17 lipca 2023

Świat według Schwaba. Co przepowiada nam demiurg z Davos

(Oprac. GS/PCh24.pl)

Książki Klausa Schwaba, w których szef Światowego Forum Ekonomicznego oraz gospodarz corocznych spotkań w Davos wykłada swoją wizję świata i przyszłości, to kopalnie teorii w głównym obiegu opinii uznawanych za „szurskie” i „foliarskie”. Ubrane są w technokratyczny język, a ich prawdziwego sensu doczytywać się trzeba często między wierszami.

 

„Schwabem” mówi i pisze dzisiaj wielu uczestników oraz beneficjentów światowych trendów globalizacyjnych. Polskie wydanie „Czwartej rewolucji przemysłowej” z 2016 roku (wydanej nad Wisłą dwa lata później, tradycyjnie nakładem Wydawnictw Studio Emka) opatrzone jest „Rekomendacjami” kilku takich prominentnych osób, w tym Sebastiana Kulczyka, kontynuatora modelowej dla post-PRL kariery swojego ojca. Pisze on: „ludzkość stoi na progu największej w dziejach rewolucji, która zmiecie większość obowiązujących zasad naszego życia i pracy. Toczący się wykładniczo technologiczny rozwój świata jest już nie do zatrzymania. Autor Czwartej rewolucji stawia nam pytanie: czy obecna rewolucja przemysłowa okaże się początkiem nowego złotego wieku rozwoju naszej cywilizacji, czy też początkiem końca ludzkości, jaką znamy”.

Wesprzyj nas już teraz!

Ten „schwabowski” determinizm dziejowy, tak charakterystyczny dla całej kasty technokratów oraz ich heroldów, bazuje na mechanizmie samospełniającej się przepowiedni. Rzeczywiście, jeśli większość, czy też znacząca część ludzi uwierzy, że nie ma odwrotu od totalnej kontroli społecznej, uzależnienia ludzi od łaski państwa, korporacji, a w końcu ponadnarodowych elit; alternatywy dla  eugenicznej „odwróconej etyki” i w końcu wreszcie ideologii transhumanizmu, owe wszystkie idee raczej prędzej niż później zostaną wcielone w życie.

– Ten kto lekceważy tego człowieka albo traktuje słowa, które on wypowiada jako nic nie znaczące miraże naukowego fantasty, chyba przespał ostatnie lata i kompletnie nie rozumie tego, co się wokół niego dzieje – podkreśla autor kanału You Tube Buntownik Jutra. W jednym ze swych nagrań poświęconych kreatorom „nowego wspaniałego świata” przytacza on fragmenty publicznych wypowiedzi Klausa Schwaba. Takich jak poniższa, która powinna dać do myślenia nie tylko entuzjastom wynalazków nowoczesnej „farmacji” w rodzaju preparatów mRNA:

– Czwarta rewolucja przemysłowa nie zmienia tego, co robisz. Ona zmienia ciebie gdy – na przykład – przyjmujesz modyfikację genetyczną. To ty podlegasz zmianie, co ma oczywiście wpływ na twoją tożsamość.

Z kolei 10 stycznia 2016 roku, w wywiadzie dla francuskiej telewizji lider WEF tak odpowiedział na pytanie, kiedy możliwe będzie wszczepianie ludziom chipów: – Na pewno za 10 lat. Najpierw wszczepimy je do ubrań, a potem, jak można sobie wyobrazić, do mózgu albo pod skórę. W końcu być może nastąpi bezpośrednia komunikacja między naszymi mózgami, a światem wirtualnym. (…) Obserwujemy połączenie świata fizycznego, cyfrowego i biologicznego.

 

Przeszłości ślad dłoń nasza zmiata

„Konieczna jest, ni mniej, ni więcej, tylko transformacja ludzkości. Jestem bowiem przekonany, że swoją skalą, zakresem i stopniem skomplikowania czwarta rewolucja przemysłowa nie przypomina niczego, z czym jako ludzie mieliśmy dotąd do czynienia” – napisał Schwab we wstępie „Czwartej rewolucji przemysłowej” – swej programowej książki, która światło dzienne ujrzała w 2016 roku.

