Od ponad 20 lat parafia św. Antoniego we Lwowie walczy bezskutecznie z władzami miasta o zwrot należącego do niej domu parafialnego. W intencji pomyślnego załatwienia tej sprawy łacińscy i greckokatoliccy wierni ukraińscy modlili się przy grobie swego patrona w Padwie w drodze powrotnej z Rzymu, gdzie w dniach 16-20 lutego towarzyszyli swym biskupom, składającym wizytę ad limina Apostolorum.
Ostatnio parafianie przekazali całą sprawę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu.
Wesprzyj nas już teraz!
Budynek, który chcą odzyskać, zajmuje od 1972 miejska szkoła muzyczna nr 4, która – jak twierdzą wierni – nie korzysta z całego pomieszczenia.
„Nasza parafia w ostatnich latach bardzo rozszerzyła swą działalność. Powstały i rozwijają się tam wspólnoty Żywego Różańca, bł. Marty Wieckiej, «Rodzina Rodzin», wspólnoty młodzieżowe. Nie ma miejsca dla katechezy dzieci i młodzieży, dla spotkań grup wiernych i na organizowanie pomocy charytatywnej, np. wydawanie posiłków dla biednych” – powiedziała KAI jedna z parafianek – pątniczek Sołomija Kożuszko.
Pod koniec 2014, po wyczerpaniu wszystkich instancji sądowych w mieście, nie mogąc doczekać się sprawiedliwości w swoim kraju, parafia św. Antoniego wniosła skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. „Modlimy się i oczekujemy odpowiedzi stamtąd” – powiedzieli parafianie.
Tymczasem lwowska gazeta „Wysokyj zamok” w numerze z 12-18 lutego 2015 zaatakowała parafię, wzywając władze miasta i katolików do rozwiązania konfliktu „w duchu moralności chrześcijańskiej”. W artykule, zatytułowanym „Sąd europejski rozsądzi władzę i wspólnotę”, przywołano m.in. słowa prezydenta Lwowa Andrija Sadowego, który zapewnił, że miasto już wcześniej zaproponowało zbudowanie przez parafię nowego pomieszczenia dla szkoły, korzystając przy tym m.in. ze środków Unii Europejskiej i dopiero wtedy dom parafialny zostanie zwrócony łacinnikom.
A Iryna Magdysz, szefowa wydziału kultury Lwowskiej Rady Miejskiej, w tymże artykule wyraziła najpierw „zatroskanie”, gdyż – jak zaznaczyła – w tej części miasta nie ma żadnej szkoły muzycznej, a następnie pouczyła parafian, aby byli dobrymi chrześcijanami, dodając, że „Kościoły we wszystkich krajach przede wszystkim budowały szkoły a nie burzyły je”. Zdaniem autorki „być może komuś zależy na pogorszeniu stosunków między Ukraińcami i Polakami”. W tym celu wykorzystywane są różne preteksty, począwszy od wydumanego problemu polskich i ukraińskich grobów wojskowych na Cmentarzu Łyczakowskim po sprawę zwrotu pomieszczeń wspólnotom religijnym” – oświadczyła rozmówczyni pisma.
Pracujący w tej parafii o. dr Stanisław Kawa OFM Conv. zaprzeczył w rozmowie z KAI, jakoby ktoś z dziennikarzy rozmawiał z nimi. Jednocześnie w liście otwartym do redakcji pisma nawiązał do słów o moralności chrześcijańskiej, zwracając uwagę, że zgodnie z nią „prawowity właściciel ma prawo do swojej własności”. Moralność chrześcijańska opiera się na prawie naturalnym i na Dekalogu, którego siódme przykazanie brzmi „Nie kradnij”. „W szerszym znaczeniu (…) oznacza to zakaz wchodzenia w posiadanie rzeczy wbrew woli jej właściciela oraz zwrot zagarniętych niesprawiedliwie dóbr ich historycznym i prawowitym właścicielom” – przypomniał franciszkanin.
Podkreślił, że wierni żywili „głęboką nadzieję, iż władze miasta zechcą w duchu chrześcijańskiej moralności uregulować tę sprawę z parafią w sposób konkretny, bez zwodzenia próżnymi obietnicami”. Tak się jednak nie stało, „nad czym bardzo ubolewamy i aby nie stracić ostatniej szansy na triumf sprawiedliwości, (…) zwróciliśmy się do Strasburga. Szukamy sprawiedliwości na forum międzynarodowym, podobnie jak to czyni dziś Ukraina w tak trudnej sytuacji” – wyjaśnił w liście do redakcji ks. proboszcz.
Zaznaczył przy tym, że wspólnota parafialna św. Antoniego ma charakter wielonarodowy: tworzą ją Polacy, Ukraińcy, Rosjanie i inni. „Zależy więc nam bardzo na pokojowym współistnieniu wszystkich narodowości zamieszkujących Lwów. Wszyscy modlimy się o pokój i o dobry rozwój Ukrainy. Także materialnie wspieramy władze naszego kraju w tym trudnym czasie, bo wszyscy jesteśmy obywatelami Ukrainy” – zakończył swój list o. St. Kawa.
KAI
luk