Wysokie pensje, niezły „socjal” nie pomogły. Drożyzna dopada Szwedów, którzy postanowili się zorganizować i zaprotestować przeciwko wysokim cenom. W poniedziałek ruszył bojkot konsumencki dużych sieci handlowych.
Jak wskazała Annika Morina, która zainicjowała akcję, dziś „kupowanie jedzenie stało się luksusem”. Kobieta zachęcała do powstrzymywania się przez tydzień od zakupów i korzystanie z zapasów lub usług małych, lokalnych sklepów.
Jej głos podchwyciło wiele osób, które zawiązały grupę w mediach społecznościowych i zadeklarowały czynne dołączenie do bojkotu. Protest dotyczy dużych sklepów należących do sieci Ica, Coop, Hemköp, Willys, City Gross i Lidl. Bojkot politycznie wykorzystują politycy Partii Lewicy, którzy „podpięli się” pod akcję.
Czy protest wpłynie na ceny żywności? Na pewno został zauważony, a rząd zapowiedział spotkanie z branżą spożywczą i ma omówić problem wysokich cen żywności. Niemniej handlowcy nie czują się odpowiedzialni za drożyznę. Wysokość cen tłumaczą „trendami inflacyjnymi” w Europie. Ale póki co nie słychać wyraźnych głosów wiążących drożyznę z unijną „zieloną” polityką.
Źródło: interia.pl
MA