Ową transformację umożliwić mają innowacje, w chwili pisania książki będące jeszcze – jak wyraził się autor – „w powijakach”, lecz mające „wkrótce” zbliżyć się do chwili, gdy tworzyć będą wspólnie technologię spajającą świat fizyczny, cyfrowy i biologiczny.

Rewolucja, którą wieszczy Schwab, będzie „fundamentalna i globalna”. Obejmie wszystkie państwa, gospodarki, sektory i dotknie wszystkich ludzi, wymaga zatem powszechnej współpracy. Jej początków upatrywać trzeba już na przełomie wieków minionego i obecnego. Czerpie zaś ona z rewolucji cyfrowej, wszechobecnego internetu, sztucznej inteligencji oraz uczących się maszyn. Zaawansowane technologie są wreszcie zdolne by przekształcać gospodarkę i społeczeństwa w skali całego świata.

Tak gruntowny globalny przewrót wymaga jednak odpowiedniego poziomu przywództwa i „zrozumienia zmian” aby dziejowy proces przebiegał bez większych zakłóceń. Ale to nie wszystko. Nieodzowna jest także „spójna, pozytywna i wspólna narracja, która zapobiegnie „powszechnemu sprzeciwowi wobec rozpoczynających się fundamentalnych zmian”. 

Jak łatwo zaobserwować, dbałość o tę spójną narrację udało się demiurgom nowego ładu osiągnąć przy okazji „operacji covid” w dużym stopniu. W dużym, lecz wciąż jeszcze dla nich niezadowalającym. Stąd oraz częściej czytamy o kolejnych etapach „walki z dezinformacją”, doświadczamy coraz ściślejszej cenzury internetu, zwłaszcza mediów społecznościowych, zdolnych w optymalnych warunkach do pełnienia funkcji alternatywy wobec informacyjnego głównego nurtu – słowem, stanowienia czegoś w rodzaju drugiego obiegu myśli.

Aby ludzie „kupili” rewolucję – która na dalszych etapach ma się obrócić przeciwko nim, czyniąc w końcu ze świata cyfrowy gułag – muszą być czymś zachęcani. Pokusa zaś powinna być wystarczająco silna, wręcz nie do odparcia. Tak jak systemy operacyjne w naszych telefonach, komputerach czy urządzeniach domowego użytku – gotowe w każdej sytuacji pomóc, a z czasem coraz częściej wręcz zastąpić nas w codziennych czynnościach. Docelowo mają utworzyć sieć znaną już pod nazwą Internetu Rzeczy (IoT) lub – jak wskazuje Schwab – Internetu Wszystkich Rzeczy.

Jednym z istotnych pojęć promowanych przez autora w ramach czwartej rewolucji jest „gospodarka na żądanie”, współtworzona przez platformy technologiczne, zmieniające sposób świadczenia usług konsumentom. Tutaj lider WEF przytacza spostrzeżenie stratega mediowego Toma Goodwina z pisma „TechCrunch”: „Uber, największa forma taksówkowa na świecie, nie jest właścicielem samochodów. Facebook, najpopularniejsze medium na świecie, nie tworzy żadnych treści. Alibaba, najbogatszy detalista, nie ma żadnych towarów. A Airbnb, największy dostawca noclegów na świecie, nie posiada żadnych nieruchomości”.

