoli.
„W książkowym wywiadzie na temat historii chrześcijaństwa na Ukrainie, grecko-katolicko arcybiskup Szewczuk marzy o odrodzeniu w jego kraju jednego patriarchatu wszystkich chrześcijan, prawosławnych i katolików. Te marzenia nie są historycznie rzecz biorąc bezpodstawne, wręcz przeciwnie. W Rzymie jednak panuje niepewność, a może nawet dezorientacja, do tego stopnia, że brakuje odwagi by wypowiedzieć imiona tych, którzy przeprowadzają zbrojny atak na Ukrainę, zarówno w sensie politycznym jak i religijnym” – puentuje Magister.
Źródło: magister.blogautore.espresso.repubblica.it
Pach