Chiny, Rosja, Australia, czy Kanada nie zamierzają zwiększać ambicji klimatycznych do 2030 r. Turecki prezydent Recep Tayyip Erdogan zapowiedział, że nie dopóki nie zostanie zmieniona klasyfikacja jego kraju, by mógł otrzymywać dotacje z Funduszu Klimatycznego, nie ratyfikuje porozumienia paryskiego.
Kanada i Japonie także – poza mglistymi obietnicami – nie zamierzają rezygnować szybko z paliw kopalnych – tak wynika z pierwszego dnia obrad „szczytu Liderów.”
Szczyt, którego organizatorem jest prezydent Joe Biden i na który zaproszono 40 przywódców, w tym największych emitentów dwutlenku węgla, rozpoczął przywracanie wiarygodności klimatycznej Stanów Zjednoczonych po wycofaniu wcześniej USA z porozumienia paryskiego w sprawie klimatu z 2015 r. i cofnięciu wpłat na nowy Fundusz Klimatyczny.
Wesprzyj nas już teraz!
Biden obiecał podwoić wpłaty do 2024 r. i potroić finansowanie adaptacji do „zmian klimatu,” by przywrócić wiarygodność USA w walce z domniemanym kryzysem klimatycznym.
– Dobre pomysły i dobre intencje nie są wystarczająco dobre. Musimy zapewnić środki finansowe, które będą potrzebne, aby sprostać wymaganiom związanym ze zmianami klimatycznymi – podkreślił prezydent USA na wirtualnym szczycie, który zwołał w Dniu Ziemi.
Biden unikał podania dokładnej kwoty wpłat na działania klimatyczne. Obiecał jedynie, że takowe będą.
Urzędnik administracji amerykańskiej Leonardo Martinez-Diaz mówił dziennikarzom, że wg szacunków może to być około 15 mld dol. rocznie (wartość bazowa – 2,8 mld dol., z tego 500 mln dolarów jest na adaptację, a reszta z prywatnych funduszy).
Wg Joe Thwaites z World Resources Institute, plan finansowania działań na rzecz klimatu „nie jest szczególnie ambitny” po czterech latach nieobecności Stanów Zjednoczonych, podczas których wiele innych krajów-darczyńców podwoiło swoje zobowiązania.
– Stany Zjednoczone zrobiły ważny start, ale muszą zrobić znacznie więcej, jeśli chcą zostać liderem w dziedzinie finansowania klimatycznego. Zapewnienie środków wrażliwym krajom jest głównym filarem porozumienia paryskiego, a takie inwestycje są kluczem do budowania wiarygodności i wpływu, by odblokować bardziej ambitne działania na rzecz klimatu z innych krajów, przynosząc korzyści w kraju i za granicą – ocenił..
Z kolei Brandon Wu z ActionAid USA stwierdził, że to „bardzo niska” kwota, zwłaszcza, że oczekiwano, iż USA wpłacą aż 800 miliardów dolarów!
Pakiet finansowy, który zamierzają wnieść Amerykanie nie odnosił się w ogóle do Funduszu Klimatycznego, flagowej inicjatywy ONZ dotyczącej finansowania działań na rzecz klimatu, który już nie cieszy się najlepszą renomą. Climatechangenews.com podaje, że pojawiły się liczne skargi donosicieli (sygnalistów) na „toksyczne” miejsca pracy i ingerencje polityczne.
Biden obiecał jednak wstrzymać dotacje federalne w swoim kraju dla „wysokoemisyjnych projektów energetycznych opartych na paliwach kopalnych”. Obiecał również, że do końca tej dekady, Ameryka zmniejszy emisję dwutlenku węgla o 50-52 proc. w porównaniu z 2005 r., co i tak aktywiści klimatyczni oraz zwolennicy szybkiej dekarbonizacji, uważają za mocno opóźniony cel przywracania działań USA po „czterech straconych latach pod rządami Donalda Trumpa.”
Gdyby USA chciały nie dopuścić do ocieplenia powyżej 1,5 stopnia C, jak naciska ONZ i UE, musiałyby zredukować emisje o blisko 70 proc. do 2030 r., ale wcale tego nie zamierzają robić.
Biden tymczasem domagał się od innych zaproszonych przywódców, by w ciągu najbliższych 10 lat poczynili znaczne postępy w zakresie dekarbonizacji, czyli pozbywali się w przyspieszonym tempie stabilnych, kopalnych źródeł energii.
Także inne kraje wcale nie kwapiły się do ambitnych deklaracji, stąd nadzieje, by powstał „klub 50 proc.,” czyli krajów zobowiązujących się do zmniejszenia o połowę swoich emisji do końca dekady spadły. Japonia, opierająca się w dużej mierze na elektrowniach węglowych obiecała ograniczyć emisję o 46 proc. do 2030 r. w porównaniu z poziomami z 2013 r. i nie ogłosiła zakończenia zagranicznego finansowania projektów węglowych, czego od niej oczekiwano.