Spośród wymienianych w książce „megatrendów biologicznych” Schwab przywołuje kwestię poznawania i sekwencjonowania ludzkiego genomu. Ta dziedzina wyraźnie go fascynuje, czemu daje wyraz w wielu swych wypowiedziach. Kolejnym etapem po zbadaniu genomu będą modyfikacje kodu genetycznego. Tak między innymi pisze o tym w „Czwartej rewolucji”:

„Dalszy krok to biologia syntetyczna. Da nam możliwość wprowadzania zmian w organizmach przez edytowanie DNA. Nawet jeśli odsuniemy na bok istotne kwestie etyczne, jakie się z tym wiążą, postępy te nie tylko będą miały ogromny i natychmiastowy wpływ na medycynę, ale także na rolnictwo i produkcję biopaliw”. Dalej następuje wyliczanie dobrodziejstw, jakie otrzymać ma ludzkość dzięki rozwojowi tej dziedziny – negatywnych stron tych eksperymentów, jak zwykle, doświadczać będziemy z biegiem lat na własnej skórze.

Ostatnia część książki to wykaz spodziewanych już w najbliższych latach zmian składających się na czwartą rewolucję. Autor wymienia tu: technologie wszczepialne, cyfrową obecność ludzi w internecie, wzrok jako nowy interfejs, ubrania połączone z internetem, wszechobecną komputeryzację, Internet Rzeczy, inteligentny dom, inteligentne miasta, autonomiczne samochody, sztuczną inteligencję, i tak dalej. Wyliczankę wieńczą neurotechnologie i zaprojektowanie istoty ludzkiej, czyli narodziny pierwszego człowieka, którego genom został bezpośrednio i celowo edytowany.

 

Rewolucja i kontrrewolucja

Na kartach wydanej w grudniu 2021 publikacji pt. „Wielka narracja dla lepszej przyszłości” Klaus Schwab powołuje się na futurystkę Amy Zalman. Jej zdaniem ludzkość wkracza w chaotyczne czasy, w których będą realizować się utopie i dystopie. Schwab zauważa przy tym zjawisko nazywane tu „dyktaturą trybu pilnego”, czyli powszechnego oczekiwania, że spodziewane zdarzenia i procesy następować będą bardzo szybko. Pisze też, że „nie da się rozdzielić gospodarki i epidemiologii”.

Według Schwaba, „w przewidywalnej przyszłości” globalna gospodarka obniży tempo wzrostu, ze względu na „zagrożenie dla dostaw, wysoki poziom zadłużenia, zamieszanie geopolityczne oraz nieuniknione spowolnienie chińskiego wzrostu”. Autor „Wielkiej narracji…” nie uważa jednak wskaźnika Produktu Krajowego Brutto za kluczowy miernik tego, co opisujemy jako „dobrobyt”, czy też – jak pisze – „postęp”. Dla lidera WEF znacznie ważniejszymi celami dla ludzkości są bowiem: „działania na rzecz klimatu, zrównoważenie, inkluzywność, globalna współpraca zdrowotna i dobrostan”. Wskazuje więc: „PKB per capita będzie najlepszym miernikiem. Może rosnąć nawet w czasie recesji, jeżeli populacja będzie malała szybciej niż ogólne PKB”. Tu już mamy wyraźnie nakreślony paradygmat depopulacji niezbędnej żeby mogły być zrealizowane głoszone przez Światowe Forum Ekonomiczne wzniosłe idee ratowania planety. Ci zaś, którzy zachowają życie, mają „mniej posiadać lecz więcej doświadczać”, co dla Schwaba i jemu podobnych dystopijnych demiurgów będzie optymalnym wyznacznikiem postępu.

Ze względu na inflację i lawinowo rosnące zadłużenie, rządy nie będą w stanie obsługiwać jego kosztów, co doprowadzi do efektu światowej „gospodarki dwóch prędkości”. Chociaż brzmi to absurdalnie, autor „Wielkiej narracji…” jako najważniejsze kryteria podziału wymienia tu obok „różnic we wsparciu fiskalnym i pieniężnym” także „różnice w szczepieniach”, które najwyraźniej awansują na pozycję kluczowego czynnika dostępu do tej uprzywilejowanej części gospodarki. 

