27 listopada 2022

„Tam i wtedy” zamiast „tu i teraz”. Do czego prowadzi pokusa życia przyszłością?

(Oprac. GS/PCh24.pl)

„Ludzie żyją w czasie, lecz Nieprzyjaciel przeznacza ich do wieczności. Dlatego, moim zdaniem, chce On, by zwracali swą uwagę głównie na dwie rzeczy: na samą wieczność i na ten punkt w czasie, który oni nazywają teraźniejszością. Teraźniejszość jest bowiem punktem, w którym czas styka się z wiecznością. W odniesieniu do teraźniejszego momentu, i tylko w odniesieniu do niego, doznania ludzi są podobne do doznań, których nasz Nieprzyjaciel doświadcza w stosunku do całej rzeczywistości; tylko w tym momencie darowana jest ludziom wolność i aktualność. (…) W naszym interesie leży, aby odciągnąć ich od tego, co wieczne, i od tego, co teraźniejsze”. [„Listy starego diabła do młodego”, C.S. Lewis].

Na wstępie jednego z listów starego diabła do młodego, pamiętanego dzieła C.S. Lewisa, Krętacz zauważa, że ludzkość przechodziła ostatnio okres chwilowego uciszenia w europejskiej wojnie. W związku z tym, iż ucichły dręczące podopiecznego Piołuna niepokoje, stary diabeł pyta młodego: „Czy w naszym interesie leży, aby to popierać, czy też mamy podtrzymywać jego udrękę?”. W próbie odpowiedzi na tak postawione pytanie, piekielny stryj spostrzega, że zarówno dręczące obawy, jak i głupia pewność są pożądanymi stanami umysłu. Wybór pomiędzy jednym a drugim wiąże się jednak z innymi ważnymi problemami.

Jako że Bóg przeznacza człowieka do życia w wieczności, pragnie by ten skupił się na życiu w teraźniejszości, na byciu „tu i teraz”. Jak pisze Krętacz, „Teraźniejszość bowiem jest punktem, w którym czas styka się z wiecznością. W odniesieniu do teraźniejszego momentu, i tylko w odniesieniu do niego, doznania ludzi są podobne do doznań, których nasz Nieprzyjaciel doświadcza w stosunku do całej rzeczywistości”. Stąd Bóg, nazywany przez stryja Piołuna Nieprzyjacielem, chce, aby zainteresowania ludzi kierowały się nieustannie albo ku wieczności, albo ku teraźniejszości.

Wesprzyj nas już teraz!

Spostrzeżenia Lewisa wyrażone piórem swojego bohatera znakomicie wprowadzają w rozważania o. Maksymiliana Nawary OSB o tym, czym jest owo „teraz”, a co Tradycja nazwa „kairos nyn”. W praktyce medytacji chrześcijańskiej, jak wyjaśnia duchowny, wchodzimy w całkowicie inną rzeczywistość, która ma jakby charakter wody. Nie sposób ująć, zatrzymać strumienia wody w ręku. Można jedynie uczestniczyć w jej przepływie. Nie ma tam ani przeszłości, ani przyszłości. Jest niewerbalne i niecielesne „teraz”, wspomniane „kairos nyn”. Gdy otwieramy się na to, co „teraz”, czyli tę zupełnie inną rzeczywistość, nasze patrzenie się zmienia. Zauważamy, że jest to rzeczywistość obecności Boga, która jest „moja”, jest „we mnie”, to znaczy, że życie Boże jest moją tożsamością. Jak czytamy w Dziejach Apostolskich, „W Nim bowiem żyjemy, poruszamy się i jesteśmy” (Dz 17,28). Św. Paweł ujmie to w słowach: „wszystkim we wszystkich [jest] Chrystus” (Kol 3, 11).

Doświadczenie tego „nagiego teraz” pozwala nam zmienić nasze spojrzenie; dostrzec, że to, co widzialne cieleśnie jest bardzo wąskie, że tak naprawdę w całym tym moim życiu, jakie ono jest teraz, jest Bóg, który działa. Wówczas dokonuje się pojednanie w Nim przeszłości, kiedy widzę, że wszystko, czego doświadczyłem, doprowadziło mnie do „czegoś”. Spojrzenie na życie z perspektywy innej rzeczywistości pozwala odkryć w wydarzeniach mojej życiowej historii głęboki sens. Wtedy to bowiem Pawłowe: „Któż nas może odłączyć od miłości Chrystusowej?” (Rz 8,35) staje się pewnikiem.

Wobec tej optyki w interesie przeciwnika zbawienia leży, aby ludzie nie tylko dzięki medytacji nie mogli doświadczyć rzeczywistości, która umożliwia wejście w obecność Boga, ale też, parafrazując Lewisa, by nie „szli za aktualnym głosem sumienia, znosili aktualnie przeznaczony im krzyż, opierając się na aktualnie otrzymanej łasce, dziękując za aktualnie przeżywane przyjemności”. Odwieść od tego może brak uwagi na modlitwie powodowana ciągłym analizowaniem tego, co przeszłe, jak i skupianie w codziennym życiu myśli człowieka na przyszłości.

