8 sierpnia 2023

Tomasz A. Żak: Opolski wstyd i polski smród

(Oprac. GS/PCh24.pl)

Jeżeli ktoś myślał, że najbardziej wstydliwym wydarzeniem kulturalnym ostatnich tygodni w Opolu było zmasakrowanie pamięci Jerzego Połomskiego podczas jubileuszowego Krajowego Festiwal Polskiej Piosenki, to jest w błędzie. Wstyd rzeczywisty, który przylepi się do miasta nad Odrą i długo będzie śmierdział, to tzw. Deklaracja Opolska, efekt międzynarodowej konferencji i forum teatrów, co miało miejsce w maju, a gospodarzem tegoż był lokalny Teatr im. Jana Kochanowskiego. Dokument przedstawiono oficjalnie i z adekwatnym zadęciem dnia 7 lipca na Festiwalu Teatralnym w Awinionie.

Tak jak w 1948 r. „kongres intelektualistów” we Wrocławiu był kulturową ekspozycją totalitaryzmu sowieckiego, tak obecnie Deklaracja Opolska jawi się wizytówką marksistowskiej globalistycznej antykultury. Koordynuje to organizacja o nazwie European Theatre Conventio (ETC) z siedzibą w Berlinie, powstała w 1988 r., a finansowana m.in. przez program Unii Europejskiej „Kreatywna Europa”. Zgodnie ze swoim statutem ETC zajmuje się promocją teatru jako „platformy dialogu, demokracji i interakcji”. Dyrektorem wykonawczym stowarzyszenia, liczącego obecnie 61 członków z 30 krajów, jest Niemka, Heidi Wiley, specjalistka od cyfryzacji teatru. Jedynym teatrem z naszego państwa, który zdecydował się na członkostwo w tej swoistej kulturowej międzynarodówce, jest właśnie miejski teatr w Opolu.

Nowy wspaniały dyrektywny świat

Wesprzyj nas już teraz!

Przedstawiona w Awinionie Deklaracja Opolska jest zbiorem zaleceń na najbliższe lata dla instytucji, które wspierają „europejski sektor teatralny”. W dokumencie wyróżniono trzy obszary polityczne (autorzy Deklaracji nie wahają się nazywać tego, co robią polityką), wokół których ma się rozwijać działalność teatralna, a które winny być programowo dotowane:  

– Demokracja, międzynarodowa współpraca i siła teatru, obejmująca delikatne konteksty oraz zdrowie psychiczne i włączenie społeczne;

– Zrównoważony rozwój i zielone przemiany, który obejmuje Europejski Zielony Ład i nowy europejski Bauhaus, a także mobilność i wschodzących artystów;

– Gotowość cyfrowa obejmująca wolność artystyczną i eksperymenty oraz warunki pracy profesjonalistów teatralnych.

Jak widać, współcześni marksiści posługują się kolejną odsłoną nowomowy, gdzie rzeczywiste treści należy czytać jak za pierwszej komuny – „między wierszami wierszy”. Niesamowite jest to, że takim językiem posługują się oni również „na żywo” na swoich forach, które niczym partyjne plena „przyklepują” przygotowane odgórnie plany socjotechnicznego zmieniania rzeczywistości. W jednym z wywiadów dyrektor Wiley odsłania nieco więcej, mówiąc o planach ETC. Okazuje się (co dla mnie nie jest zaskoczeniem), że działalność artystyczna jest tutaj jedynie dodatkiem do „zaangażowania społecznego”:

Oprócz naszych prac rozwojowych, takich jak warsztaty na temat zrównoważonego rozwoju i publikacje, takie jak to badanie na temat różnorodności i równości płci, mamy również szeroki program działalności artystycznej.

Ważniejsze są bowiem inne sprawy, które oczywiście znajdują swoją ekspozycję także na scenach, ale najpierw muszą być jednoznacznie politycznie „zaszczepione”. Pani Wiley:

W 2018 roku, w ramach ruchu #metoo, zaprosiliśmy twórców teatralnych z całej Europy, aby spotkali się na konferencji European Theatre Convention (ETC) w Bratysławie, aby stymulować zmiany. Uznali, że nierówności związane z płcią i różnorodnością są tak samo nieodłączne w teatrze, jak w filmie i innych branżach rozrywkowych – i że sprostanie temu wyzwaniu wymagałoby odważnej samooceny.

(…) W rezultacie powstał kodeks postępowania ETC „Różnorodność w działaniu” dla europejskich teatrów.

Zacytujmy tutaj jeszcze Georga Häuslera, Dyrektora ds. Kultury, Kreatywności i Sportu w Komisji Europejskiej:

Rekomendacjami opolskimi europejskie środowisko teatralne potwierdza swoją spójność i wspólną, strategiczną wizję. Twierdzi, że odgrywa główną rolę we wspieraniu zrównoważonego, integracyjnego i przyszłościowego przemysłu i występuje jako wiodący partner instytucji europejskich w osiąganiu tego celu. Komisja Europejska ma nadzieję, że zgromadzenie wszystkich segmentów tej szerokiej społeczności na Europejskim Forum Teatralnym 2023 pomoże wprowadzić teatr na mapę polityki europejskiej.

