W wywiadzie udzielonym Kurierowi Galicyjskiemu, znany ukraiński pisarz, dziennikarz i intelektualista stwierdził, że ludobójstwo Wołyńsko-Małopolskie było konieczne do zbudowania ukraińskiej państwowości. Broni także udziału Ukraińców w walkach u boku SS-Galizien. Jednocześnie uważa, że potrzebny jest nowy status Donbasu.
Odnosząc się do kwestii symboliki nacjonalistycznej i banderowskiej na Majdanie, Prochaśko prosił, by zrozumieć, że w latach 40. XX wieku „zarodek państwa [ukraińskiego], które nigdy nie istniało ma nadzieję na powstanie”. „(…) to były okrutne czasy, ale ludzie marzyli o swoim państwie. (…) W tamtych czasach dało się wytłumaczyć różne metody walki” – stwierdził ukraiński intelektualista, którego zdaniem nie można osądzać wydarzeń z tego okresu „z punktu widzenia roku 2015”.
Wesprzyj nas już teraz!
„Teraz możliwa jest budowa państwa bez mordów na ludności cywilnej, w tamtych czasach tak nie było” – powiedział Prochaśko. Jednocześnie sugeruje, że w analogicznej sytuacji Polacy postąpiliby tak samo, jak ówczesne bandy UPA i wielu Ukraińców:„Gdyby w tamtych czasach było zagrożenie dla państwa polskiego, to zastosowywano by takie same metody”. Przyznaje też, że sam nie jest tu„postronnym, chłodnym obserwatorem”. „Teraz patrzymy na to inaczej i jest to argument ewolucji poglądów” – powiedział Prochasko.
Ukraińśki intelektualista powiedział też, że jeden z jego dziadków „musiał pójść do dywizji SS „Galizien”, bo jego żoną była Polką” i chciał „zabezpieczyć swoją polską rodzinę przed represjami ze strony Ukraińców”. „Wtedy nikt nie zastanawiał się co robi SS na Wschodzie. Porównywano te doświadczenia z legionami z lat 18–20.
Uważano, że jest to formacja ukraińska, która będzie walczyć z bolszewikami” – stwierdził Prochaśko.
„Nie oceniam tamtych wydarzeń ani na plus ani na minus. Rozumiem, że było to złe, że szło się „nie z tymi”, ale wiele ludzi też szło „nie z tymi” – z bolszewikami. I też mordowali. Takie były czasy. Ich się nie gani. Teraz okazuje się, że tylko jedna strona jest zła? A wiemy, że sowieci popełniali przestępstwa wszędzie tam, gdzie wchodzili: na Ukrainie, w Polsce i w Niemczech” – twierdzi Prochaśko.
Prochaśko przyznaje również, że zachodni Ukraińcy zawsze mieli poczucie wyższości i swoją wizję państwa, którą chcieli uczynić dominującą. „Galicja miała zawsze i ma wizję, jaka powinna być Ukraina. Galicja zrobiła bardzo dużo, aby na Ukrainie było coś ukraińskiego. Paradoks polega na tym, że nikt z Galicji nie dostał się na taki poziom w państwie, aby rządzić. (…) Galicja mówiła, że jest szansa na stworzenie bardziej ukraińskiej Ukrainy. Niestety tak się nie stało”. Jego zdaniem należy podjąć działania na rzecz ukrainizacji kultury masowej.
Ukraiński pisarz twierdzi, że sytuacja w Donbasie wymaga zmiany podejścia do tego regionu, który zdecydowanie różni się od zachodniej Ukrainy. „Nie wierzę w to, że za parę lat Donbas stanie się częścią Ukrainy – tą normalną zdrową częścią Ukrainy. Potrzebny jest nowy status Donbasu, ale nikt nie wie jaki. (…) jeszcze przez długi czas nie będzie on normalną częścią Ukrainy. (…) Tam są zupełnie inni ludzie (…) widziałem tam różne rzeczy i zawsze będę twierdził, że są tam inni ludzie” – uważa Prochaśko i tłumaczy, że za ten punkt widzenia jest obecnie krytykowany.
Zgadza się ze stwierdzeniem, że mieszkańcy Donbasu chcą mieć swoje państwo. „I tak jak Wschodnia Galicja należała do Polski, tak Donbas będzie należał do Ukrainy i coś trzeba będzie z tym robić” – powiedział.
Kuriergalicyjski.com / Kresy.pl