Szkolne stołówki nie zrezygnują z serwowania posiłków mięsnych. Co więcej, jak czytamy, „forsowane obecnie przepisy raczej ugruntują pozycję mięsa na talerzu”. Propagatorzy przechodzenia na dietę roślinną w rozpaczy.
O sprawie pisze „Rzeczpospolita”, wskazując, że „nic nie zapowiada, aby szkolne stołówki stały się miejscami bardziej przyjaznymi dla uczniów na diecie wegańskiej czy bezglutenowej”.
Jak czytamy w gazecie, „polscy uczniowie będą jedli co najmniej dwa mięsne obiady tygodniowo – proponuje Ministerstwo Zdrowia w czerwcowym projekcie nowego tzw. rozporządzenia sklepikowego. Resort idzie dalej: raz w tygodniu ma być ryba, raz – potrawa przygotowana na bazie nasion roślin strączkowych. Tylko jedna z dwóch „przydziałowych” porcji mleka lub produktów mlecznych dziennie, będzie mogła zostać zastąpiona napojem lub produktem roślinnym”.
Wesprzyj nas już teraz!
W ocenie zwolenników rozszerzania diety roślinnej, decyzja ministerstwa oznacza „narzucenie jedzenia produktów mięsnych”. Mówią o nadregulacji oraz hegemonii i wygranej sektora hodowlanego w szkołach.
Z kolei organizacje stojące za osobami z celiakią mówią o tym, że o osoby z takimi problemami nie zadbano. Jak podkreślono, na diecie bezglutenowej lub eliminacyjnej jest obecnie osiem procent uczęszczających do placówek edukacyjnych dzieci i młodzieży.
Tylko czy rozwiązaniem jest tu dostosowanie diety wszystkich uczniów do potrzeb mniejszości, czy też należałoby rozważyć stworzenie alternatywnej oferty dla osób z innymi potrzebami żywieniowymi. Jak zwykle w takich sytuacjach sprawa rozbija się o pieniądze.
Źródło PAP
/ rp.pl / PCh24.pl
Oprac. MA