Ostatni czwartek i piątek upłynęły pod znakiem szczytu Unii Europejskiej w Brukseli, co do którego komentatorzy europejskiej sceny politycznej prześcigali się w komentarzach, jaki będzie jego efekt. Co prawda, złośliwi mówią, że jego efekt to druga przegrana Niemiec, po półfinale mistrzostw Europy, rozegranym na warszawskim Stadionie Narodowym, nie byłbym jednak tego taki pewien. Co prawda kanclerz Merkel wróciła na tarczy, jeśli chodzi o wiele spraw, uzyskała jednak dla swego kraju korzyść, którą będzie można ocenić z dłuższej perspektywy czasowej. Tytuł tego tekstu mógł równie dobrze brzmieć: „Szczyt UE: granie na zwłokę”, ponieważ wybitnie tymczasowy charakter mają postanowienia, z których tak zadowoleni są premierzy Włoch czy Hiszpanii.
Po pierwsze, zdecydowano, że Europejski Fundusz Stabilizacji Finansowej (EFSF) oraz Europejski Mechanizm Stabilności (ESM) mogą zostać użyte do pomocy tonącemu w długach państwu na jego prośbę, za pośrednictwem Europejskiego Banku Centralnego. Po wtóre, hiszpańskie banki zostaną dokapitalizowane bezpośrednio z europejskich funduszy ratunkowych, czyli nie zostaną zakwalifikowane jako zwiększanie hiszpańskiego deficytu. Kreatywna księgowość w najczystszej postaci. Większa ilość pieniądza w obiegu prędzej czy później i tak doprowadzi do załamania, jednak sukces propagandowy został odniesiony. Włochy szczególnie zadowolone są z tego, że EBC będzie skupował obligacje państw zagrożonych bankructwem. Warto zauważyć, że zarówno decyzja o dokapitalizowaniu banków, jak i o skupowaniu obligacji nie będzie obwarowana obowiązkiem wdrażania programów oszczędnościowych. Przygotujmy się zatem na finansową jazdę bez trzymanki.
Wesprzyj nas już teraz!
Osoba, o której mówiło się najwięcej w kontekście szczytu, to Angela Merkel. Co prawda niemiecka kanclerz była przeciwna postulatom premierów Włoch, Hiszpanii czy prezydenta Francji, któremu bardzo podoba się pomysł euroobligacji, poszła jednak na pewne ustępstwa. Nie określałbym ich mianem przegranej, ponieważ Niemcy osiągnęły sukces na drodze do stworzenia nadzoru sektora finansowego w UE, czyli unii bankowej. Oprócz niej, Niemcy popierają również ideę unii politycznej i fiskalnej. Zgoda kanclerz Merkel na gwarantowanie przez niemieckiego podatnika długów hiszpańskich czy francuskich banków może być udzielona jedynie za cenę zgody na europejski, a de facto w dużej mierze niemiecki, nadzór nad tymi bankami.
Osiągnięte w Brukseli porozumienia to krok w kierunku jeszcze większego kryzysu finansowego. Jeżeli Niemcy przegrały bitwę, by wygrać wojnę, sprawą pierwszorzędnej dyplomacji i sprytu będzie zapanowanie nad europejskim bałaganem i realizacja własnych zamierzeń. Jeżeli jednak polityka kanclerz Merkel zostanie zrealizowana, będzie to największy sukces, jaki mogła na brukselskim szczycie odnieść. Będzie to wygrana znacznie ważniejsza, niż zgoda na bezpośrednie dokapitalizowanie hiszpańskich banków czy skup obligacji przez EBC. Po raz kolejny okazuje się, że, jak mawia Stanisław Michalkiewicz, Niemcy są państwem poważnym.
Tomasz Tokarski