Ciekawie przedstawia ten problem autor „Listów starego diabła do młodego”, który, demaskując działanie swojego bohatera polegające na odwodzeniu ludzi od tego, co wieczne, i od tego, co teraźniejsze, pisze: „kusimy czasem człowieka (powiedzmy jakąś wdowę lub naukowca), aby żył przeszłością. Lecz ma to ograniczoną wartość, gdyż do pewnego stopnia wykazują się oni rzeczywistą znajomością przeszłości, która z kolei ma wyraźnie określony charakter i pod tym względem przypomina wieczność. Daleko lepiej jest nakłonić ich do tego, by żyli przyszłością”. Fortel ten Krętacz wyjaśnia następująco: „Krótko mówiąc, ze wszystkich rzeczy przyszłość najmniej przypomina wieczność. Jest ona najbardziej doczesną częścią czasu – przeszłość jest już bowiem zmrożona i znieruchomiała, a teraźniejszość jest prześwietlona promieniami wieczności”.  Czy oznacza to, iż mamy się przyszłością nie zajmować?

Pomocny w odpowiedzi na to pytanie może być ten fragment Lewisowego listu: „Bez wątpienia Nieprzyjaciel chce, aby ludzie myśleli również o przyszłości – dokładnie tyle, ile potrzeba do dzisiejszego zaplanowania uczynków sprawiedliwości lub miłości bliźniego, które przypuszczalnie będą ich jutrzejszym obowiązkiem. (…) On nie chce, aby ludzie byli całkowicie pochłonięci przyszłością, by w niej umieszczali swe skarby. My chcemy. Jego ideałem jest człowiek, który po całodziennej pracy dla dobra potomności (jeśli to jest jego powołanie) potrafi o tym wszystkim zapomnieć, sprawę polecić Niebu i przyjąć od razu postawę nacechowaną cierpliwością lub wdzięcznością, w zależności od wymogów bieżącej chwili”.

Perspektywę tę dookreśli tu przywołanie myśli o. Jana Konobrodzkiego OSB. W dostępnym na YouTube materiale pt. „Twoje życie rozgrywa się tu i teraz, w tej chwili” duchowny zauważa, że tym, którzy czuwają, a więc są skupieni na chwili obecnej, Bóg chce usługiwać. Odnosząc się do przyszłości wiedzą, że mogą liczyć na Bożą łaskę, która jest im dana właśnie „w chwili obecnej”. Zatem człowiek, który jest świadomy, że jego życie rozgrywa się „tu i teraz”, ma wpływ na swoje przyszłe losy.

O takiej postawie jako niepożądanej pisze piekielny Stryj do swojego wychowanka, zauważając, że tylko w teraźniejszości i tylko w niej istnieją wszelkie obowiązki, wszelkie łaski, wszelkie poznanie i wszelkie przyjemności. Z punktu widzenia starego diabła pożądany jest natomiast stan człowieka nękanego przyszłością, nawiedzonego wizją nadchodzącego raju lub piekła na Ziemi, gotowego w teraźniejszości łamać polecenia Nieprzyjaciela, jeśli uda się go przekonać, że czyniąc to, może osiągnąć jedno lub odwrócić drugie, w wierze swej zależnego od sukcesu lub bankructwa planów, których ostatecznego rozwiązania nie będzie już za swojego życia oglądał. „Chcemy stworzyć – pisze dalej Krętacz – całe pokolenia ustawicznie goniące za tęczowymi mirażami; pokolenia ludzi ani uczciwych, ani życzliwych, ani na bieżąco szczęśliwych, ludzi, którzy każdy rzeczywisty dar otrzymany w teraźniejszości zużytkują jako środek napędowy do wznoszenia ołtarza przyszłości”.

Przywołane myśli byłyby próżnym dociekaniem, gdyby nie w imię obiecujących raj na ziemi ideologii utopiono w morzu krwi setki milionów niewinnych ludzi, których poświęcono na ołtarzu przyszłości. Idee te wcale nie zgniły na śmietniku historii, ale wciąż przepoczwarzają je różnej maści rewolucjoniści, mamiąc kolejne pokolenia niemożliwym do osiągnięcia w doczesności szczęściem. Nie chodzi więc tylko o prawdę wyrażoną w słowach Rogera Schütza o tym, iż „Ten, kto przywiązuje się do dnia jutrzejszego, traci dzień dzisiejszy”. Chodzi o niebezpieczną pokusę życia „tam i wtedy”, w której tkwią wszystkie aktualne występki i wszelkie aktualne wykroczenia. Bo jak słusznie zauważył Lewis w „Listach starego diabła do młodego”: „Grzech, który jest naszym dziełem, patrzał w przyszłość”.

Anna Nowogrodzka-Patryarcha

 

Bóg czeka do końca. O co chodzi w życiu?

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij