Mi zależy na tym, żeby film był jak najbardziej prawdziwy i żeby odbrązowić tych ludzi, którzy tam służyli – mówi Konrad Łęcki, reżyser powstającego filmu „Pogranicznik”. Produkcja ma stanowić artystyczną odpowiedź na obraz wykreowany przez Agnieszkę Holland, szkalujący funkcjonariuszy służących na granicy z Białorusią.
Łęcki był gościem Filipa Obary na kanale PCh24TV. Reżyser zapytany o motywacje stojące za powstaniem filmu, powiedział, że jest to dla niego sprawa honoru.
– Budził się we mnie taki wewnętrzny sprzeciw, bo ja wówczas się przygotowywałem do innego filmu, pod tytułem Bez Wyboru, czyli tematyki żołnierzy podziemia niepodległościowego. I postanowiłem przesunąć ten projekt, gdyż uznałem, że ten jest na tą chwilę jednak najważniejszy. I próbuję się tą produkcją upomnieć i zwrócić honor ludziom, którzy wtedy nas narażali życia i zdrowie – wyjaśnił.
Wesprzyj nas już teraz!
– Stali na granicy całymi tygodniami. I o czym się dzisiaj nie mówi, wielu było rannych. Była przecież też śmierć. I w zamian za to zostali przez niektóre media po prostu opluci, sponiewierani. Uważam, że nie powinniśmy pozwalać na takie sytuacje i wymaga to wyjaśnienia. Bo ci, którzy wtedy stali za taką nagonką na tych ludzi, zmienili zupełnie optykę i mówią coś zupełnie innego – przypomniał reżyser „Wyklętego”.
Jego zdaniem taki film jest po prostu potrzebny, żeby wyprostować krążące wówczas kłamstwa, utrwalone w postaci obrazu Agnieszki Holland pt. „Zielona Granica”. Film zdobył międzynarodowe uznanie, powielając oszczerczą propagandę na temat działalności polskich służb na granicy polsko-białoruskiej. Dla Łęckiego to także kwestia elementarnej sprawiedliwości, poprzez utrwalenie ówczesnej amosfery nienawiści, której dzisiaj próbuje wyprzeć się obecna władza i jej pupile.
– Dlatego jestem przekonany o tym, że taki film jest potrzebny po prostu, żeby to wyprostować. A już to, że ci, którzy właśnie najbardziej pluli, zostają przez obecny system nagradzani jeszcze w postaci programów telewizyjnych (…) no to które państwo sobie na coś takiego pozwoli? Gdzie jest powaga państwa? Pluto na funkcjonariuszy, wyzywano ich wręcz, zarzucano czyny, których nie popełniali (…) Atakowano fizycznie nawet, bo mieliśmy przecież sytuację, że grupa rozwydrzonej młodzieży zaatakowała patrol, używała wobec tych ludzi słów wulgarnych i ci wojskowie się bali reagować, bo do tego to doprowadziło – podkreślił.
Łęcki podkreślał, że służący na granicy to twardzi ludzie, ale często pozostawali bezsilni wobec skali propagandy, robiącej z nich morderców i przestępców. – Na przykład jeżeli on [funkcjonariusz – red.] jest na służbie i potem ma rozmowę z dzieckiem przez telefon i dziecko pyta, (…) tato, czy ty jesteś bandytą, bo tak w szkole powiedziały dzieci, bo słyszały w telewizji czy w internecie na YouTube – ujawnił.
– Mi zależy na tym, żeby był jak najbardziej prawdziwy i żeby odbrązowić tych ludzi, którzy tam służyli – wyjaśnił, wskazując na moralny imperatyw dla powstania filmu. Jednocześnie – jak sam przyznał – ma świadomość rzucenia wyzwania potężnemu, mocno zideologizowanemu systemowi. Przykładowo, reżyser nie liczy nawet na jedną złotówkę z PISF, stąd decyzja o finansowaniu produkcji z pieniędzy darczyńców.
– Trzeba sobie powiedzieć jasno, że jeżeli my nie stworzymy jakiejś alternatywy dla tych budżetowych instytucji, które przynajmniej formalnie powinny takie pieniądze przydzielać, to takie filmy nie będą powstawały. Patriotyczne filmy, filmy pokazujące naszą historię w sposób pozytywny, naszych bohaterów nie będą powstawały, ponieważ generacja reżyserów, którzy teraz weszli na rynek jest wychowana w pogardzie dla tych wartości. To jest duże słowo, ale tak rzeczywiście jest i zawsze jeśli mają pokazywać historię, to w takiej optyce zawsze dla nas negatywnej – konstatował.
Więcej informacji o filmie POGRANICZNIK znajdziesz TUTAJ
Zobacz całą rozmowę: