Pracownicy kolei, komunikacji miejskiej, oświaty i szpitali strajkują na Śląsku od wczesnych godzin rannych. Strajk ma trwać do godziny 10.
Zapowiadany od kilku dni strajk generalny na Śląski rozpoczął się o godzinie 3.15. O tej godzinie tramwaje miały wyruszyć z zajezdni. Stały tam jednak przez godzinę. W sumie kilkadziesiąt kursów nie doszło do skutku.
Wesprzyj nas już teraz!
Strajkuje też kolej. Od godziny 8 rano stoją pociągi. Są odprowadzane do najbliższych stacji. Na dworcach pojawili się informatorzy, którzy mają pomagać pasażerom. Zamiast pociągów kursują autobusy.
Strajk podjęli też pracownicy zakładów przemysłowych. Związkowcy obiecali, że nie ucierpią na tym mieszkańcy, a więc nie będzie przerw w dostawach prądu czy ciepła. Organizowane są natomiast tzw. masówki, czyli spotkania przedstawicieli związków z pracownikami.
Do strajku dołączyły również szpitale i szkoły. W sumie pod strajkiem podpisało się 20 szpitali oraz ok. 350 szkół i placówek oświatowych. Lekarze zapewniają, że nie odchodzą od łóżek pacjentów, a karetki będą wyjeżdżać do chorych. Z kolei w wielu szkołach uczniowie rozpoczną naukę dopiero od trzeciej lekcji.
Związkowcy zorganizowali strajk generalny w ramach sprzeciwu wobec polityki gospodarczej rządu. Czego domagają się strajkujący? Przede wszystkim zmian w Kodeksie Pracy. Nie podobają się im pomysły uelastyczniania rynku pracy, zatrudniania na tzw. umowy śmieciowe. Kładą również nacisk na konieczność wsparcia przemysły energochłonnego, stosowanie rozwiązań antykryzysowych dla dotkniętych skutkami zwalniającej gospodarki firm, uzdrowienie szkolnictwa i służby zdrowia.
– To nie jest strajk przeciwko mieszkańcom; on ma służyć temu, by region śląsko-dąbrowski nie uległ degradacji społecznej i gospodarczej – zapewnił Dominik Kolorz, szef Dolno-Śląskiej „Solidarności”.
Źródło: rp.pl
ged
