Imiona Gerwazy i Protazy (w tym zestawieniu) znane są w Polsce raczej z lektury Pana Tadeusza niż z żywotów świętych, niemniej występują one na kartach poematu nieprzypadkowo. Nosili je bowiem dwaj bracia bliźniacy żyjący i umęczeni w imperium rzymskim za panowania krwawego prześladowcy chrześcijan Dioklecjana. Pochodzili z Mediolanu, ówczesnej stolicy Cesarstwa, i są czczeni jako pierwsi męczennicy i patroni tego miasta. Mówi się także, iż ich rodzicami byli święci Witalis i Waleria. Ciała wiernych wyznawców Chrystusa odnalazł święty Ambroży, po otrzymaniu objawień od obu Świętych. Jemu zawdzięczamy rozszerzenie kultu braci męczenników i zebranie informacji o ich życiu, o którym słyszeli jeszcze i czytali jemu współcześni.
Po śmierci rodziców bracia mieli sprzedać rodzinny majątek, dać wolność domowym niewolnikom i poświęcić się służbie Bożej. Tryb ich życia pełen był dobrowolnych umartwień i modlitwy, a ich serca zawsze otwarte dla braci i sióstr, szczególnie w czasie, gdy rozpoczęły się prześladowania mające na celu wyeliminowanie wszystkich chrześcijan zamieszkujących tereny imperium. Kapłani pogańscy wiedząc, jak potężną bronią przeciw ich zabobonom jest chrześcijańska świątobliwość i wierność zasadom objawionej religii, postanowili wydać ich na śmierć władzom świeckim.
Wesprzyj nas już teraz!
Święci zostali postawieni przed obliczem dowódcy wojsk cesarskich Astazjusza i mieli wówczas dać piękne i odważne świadectwo Wiary. Kapłani użyli podstępu i donieśli wyruszającemu właśnie na wojnę oficerowi, iż bogowie gniewają się z powodu tych dwóch chrześcijan gardzących ich kultem, przez co armia na pewno poniesie klęskę. Przesądny poganin dał wiarę słowom kapłanów i postanowił nakłonić Gerwazego i Protazego do złożenia bałwochwalczej ofiary bogom.
Z ust Astazjusza padła, zapewne uczciwa w jego mniemaniu, propozycja: „Upominam was, abyście bogom naszym krzywdy nie czynili i złożyli im ofiarę, żeby nasza wyprawa dobrze się powiodła” – Gerwazy jednakże, który pierwszy odpowiedział na namowy poganina, świadom powołania ludzi prawdziwego Boga, odpowiedział: „O zwycięstwo proś Boga wszechmogącego, a nie tych niemych bałwanów!”. Słowa te ściągnęły nieubłagany gniew poganina – kazał bić Świętego ołowianymi prętami aż do śmierci.
Następnie zwrócił się do Protazego: „Nędzniku, chciej żywym zostać, a nie szalej tak jak brat twój!”, na co odważnie odparł Męczennik: „Nie wiem, kto jest nędznikiem, czy ja, co się ciebie nie boję, czy ty, co się mnie boisz. Bo gdybyś się mnie nie bał, nie przymuszałbyś mnie do ofiary. Ja się ciebie nie boję, bo pogróżkami twymi gardzę i bałwany twoje mam za nic, a kłaniam się tylko jednemu Bogu, który w Niebie króluje!”. Wówczas i jego nakazał bić dowódca, co nie złamało w Świętym ani męstwa, ani chrześcijańskiego miłosierdzia, którego świadectwem były jego ostatnie słowa: „Nie mam ci tego za złe, bo widzę ślepe oczy twoje, a niedowiarstwo twoje nie dopuszcza ci widzieć, co jest Boskiego. Nie wiesz, co czynisz, więc cię żałuję; czyńże, coś począł, abym dziś z bratem moim Zbawiciela oglądał”. Tego było za wiele dla pogańskiego żołnierza i rozkazał ściąć śmiałego chrześcijanina.
Wieść o tym męczeństwie przechowała się w tradycji, zaś biskup Mediolanu Ambroży wspomina samą uroczystość translacji zwłok świętych braci, podczas której miał wraz z innymi duchownymi poczuć przyjemną woń dobywającą się z otwartych grobowców i być świadkiem cudów, jakie działy się przy wystawieniu relikwii. Po śmierci świętego biskupa wystawiono Gerwazemu i Protazemu bazylikę w Mediolanie, w której spoczęły ich doczesne szczątki.
Kościół wspomina św. Protazego i Gerwazego 19 czerwca.
FO