Tak wygląda realnie upolityczniona kultura, prawdziwy polityczny teatr, gdy tymczasem nasi lokalni hunwejbini uprawiając tę unijną politykę w publicznych instytucjach, wspinają się  jednocześnie na szczyty hipokryzji, oskarżając władze rządzącego PiS-u o „upolitycznianie kultury” (np. casusy Strzępki w Warszawie i Głuchowskiego w Krakowie). Tymczasem „pisowscy” urzędnicy od kultury w rzeczywistości boją się polityki, która mogłaby cokolwiek strukturalnie zmienić w instytucjach opanowanych przez marksistów. Protestujący  przeciwko nim dobrze o tym wiedzą, a protesty to jedynie forma wyrafinowanej promocji ich ideologii. W kontekście tego wszystkiego jakże złowieszczo dla polskiej kultury, dla polskiego teatru brzmi wypowiedź Norberta Rakowskiego, Dyrektora Artystycznego Teatru w Opolu, który – co symptomatyczne – nazwę swej instytucji redukuje i zamiast imienia patrona używa literówek: 

Dla nas w Teatrze JK Opole myślę, że [Forum] jest dobrą okazją do pokazania, że mamy teatr naprawdę otwarty, otwarty na dialog i w swoisty sposób symbiotyczny, porównujący teatr progresywny z klasycznym. Myślę, że to swego rodzaju okno na Europę. 

Dają i wymagają

Programowy bełkot liderów nowego marksizmu jest wpisany w bezwzględne i konsekwentne działania o charakterze normatywnym (słynne „dyrektywy”). ETC otwarcie deklaruje lobbowanie u „europejskich organizacji i osobistości, aby uwzględnić znaczenie teatru jako narzędzia zmian społecznych”. I równie otwarcie uzasadniane jest to staraniami o „nową rundę finansowania europejskiego”. Paradygmat dla tych działań jest atrakcyjnie „dobroludzki”: „Bardziej równy i zróżnicowany teatr”. Za tym hasłem mamy wykluczanie inaczej myślących, cenzurę prewencyjną dla treści nieprzystających do założonej ideologii, no i nowy socrealizm na teatralnych scenach. W praktyce jeżeli chcesz mieć wsparcie finansowe, to zrób spektakl o faszystowskim konserwatyzmie polskich patriotów, o toksycznych katolickich rodzinach, o antysemityzmie wierzących w Boga, ale także o wybitnych przedstawicielach LGBT+ w dziejach Polski, o potrzebie walki z efektem cieplarnianym, o prawie do aborcji itd. itp.

Aby wszystko szło tak wytyczoną drogą trzeba zadbać o kadry, o „aktyw twórczy”. ETC bardzo mocno skupia się na sprawach kadrowych, a przede wszystkim na obsadzie stanowisk kierowniczych w instytucjach kultury państw Unii Europejskiej. Najpierw były „niewinne” ankiety do pracowników teatrów z pytaniami o ich „tożsamość, zawód, sytuację ekonomiczną, dyskryminację i rodzaje umów”. Dalej dopytywano o cech tzw. chronione, czyli pochodzenie etniczne, seksualność, wiek, płeć, „trans”, niepełnosprawność i religię. Wnioski sprzed paru lat okazały się dalece niesatysfakcjonujące, a to ze względu na „niemal całkowity brak osób ze środowisk mniejszościowych wśród personelu teatrów członkowskich ETC”.

Zalecenia Deklaracji Opolskiej mają to „poustawiać” i są w tej kwestii jednoznaczne, a w efekcie ich wprowadzenia tzw. unijne standardy będą upowszechnione. Metoda jest sprawdzona od czasów leninowskich i działacze ETC śmiało ją też definiują dzisiaj: 

Badanie wyraźnie dowodzi, że kiedy polityka dotycząca płci i różnorodności już obowiązuje, wskaźnik dyskryminacji w zgłoszonych przypadkach był znacznie niższy niż w miejscach bez.

Do tego dodajmy wspomniane wyżej stymulacje dotacyjne („wicie, rozumicie”), których efektem jest taka a nie inna, a więc obrzydliwa i sprzeczna z polską racją stanu oferta repertuarowa w przytłaczającej większości teatrów działających w Polsce.

Kongres i konferencja

W roku 1948 polscy komuniści zorganizowali we Wrocławiu kongres intelektualistów europejskich. Tamta propagandówka odbywała się pod hasłem „obrony pokoju” i  „słowiańskiego renesansu sztuki i nauki”. Przyjęto rezolucję, której adresatami byli intelektualiści całego świata, a w niej deklarowano m.in.:

Kulturze krajów europejskich, które wniosły ogromny wkład do światowego dorobku ludzkości, grozi niebezpieczeństwo utraty oblicza narodowego. (…) Ludzie, którzy przyjęli metody faszyzmu, uprawiają w swoich krajach dyskryminację rasową, prześladują wybitnych przedstawicieli nauki i sztuki. (…) Podnosimy głos w obronie pokoju, w obronie swobodnego rozwoju kulturalnego narodów, w obronie ich niepodległości narodowej, ich ścisłej współpracy i przyjaźni.

Jakieś to bardzo podobne do tego, co dzisiaj jest powodem dumy tych, którzy zaprosili współczesnych intelektualistów-artystów do Opola na konferencję. Może tylko nieco inne treści na plakatach, ale tak naprawdę chodzi o to samo.

Tomasz A. Żak

Tomasz Żak: Antykultura, czyli marksistowska grawitacja

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(18)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie