Celujący w pogardliwym i protekcjonalnym wobec toruńskiej rozgłośni tonie „Tygodnik”, piórem Andrzeja Stasiuka dostrzega wyjątkowość i niepowtarzalność „Radia Maryja”.
Swój najnowszy felieton zatytułowany „De profundis” Andrzej Stasiuk poświęca radiu i rozgłośniom, których słucha jeżdżąc samochodem. Dlaczego? Gdyż „zawsze jest ciekawie, jakim głosem kraj przemawia, co go zajmuje i co dręczy”, uważa pisarz. Trudno się z nim nie zgodzić, gdy dochodzi do konkluzji, że właściwie repertuar wszystkich stacji radiowych jest do siebie bliźniaczo podobny. Ci sami politycy, te same nachalne reklamy, taki sam muzyczny – klajster. Całość zdaniem Stasiuka przypomina „gumę do żucia”.
Wesprzyj nas już teraz!
Jest jednak stacja inna niż wszystkie – uważa pisarz. „Dlatego w poszukiwaniu czegoś co przypominałoby życie włączam w końcu radio z Torunia. Żeby usłyszeć jakiś ludzki głos, odnaleźć opowieść, która dzieje się na tym świecie, który przesuwa się za oknem […] Żeby odnaleźć te kruche, rwane zdania, których nikt nie chciał wysłuchać. Z głębi samotności, z głębi zapomnienia, de profundis. Z otchłani świata, który słyszy tylko wrzaskliwych i dostrzega tylko strojnych. [..] Trochę jak tlen w tym trującym eterze są te głosy. Można się z nimi nie zgadzać, ale niczego nie udają. Mogą irytować, ale są w jakiś sposób prawdziwsze od głosów tych wszystkich wynajętych ekspertów od prawdy”. Pisarz przyznał, że z wielką chęcią słucha również transmitowanych w Radiu godzinek.
Czy ktoś z pilnujących „właściwej” linii krakowskiego tygodnika przysnął, czy po prostu choć na chwilę przejrzał na oczy….pożyjemy zobaczymy.
luk