Rewolucja nieustannie musi iść na przód i nie ma dla niej przestrzeni zakazanej. Nawet jeśli dzisiaj coś jest uważane za złe, okropne, ohydne, nieludzkie i bestialskie, jutro może okazać się normą i czymś dobrym, wspaniałym i modnym. Czy taką „ewolucję” przejdzie już niedługo kazirodztwo? Jest co najmniej kilka przesłanek, które nie pozwalają tego wykluczyć.
W środę w dziale „Nauka” na portalu wyborcza.pl opublikowano krótki tekst pt. „Kazirodztwo jest wśród zwierząt powszechne – dowodzą etolodzy ze Szwecji”. Już na wstępie podkreślono, że „kazirodztwo jest objęte silnym tabu we wszystkich ludzkich kulturach”. Zaraz potem wskazano wprawdzie, że „krzyżowanie się blisko spokrewnionych osobników – zmniejsza bowiem zróżnicowanie genetyczne i prowadzi do ujawnienia się genów recesywnych, które mogą powodować choroby”, nie miało to znaczenia w dalszej części tekstu.
Serwis internetowy „Gazety Wyborczej” przytacza badania etologów z Uniwersytetu Sztokholmskiego, którzy przeprowadzili metaanalizę publikacji naukowych na temat kazirodztwa.
Wesprzyj nas już teraz!
„Wzięli pod uwagę 139 badań dotyczących 88 gatunków zwierząt i przeprowadzonych w ciągu 40 lat. Jak konkludują w najnowszym wydaniu Nature Ecology and Evolution, zwierzęta wcale nie unikają chowu wsobnego (kazirodztwa)”, czytamy. – Wydaje się, że zwierzętom jest obojętne, czy ich potencjalny partner seksualny jest bratem, siostrą, kuzynem, czy osobnikiem niespokrewnionym – mówi cytowana przez wyborcza.pl współautorka publikacji Regina Vega Trejo.
To jednak nie wszystko. Portal przypomina hipotezę fińskiego socjologa Edvarda Westermarcka (z 1891 r.) zgodnie z którą awersja seksualna do rodzeństwa powstaje wtedy, kiedy bracia i siostry od dziecka wychowują się razem. Hipoteza ta w pewnym stopniu została obalona przez etologów ze Sztokholmu. „Metaanaliza publikacji dotyczących ludzi pokazała, że unikanie kazirodztwa nie jest w nas jakoś głęboko biologicznie zakorzenione. Kiedy badanym pokazywano zdjęcia twarzy – zmanipulowane tak, by wyglądały na twarze krewnych – i kazano wybrać potencjalnych partnerów (lub partnerki) seksualnych, nie robiło to na nich żadnego wrażenia”, napisano.
– Nasze badanie może narobić tyle zamieszania co słoń w składzie porcelany – podkreśla główna autorka publikacji dr Raissa de Boer.
Jaki z tego wniosek? Skoro zwierzęta nie mają nic przeciwko kazirodztwu, a według ekologistów i niektórych lewicowców „ludzie to zwierzęta”, więc również dla nich kazirodztwo powinno być normą. Jeśli zaś ten argument nie chwyci, to powie się, że są badania wskazujące, że bracia nie mają nic przeciwko, żeby współżyć seksualnie z siostrami, rodzice z dziećmi etc. Gdyby okazało się jednak, że i to za mało, wówczas przedstawi się inne „plusy” kazirodztwa, z których „korzystają” zwierzęta.
Źródło: wyborcza.pl
TK