Zdaniem lewicowego publicysty Piotra Najsztuba, już za trzydzieści lat człowiek straci swoją dominującą pozycję i będzie musiał zrobić miejsce innym istotom; roślinom, zwierzętom czy… sztucznej inteligencji. Aby nadejście epoki post-antropocenu nie spowodowało katastrofy, młodzi ludzie będą musieli „przeszkolić się” z zakresu tolerancji dla inności. Czytaj, wspierać wszelkie dewiacje seksualne, bezkrytycznie przyglądać się niekontrolowanej migracji, czy rezygnować z rozwoju na rzecz planety.
„Za 30 lat skończy się antropocen, era dominacji człowieka. Uznane będą i chronione pełnią praw inne istoty. Istoty zwierzęce, istoty roślinne, będzie też sztuczna inteligencja. Samodzielna i samorozwijająca się bez pomocy człowieka. Nie będziemy już mogli ignorować wiedzy o moralności zwierząt, mądrości, różnorodności i rodzinności i opiekuńczości drzew. Nauczymy się z nimi komunikować, lub one z nami” – przekonuje lewicowy publicysta w programie „Najsztubator” na YouTube.
Jak przekonuje, już wkrótce uznamy równorzędne z naszymi, prawa innych istot. „To będzie największa zmiana. Koniec antropocenu. Dziś z trudem wyobrażalny, czas, gdzie człowiek straci swoją pozycję dominującej istoty i będzie musiał zrobić miejsce innym” – uważa. Zdaniem Najsztuba, preferowanym sposobem życia na Ziemi będzie nomadyzm, przez co wiele rzeczy, na których dzisiaj opieramy świat, np. dający poczucie stałości i bezpieczeństwa dom, zniknie.
Wesprzyj nas już teraz!
W swoim programie, Najsztub pytał w jaki sposób rodzice i wychowawcy mogą przygotować swoje dzieci na te zmiany. Zasugerował – jego zdaniem żartobliwie – czy ludzkość nie powinna dokonać „auto-dekapitacji”. Nieco powściągliwiej wyraził się jego gość, prof. Zbigniew Mikołejko. Pracownik Instytut Filozofii i Socjologii PAN wyraził przekonanie, że ludzkość na pewno będzie musiała dokonać pewnej przemiany.
– Żeby przygotować dzieci do życia z tymi rzekomo odmiennymi bytami, trzeba wykonać paideję, która polega na przećwiczeniu tych młodych ludzi w inności, która jest dzisiaj dostępna. Mówię o inności rasowej, cywilizacyjnej, seksualnej. Niewielu krajom Zachodu się to udało. Może Anglia poradziła sobie z tym najlepiej – przekonuje filozof.
Jego zdaniem drogą jest „pokazywanie inności jako normalności”, w odróżnieniu od „budowania twierdz rasowych, kulturowych, seksualnych i wszelkich innych”. Prof. Mikołejko prognozuje, że bez odpowiedniej transformacji społeczno-ekonomicznej, nadejście post-antropocenu zaskoczy ludzkość, co skończy się katastrofą.
– Pytanie jest następujące: czy jestem gotowy na implozję mojego świata. Czy rodzice chcą, aby ich progenitura została wydana na pastwę katastrofy? Potencjalna apokalipsa zniszczy nie tylko antropocen, ale i świat po prostu. Warunkiem jest wkroczenie w inność. Inność, inność, jeszcze raz inność, otwarcie i szkolenie się w tej inności – podkreślił.
Filozof zaatakował również ruchy konserwatywne i tradycyjne, w jego opinii nie zdające sobie sprawy z powagi sytuacji. – Wszystkie ruchy zaprzeczne, radykalnie, zachowawcze (…) chcą zawrócić Wisłę kijem i nie dopuścić do siebie świadomości zmian. W ustach tych fanatyków pełno jest troski o rodzinę, młode pokolenie, przyszłość (…) ale siedzenie w „okopach Trójcy Świętej” nie jest skuteczne przeciwko tej apokalipsie, która nadchodzi – uważa.
Źródło: YouTube / naTemat.pl
PR