„Na tle toczącej się od kilku dni polsko-izraelskiej dyskusji na temat nowelizacji ustawy o IPN w cieniu pozostaje pogłębiający się kryzys w relacjach z Ukrainą. Wszystko przez zapis o zbrodniach ukraińskich nacjonalistów i członków formacji kolaborujących z Trzecią Rzeszą Niemiecką”, informuje czwartkowa „Rzeczpospolita”.
Zgodnie z treścią ustawy o penalizacji banderyzmu zbrodnie te są „ludobójstwem” i za ich negowanie grozi odpowiedzialność karna. Zapis ten oburzył stronę ukraińską, która ostro skrytykowała działania polskich władz. W opinii ukraińskiego MSZ Polska „upolitycznia tragiczne stronice wspólnej (polsko-ukraińskiej – red.) historii”.
Wesprzyj nas już teraz!
To jednak dopiero początek kolejnej awantury o prawdę historyczną, ponieważ ukraińskie środowiska nacjonalistyczne wzywają do zwołania nadzwyczajnego posiedzenia Rady Najwyższej w tej sprawie. Głos zabrał również, znany ze swoich antypolskich wypowiedzi, szef ukraińskiego IPN – Wołodymyr Wiatrowycz.
– Polska wprowadza polityczny dyktat, co przypomina czasy komunistyczne, gdy politycy decydowali, jak mają być interpretowane wydarzenia historyczne. Bez wątpienia ustawa ta zaszkodzi polsko-ukraińskim relacjom i kończy dialog pomiędzy polskimi i ukraińskimi historykami – powiedział Wiatrowycz. Dodał, że „polscy politycy boją się dyskusji historycznej” i powołał się na „nowe dokumenty” rzucające zupełnie inne światło m.in. na rzeź wołyńską.
– Nie zgodzimy się na to, by działalność Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów i Ukraińskiej Powstańczej Armii z góry była oceniana jako działalność przestępcza. Były sytuacje, gdy możemy mówić o przestępstwach, ale nie możemy przekładać tego na całą formację – stwierdził szef ukraińskiego IPN. O jakie sytuacje konkretnie chodzi? Tego nie wiadomo.
Z informacji podanych przez „Rzeczpospolitą” wynika, że sprawa nie zostanie póki co oficjalnie skomentowana przez polski IPN, który odsyła zainteresowanych do… ministerstwa sprawiedliwości, gdzie powstała ustawa o penalizacji banderyzmu.
Źródło: „Rzeczpospolita”
TK