Rząd Prawa i Sprawiedliwości ugiął się pod naciskiem lewackiej opozycji i medialnego jazgotu środowisk ekologicznych. Ustawa zwana „Lex Szyszko”, pozwalająca właścicielom decydować co zrobią z drzewami znajdującymi się na ich posesji, została częściowo zmieniona. Prezydent właśnie złożył podpis pod nowelizacją.
Na mocy „Lex Szyszko”, ustawy nazwanej tak od nazwiska ministra środowiska prof. Jana Szyszki, Polacy w końcu stali się właścicielami swojej ziemi i mogli decydować, które drzewa znajdujące się na ich ziemi zechcą wyciąć. Taka wolność nie spodobała się różnej maści lewakom oraz totalnej opozycji, na ślepo uderzającej w rząd.
Wesprzyj nas już teraz!
W wyniku nacisków ekologów i medialnej hucpy z udziałem środowisk liberalnych, rządzący zdecydowali się ukrócić wolność, wprowadzoną wraz z „Lex Szyszko”. W ten sposób doszło do nowelizacji, którą podpisał prezydent Andrzej Duda.
W myśl nowego prawa dotychczasowa wolność zostanie ograniczona. Teraz właściciele działek będą musieli zgłaszać zamiar ścięcia drzewa, jeśli na wysokości 5 cm obwód pnia przekroczy określoną wartość – zależnie od gatunku (80 cm dla topoli, wierzby, klonu jesionolistnego i klonu srebrzystego; 65 dla kasztanowca zwyczajnego, robinii akacjowej i platanu klonolistnego; 50 cm dla pozostałych gatunków). Ponadto wycinka nie może służyć działalności gospodarczej.
Wycinka będzie możliwa, gdy prezydent miasta, burmistrz lub wójt nie zgłoszą sprzeciwu. Sprzeciw ma być uzasadniony jedynie w sytuacji, gdy drzewa rosną na terenie nieruchomości wpisanych do rejestru zabytków, na terenie uznanym za zielony w planach zagospodarowania przestrzennego lub na terenach objętych formami ochrony przyrody.
Ustawa zakłada również obowiązek konsultowania z regionalnymi dyrektorami ochrony środowiska planów usuwania drzew z pasa drogowego. Nie dotyczy to obcych gatunków topoli.
Źródło: wprost.pl
MWł