Kolejnym celem stawianym przez Schwaba ludzkości jest przejęcie kontroli nad kryzysem środowiskowym. Za pewien czas bowiem – dłuższy bądź krótszy – poziom wód podnieść ma się aż o 10 metrów i drastycznie zmniejszyć zdatną do zamieszkania powierzchnię Ziemi. Należy więc całkowicie zrezygnować z użytkowania węgla, zmniejszyć radykalnie produkcję CO2 i metanu, między innymi dzięki nałożeniu powszechnych opłat za ich emisję. Trzeba też sprawić, by sygnatariusze porozumień klimatycznych wreszcie zaczęli je w pełni realizować.

Z kolei sposobem na państwa, które będą opierać się wprowadzaniu powszechnej „zielonej” polityki,   będą ponadnarodowe sojusze klimatyczne. Zmuszą one niechętnych do akceptacji założeń „ekologicznej” agendy. Do grona kontestatorów Schwab zalicza ludzi negujących wywołane działalnością człowieka zmiany klimatu (co dla niego równoznaczne jest z niewiarą w naukę oraz… prawicowością); dostrzegających zmiany, lecz nieskłonnych do poświęceń dla planety oraz tych, którzy wprost korzystają na dotychczasowym modelu gospodarczym (górnicy, hodowcy i handlujący produktami pochodzenia zwierzęcego itd.).

„Każdy naród i region będzie musiał pokonać inną trajektorię w ciągu nadchodzących dekad” – przewiduje autor „Wielkiej narracji”. „Świat rozwinięty będzie się starał uspokoić własną populację kiedy trzeba będzie się zmierzyć z potrzebą ograniczania zużywania zasobów i obniżenia emisji, podczas gdy świat rozwijający się będzie nadal walczył o zapewnienie bezpieczeństwa i zaspokojenie podstawowych potrzeb swojej populacji własnej populacji w miarę tego, jak będą wzmagały się skutki zmian klimatycznych”.

Schwab docenia znaczenie kryzysów dla wprowadzania zmian, które w normalnych warunkach byłoby ustanowić w zwyczajnych okolicznościach.

„Polityczna reakcja na pandemię odegrała istotną rolę we wzmaganiu niezadowolenia. Wiele demonstracji organizowano przeciwko lockdownom i strategiom szczepiennym. Rosnące zaniepokojenie wynikające z nierówności i potężne uczucie niezadowolenia, jeśli nie wściekłości, które one powodują, skłonią wiele społeczeństw świata do zmiany warunków ich umowy społecznej. (…) pandemia okazała się punktem zwrotnym przyspieszającym to przejście”.

Według Schwaba, każde państwo określi własny kształt nowej umowy, lecz pewne ich punkty mogą być wspólne w skali całego świata. „Narasta niepokój, że walka z obecną pandemią oraz przyszłymi doprowadzi do utworzenia społeczeństw stałej obserwacji. Jak przypominał nam Henry Kissinger, historycznym wyzwaniem dla przywódców jest zarządzanie kryzysem przy jednoczesnym budowaniu przyszłości. Niepowodzenie może podpalić cały świat” – przestrzega zwolenników nowej drogi dla ludzkości.

Dla szefa WEF decydujące dla kształtu nowej umowy społecznej jest zdanie młodego pokolenia, które będzie bardziej radykalne, a określać je mają już na zawsze: „brak poczucia bezpieczeństwa gospodarczego oraz strach o klimat”.

 

Z realu do metaverse

Dalej Schwab powraca do wątku „dystopijnych wizji”, które miałyby realizować się w naszej nieodległej przyszłości. Potwierdza przy tym spostrzeżenia tak zwanych zwolenników teorii spiskowych, którzy w rozmaitych dziełach popkultury – głównie futurystycznych powieściach i filmach – dopatrują się zapowiedzi tego, co szykują światu przedstawiciele jego samozwańczych elit.

