„W Warszawie można liczyć na narkotyki z dowozem w 30 minut. To szybciej niż pizza na dowóz z osiedlowej pizzerii” – pisze „Dziennik Gazeta Prawna”, zwracając uwagę na skalę narkobiznesu w stolicy.
Jak wynik z szacunków Europejskiego Centrum Monitorowania Narkotyków i Narkomanii, w latach 2021-2022 nawet pięć milionów Polaków miało spożywać marihuanę. Według szacunków, tylko w jeden weekend w aglomeracji warszawskiej spala się 1,5 do 2 ton tego narkotyku.
„Jeśli założymy, że 10 procent warszawiaków popala „ziółko”, daje nam to 1,5 do 2 gram na osobę na tylko te dwa dni. Do tego należałoby doliczyć inne narkotyki, jak chociażby mefedron o niezwykle mocnym potencjale uzależniającym, którego fabryki w Polsce produkują tonami. Taką ilość trzeba wwieźć do miasta i rozdystrybuować” – czytamy w tekście Piotra Celeja.
Wesprzyj nas już teraz!
Narkobiznes nic nie robi sobie z obecności policji i służb. „W ciągu roku odbywa się 20 800 przejazdów hurtowych z marihuaną tylko dla zaspokojenia weekendowego popytu” – ocenia publicysta. Z kolei „detaliści mają przy sobie od 10 do 100 gramów specyfiku (…) prawdopodobnie nie ma momentu, kiedy kilkadziesiąt metrów od stróżów prawa przenoszone są narkotyki” – dodaje.
Dilerzy mają praktycznie nieskrępowaną swobodę działania w komunikatorach cyfrowych typu Telegram. Wśród ofert sprzedających znajdują się nie tylko narkotyki, ale także leki na receptę jak np. Xanax czy krople GBL – zwane często „pigułką gwałtu”.
– Grupy te znalazłem, gdy mój osiedlowy diler wyjechał do pracy w Belgii – opowiada cytowany w tekście Adrian, jeden z użytkowników grup. – Kupisz tu tak naprawdę wszystko, a i chyba jest bezpiecznie, bo niektóre grupy śledzę od dwóch lat. Na pewno te zaletą jest ekspresowość dostaw. Zamówienie zazwyczaj jest realizowane w pół godziny – do godziny. Szybciej dostanę więc „trawę” niż pizzę z lokalnej pizzerii – ocenia.
Źródło: gazetaprawna.pl
PR
„Moda” na narkotyki. Śmiertelna pułapka zbiera żniwo wśród młodych Polaków