Nie żałuję tego, co zrobiłem i zrobiłbym to jeszcze raz – powiedział Ian Ramos, student Uniwersytetu Teksańskiego, po tym jak w szaleńczym amoku zniszczył wystawę antyaborcyjną działaczy pro-life.
– Ci antyaborcyjni aktywiści przychodzą tu co semestr, mam już ich dosyć. Używają tych zniekształconych obrazów martwych płodów i chcą w nas wywołać emocje, zaszokować żebyśmy byli pro-life? Prowokują nas emocjonalnie i czego się potem spodziewają? – grzmiał Ramos po tym jak zniszczył wystawę i naubliżał pilnującemu jej obrońcy życia.
Wesprzyj nas już teraz!
Wielu studentów Uniwersytetu Teksańskiego poparło jego agresj. – Na początku byłam zszokowana, ale potem stwierdziłam, że podziwiam go za to, co zrobił, bo tak naprawdę każdy z nas marzył, aby to zrobić – powiedziała jedna ze studentek.
Ramos wyraził nadzieję, że to co zrobił natchnie i zainspiruje innych „inteligentnych ludzi” do podobnych działań. Dodał, że jest osobą tolerancyjną, ale „nie będzie tolerował bigotów”.
Najprawdopodobniej w przypływie tejże tolerancji Ramos podkreślił, że skończył się czas dialogu z prolajferami, ponieważ aborcja to – jak uważa – prawo człowieka, co ustalił Sąd Najwyższy. – Koniec końców, to nie w dyskusje powinniśmy się angażować – dodał.
Decyzję o tym, czy Ramos zostanie ukarany za swoje skandaliczne zachowanie, podejmą władze studenckie.
Źródło: gość.pl / Youtube
TK