„W nadchodzących latach czekają nas niemałe problemy, wyzwania i niewiadome dotyczące wspólnego zarządzania postępem technologicznym za pomocą regulacji i innych środków, dla wspólnego dobra. Naukowcy wyrażając poglądy na temat przyszłości zazwyczaj zachowują ostrożność, ale autorzy powieści science fiction już nie. W ten sposób ich dzieła pomagają nam wykonać skoki wyobraźni w wiarygodne wersje przyszłości. Nieświadomie polegamy na nich by wyrobić sobie pogląd na technologie. Potężne narracje w literaturze, filmach czy komiksach mają moc wzbudzania strachu lub – przeciwnie – uspokajają” – wskazuje autor „Wielkiej narracji…”.

Jakie to wersje pobudzają jego wyobraźnię?

„Weźmy na przykład nową koncepcję Metaverse – immersyjnego świata rzeczywistości wirtualnej, która oferuje nam możliwość życia zastępczego w równoległym świecie cyfrowym zamieszkałym przez awatary. Słowo metaverse, teraz przyjęte przez duże firmy technologiczne Facebook i Microsoft, zostało użyte w powieści Neala Stephensona Snow Crash („Zamieć”) opublikowanej w 1992 roku” – podaje Schwab. Relacjonuje, że akcja toczy się „w anarchokapitalistycznym wszechświecie gnębionym przez hiperinflację. Opisuje wirtualną przestrzeń „współdzieloną przez ludzi i cyfrowe demony”. Dzięki Metaverse będziemy mogli zarabiać na życie, wiązać się z innymi ludźmi i zbierać różnego rodzaju doświadczenia, dostępne dotychczas w świecie realnym. „Różnica między offline a online będzie stawała się coraz mniej wyraźna i trudniejsza do określania, a znaczenie rzeczywistości jako takiej będzie ewoluować” – wieszczy guru światowych liderów.

 

Antywęglowy obłęd

Schwab przewiduje kolejne wstrząsy społeczne. W związku z tym dostrzega problem w samodzielnym zarządzaniu kryzysami przez poszczególne państwa. A ponieważ będziemy musieli mierzyć się – jego zdaniem – z wyzwaniami klimatycznymi, geopolitycznymi, zdrowotnymi, ekonomicznymi i rynkowymi, nieodzowne jest wprowadzenie skoordynowanego, globalnego zarządzania. Chociażby takiego, jakie szykowane jest nam poprzez traktat pandemiczny Światowej Organizacji Zdrowia.

Szef WEF proponuje „inkluzywny lokalizm”, czyli wprowadzanie pożądanych przez globalistów nowych rozwiązań poprzez władze lokalne, z pominięciem państw narodowych. Głównie chodzi tu o wielkie miasta, które z dużą siłą oddziałują na całe regiony.

W kwestii „ratowania Ziemi” przed klimatyczną katastrofą gospodarz spotkań w Davos przewiduje rozwój geoinżynierii (dzisiaj w oficjalnym obiegu opinii mającej wciąż status teorii spiskowej), czyli wpływania na zjawiska pogodowe za pomocą na przykład rozpylanych w atmosferze substancji chemicznych. Uważa też, że finansowanie gigantycznej transformacji energetycznej – głównie dekarbonizacji – dokona się za pomocą „podatków ekologicznych” wyciąganych z kieszeni mieszkańców Unii Europejskiej, a także m.in. likwidacji dopłat do rolnictwa i energii dla mieszkańców. 

 „Konieczność wyższych podatków środowiskowych albo usunięcie subsydiów na paliwa kopalne będzie miało negatywy wpływ przede wszystkim na najbardziej wrażliwe gospodarstwa domowe. (…) Pandemia pokazała, że rządy mają możliwość wykonywania stanowczych ruchów w obliczu dużego wstrząsu. Zmienił się duch czasów. Wraz z międzynarodowym zrozumieniem, że odkładanie wszystkiego nie jest już możliwe przyszedł czas na działanie, wzrósł aktywizm młodych, co przyspieszy transformację, ponieważ młode pokolenie chce aby świat zmieniał się i stawał bardziej zrównoważony. Podjęcie zdecydowanej walki ze zmianą klimatu będzie wymagało zarówno ambitnych środków, w dziedzinie polityki, jak również radykalnej zmiany w naszym zbiorowym sposobie myślenia” – twierdzi Schwab. Zapowiada również drastyczne „przykręcenie śruby” w dziejowym dziele dekarbonizacji.