Premier Justin Trudeau z Kanady, który tak poucza inne kraje, by walczyły z domniemanym ociepleniem się klimatu, obiecał ograniczyć emisję jedynie o 40-45 proc. do 2030 r., a – wg analityków, gdyby na serio zależało mu na ograniczeniu ocieplenia o 1,5 stopnia C – powinien był zadeklarować spadek emisji aż o 60 proc.!
Prezydent Korei Południowej Moon Jae-in nic nie obiecał, poza tym, że pod koniec tego roku przedstawi „lepszy cel na 2030 r.” Mówił, że jego kraj zmniejszy, ale nie zrezygnuje – z dopłat i kredytów na energetykę węglową na arenie międzynarodowej.
Prezydent Xi Jinping zapowiedział dalsze inwestowanie w węgiel i w 2025 r. Chiny miałyby osiągnąć szczyt zużycia tego surowca. Dopiero po tym okresie zaczną stopniowo zmniejszać swoją zależność od węgla. Przywódca największego emitenta dwutlenku węgla na świecie nie ogłosił żadnego zwiększenia ambicji Chin, by osiągnąć maksymalne emisje w 2030 roku. Pekin odracza dekarobnizację do 2060 r., a nie jak UE do 2050 r.
Według Międzynarodowej Agencji Energetycznej Chiny mają w tym roku odpowiadać za ponad 50 proc. światowego wzrostu zapotrzebowania na węgiel. Analitycy sugerują, że aby dostosować swoją politykę do długoterminowego celu dekarbonizacji, Chiny musiałyby natychmiast zaprzestać budowy nowych elektrowni węglowych i zamknąć 364 gigawatów mocy węglowej do 2030 r.
W latach 2016-2018 Chiny były największym dostawcą finansowania publicznego dla paliw kopalnych za granicą w ramach inicjatywy Pasa i Szlaku, podczas gdy Japonia wydawała szacunkowo 4,2 mld dol. rocznie na wspieranie projektów węglowych za granicą.
Duże kraje rozwijające się, obejmujące m.in. Indonezję, RPA i Bangladesz, stwierdziły, że w pierwszej kolejności bogatsze kraje muszą dać im więcej środków finansowych, by mogły przyspieszyć redukcję emisji.
Podczas wirtualnego szczytu, prezydent Erdogan, którego kraj został zaliczony – podobnie jak Polska – do państw rozwiniętych (a to one muszą wpłacać dotacje na Fundusz Klimatyczny i pomoc dla innych krajów np. Chin, by mogły odchodzić od paliw kopalnych) – wyraźnie powiedział, że nie będzie wpłacał środków, lecz oczekuje dotacji od innych na dekarbonizację, Ogłosił także, że Ankara ograniczy emisje jedynie o … 21 proc. do 2030 roku i uznał, że jest to bardzo dużo.
Erdogan mówił, że Turcja jest jednym z krajów najbardziej dotkniętych „zmianami klimatycznymi,” chociaż nie ma prawie żadnej historycznej odpowiedzialności za wzrost emisji gazów cieplarnianych w atmosferze. Dodał, że Turcja będzie nadal przyczyniać się do globalnych działań na rzecz klimatu na równych prawach z krajami o podobnym poziomie gospodarczym.
Turcja pozostaje jedynym krajem G20, który nie ratyfikował porozumienia paryskiego. Kraj sklasyfikowano jako rozwinięty w procesie klimatycznym ONZ. Prezydent Turcji argumentował, że musi zmienić się ta „dziwaczna klasyfikacja”, by Turcja mogła otrzymywać dotacje. Dopiero wtedy ratyfikuje porozumienie paryskie.
Lider Australii Scott Morrison odnosząc się do dekarbonizacji wskazał, że nie chodzi o to, ile można zredukować emisji, ale jak to zrobić. Nie zobowiązał się do dekarbonizacji. Australia, wg analityków, jeśli nie podejmie natychmiastowych i zdecydowanych działań odchodzenia od węgla, to cel dekarbonizacji osiągnie dopiero w … 2294 r.
Również przywódcy Indii, czy Brazylii nie deklarowali, że zwiększą swoje ambicje klimatyczne, chociaż np. Jair Boslonaro wychwalał działania, jakie podjęto w jego kraju, by walczyć ze „zmianami klimatu” w ostatnich latach. Oburzeni aktywiści wskazywali, że były to działania jego poprzedników, w tym Luli da Silva i Dilmy Rousseff.
Przedstawiciel UE Charles Michael zapowiedział, że unia wprowadzi podatek węglowy na granicy, co będzie zgodne z zasadami Światowej Organizacji Handlu, czemu sprzeciwiły się: Brazylia, RPA, Chiny i Indie. Podobny podatek chce wprowadzić Kanada. Prezydent Biden apelował, by wstrzymać się z tym przynajmniej do czasu listopadowego szczytu klimatycznego COP26 w Glasgow.
Źródło: climatechangenews.com/aa.com.tr
AS
Interes narodowy czy dekarbonizacja? Specjalna petycja do prezydenta Andrzeja Dudy!