Ofiary komunistycznych zbrodni pochowane na powązkowskiej Łączce były grzebane w mundurach Wehrmachtu. Eksperci pracujący przy ekshumacji znaleźli guziki od mundurów tej formacji w zbiorowej mogile.
– W dwóch grobach zostały znalezione ślady po niemieckich mundurach, głównie guziki o tym świadczą – przyznaje w rozmowie z „Naszym Dziennikiem” kierujący ekshumacjami w kwaterze na Łączce na warszawskich Powązkach dr hab. Krzysztof Szwagrzyk z IPN. – To, że dzisiaj odnajdujemy takie pozostałości, nie oznacza, że mamy do czynienia z pochówkami osób narodowości niemieckiej, ze zbrodniarzami hitlerowskimi, absolutnie nie. Mamy bowiem świadomość, że mundury niemieckich formacji militarnych wykorzystywano do innych celów – zaznacza historyk.
Wesprzyj nas już teraz!
W okresie stalinizmu więźniów ubierano w niemieckie mundury, m.in. w uniformy Wehrmachtu, w dwóch celach. Chodziło nie tylko o dodatkowe upokorzenie więźniów politycznych, ale liczono też na formę jakiegoś linczu ze strony pozostałych więźniów. W ten sposób starano się tę grupę politycznych szczególnie szykanować. Wykorzystywano mundury również po to, żeby pochować zamordowanych więźniów – wychodziło taniej, niż szykować kolejny mundur więzienny.
Kwatera „Ł” Cmentarza Powązkowskiego w Warszawie, znana jako kwatera „na Łączce”, to miejsce, gdzie w latach 1948–1956 pochowano kilkuset zmarłych i straconych w więzieniu mokotowskim w Warszawie. Najczęściej byli to żołnierze Polski Podziemnej.
Wśród nich są prawdopodobnie między innymi legendarny generał August Emil Fieldorf „Nil” – organizator i dowódca Kedywu Armii Krajowej, zastępca Komendanta Głównego AK, dowódca organizacji NIE, przywódcy Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość”, w tym: podpułkownik Łukasz Ciepliński, rotmistrz Witold Pilecki – dobrowolny więzień Auschwitz, major Bolesław Kontrym „Żmudzin” – cichociemny, żołnierz Armii Krajowej, major Hieronim Dekutowski „Zapora” – żołnierz Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, cichociemny, legendarny dowódca oddziałów partyzanckich AK, DSZ i Zrzeszenia WiN.
– Ułożenie szczątków wskazuje, że byli oni zrzucani do grobów z pewnej wysokości. Na nogach jednej ofiary kładziono głowę drugiej – bez jakiegokolwiek szacunku dla ciał ludzkich i dbałości o pochówek. Wygląda to na szybkie działanie w kierunku pozbycia się ciał. Ktoś, kto to robił, uczynił to wyjątkowo niedbale – mówi Szwagrzyk. Większość szczątków nosi ślady egzekucji tzw. metodą katyńską – strzałem w potylicę z bliskiej odległości.
Źródło: „Nasz Dziennik”
kra