„Jeżeli chcemy uniknąć katastrofy klimatycznej, musimy ograniczyć emisję znacznie szybciej niż do tej pory się zobowiązaliśmy. Oznacza to, że my jako jednostki będziemy musieli konsumować, podróżować i jeść inaczej, czyli w sposób znacznie mniej wykorzystujący węgiel. Wszystkie te polityki będą musiały dostosować się do nieznanych wcześniej ograniczeń, szczególnie w mniej zamożnych państwach” – czytamy.

Oczywiście lider Światowego Forum Ekonomicznego ma świadomość, że ekonomiczny ucisk związany z lawinowym, wieloletnim wzrostem cen paliw i energii elektrycznej nie zostanie przyjęty przez ludzi bez mrugnięcia okiem: „Jak pokazała pandemia, gwałtowne kryzysy przyczyniają się do wzmocnienia siły państwa. Kryzys epidemiczny był sygnałem do powrotu wysokiego poziomu kontroli ze strony rządów i ten trend już się nie odwróci”.

Władze państwowe mają więc do odegrania istotną rolę w planie Schwaba i jego mocodawców. Zanim ich rola zostanie zupełnie zredukowana na rzecz wspomnianych wyżej „międzynarodowych porozumień” – zdrowotnych, klimatycznych i kolejnych – mają potrzymać jeszcze przez następne lata swoje społeczeństwa w ryzach. „Różnica między dobrymi a złymi rządami będzie mierzona tym, jak szybko będą wdrażały zmiany. Z tych wszystkich powodów, cel, rola i funkcja państwa będą stopniowo ewoluowały” – czytamy.

 

Wyścig z czasem

Schwab cytuje fragmenty raportu grupy G7 na temat odporności gospodarczej. Światowe potęgi proponują radykalną zmianę myślenia o rozwoju gospodarczym. Chcą odejścia od mierzenia rozwoju pod kątem takich wskaźników jak Produkt Krajowy Brutto czy też GVA (wartość dodana brutto) Istotne ma być w niedalekiej przyszłości to, czy społeczeństwa okażą się zdolne do osiągania „ambitnych celów wspólnych”, wśród których Schwab wymienia „unikanie załamania klimatycznego” czy też „pokonywanie pandemii”.

A zatem możemy spodziewać się kolejnych burz, do których covidowa demolka krajowych gospodarek okazuje się jedynie wstępem. „Społeczeństwa odmawiające podjęcia ryzyka, stają się kruche”. „(…) Paradoksalnie przechodzenie co jakiś czas niedużego kryzysu może być lepsze niż unikanie ich za wszelką cenę. Kryzysy to okazja do dokonania niezbędnych zmian” – napisał „człowiek z Davos”.

Impet w forsowaniu zmian, niedawne przyspieszenie Agendy 2030, intensyfikacja działań zmierzających do szybkiego wprowadzenia globalnej cenzury – to wszystko symptomy wskazujące, że projektanci i wykonawcy kolejnego etapu rewolucji nie czują się zbyt pewnie. Wciąż nie dysponują technologiami i możliwościami zapewniającymi pełną kontrolę nad społeczeństwami, a te niepokojąco zaczynają się orientować w sytuacji. Następować więc będzie dalsza eskalacja procesu napuszczania na nas sztucznie wykreowanych potworów po to, by prawdziwe zagrożenia dla ludzkiej wolności mogły niepostrzeżenie zamienić się w brutalną rzeczywistość. Kto wygra wyścig z czasem?

 

Roman Motoła

 

Klaus Schwab: twarz nowej rewolucji

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij