28 lipca 2013

Ulice egipskich miast znowu spłynęły krwią

(fot. MUHAMMAD HAMED/REUTERS )

Kilkadziesiąt osób zginęło w Kairze podczas sobotnich starć pomiędzy zwolennikami obalonego przez armię prezydenta Egiptu Mohammeda Mursiego a siłami bezpieczeństwa. Według egipskiego Ministerstwa Zdrowia zginęło 65 osób, a prawie 270 zostało rannych, zaś zwolennicy obalonego prezydenta liczbę ofiar szacują liczbę zabitych na co najmniej 70. „Użycie nadmiernej siły” potępił tymczasowy wiceprezydent Egiptu Muhammad El-Baradei.

Według Bractwa Muzułmańskiego siły bezpieczeństwa zaatakowały w sobotę o świcie zwolenników Mursiego, którzy czuwali całą noc w pobliżu meczetu Rabaa al-Adawija w Kairze. – Niewinna krew został rozlana. Cofnęliśmy się o 10 lat – powiedział rzecznik Bractwa Muzułmańskiego Ahmed Aref. – Oni nie strzelają aby zranić, oni strzelają, aby zabić. Rany od kul są w głowie i klatce piersiowej – dodał inny rzecznik Bractwa, Gehad El-Haddad.

Świadkowie twierdzili, że policja najpierw strzelała w kierunku protestujących na bulwarze prowadzącym od meczetu Rabaa al-Adawija zwolenników Mursiego granatami z gazem łzawiącym, a wkrótce potem użyła ostrej amunicji. – Byli snajperzy na dachach, słyszałem przelatujące obok mnie pociski. Ludzie po prostu padali – powiedział Ahmed el Nashar, 34-letni konsultant biznesowy. Kierownik kostnicy dr Ibtisam Zein, powiedział że większość zmarłych zostało trafionych w głowę, niektórzy między oczy.

Wesprzyj nas już teraz!

Jednak minister spraw wewnętrznych Egiptu Mohamed Ibrahim zaprzeczył, jakoby siły bezpieczeństwa użyły ostrej amunicji oskarżył Bractwo o podsycanie przemocy poprzez wyolbrzymianie liczby zabitych, co ma służyć celom politycznym. Ibrahim powiedział, że mieszkańcy żyjący blisko meczetu Rabaa al-Adawija starli się z protestującymi po tym jak zablokowali oni główny most drogowy. Policja użyła gazu łzawiącego próbując rozdzielić walczących.

Do sobotniej masakry doszło dzień po tym, gdy na apel szefa armii gen. Abdela Fattaha al-Sisi setki tysięcy Egipcjan wyległo w piątek na ulice, aby dać mu wsparcie do położenia kresu kilkutygodniowej fali przemocy. Jego apel został odebrany przez Bractwo Muzułmańskie jako wyzwanie. W odpowiedzi, tego samego dnia zorganizowało ono swoje wiece, wzywając do przywrócenia Mursiego. Do najpoważniejszych starć pomiędzy zwolennikami i przeciwnikami Mursiego doszło w Aleksandrii, gdzie według Ministerstwa Zdrowia zginęło dziewięć osób, a 19 zostało rannych.

Piątkowy i sobotni rozlew krwi pogrążył najludniejszy arabski kraj w jeszcze większym chaosie, jaki utrzymuje się od obalenia w 2011 r. prezydenta Hosni Mubaraka. Liderzy Bractwa wprawdzie zaapelowali w sobotę o spokój, ale zgromadzeni w pobliżu meczetu Rabaa al-Adawija działacze nie ukrywali swojej wściekłość. – Ludzie chcą egzekucji Sisiego. Ludzie chcą egzekucji rzeźnika – krzyczał duchowny do tłumu z podestu przed meczetem.

Od 3 lipca, kiedy po ogromnych protestach społecznych armia obaliła prezydenta Mursiego, w regularnie powtarzających się aktach przemocy życie straciło ponad 200 osób. Sytuacja ta wywołuje głębokie zaniepokojenie zarówno w Egipcie jak i na świecie. Szef Partii Nour, drugiego po Bractwie największego islamistycznego ugrupowania w Egipcie, wezwał do natychmiastowego śledztwa w sprawie „masakry”.

„Ubolewanie i potępienie z powodu śmierci męczenników” wyraził wielki imam kairskiego meczetu Al-Azhar, szejk Ahmed al-Tajeb. Zażądał on „niezwłocznego śledztwa”, aby winni masakry zostali ukarani „bez względu na ich powiązania”. Wyraził on także przekonanie, że jeśli nie będzie rozwiązania kryzysu, to sytuacja będzie tylko się pogarszać. – Jedyną alternatywą dla dialogu jest destrukcja – powiedział.

Głębokie ubolewanie z powodu eskalacji przemocy w Egipcie wyraziła w sobotę szefowa unijnej dyplomacji Catherine Ashton, która wezwała wszystkie strony konfliktu do zaprzestania przemocy. Z kolei minister spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii William Hague apelował do władz Egiptu o „uszanowanie prawa do pokojowych protestów, a także o powstrzymanie się od użycia siły wobec demonstrantów”.

Do zaprzestania rozlewu krwi wezwały także władze Kataru, który za rządów Mohammeda Mursiego przyznał Egiptowi 7 mld dolarów pomocy. „Wzywamy strony w Egipcie do kierowania się powściągliwością w celu uniknięcia dalszego rozlewu krwi” – cytowała telewizja Al Dżazira oświadczenie katarskiego MSZ.

Znamienne, że nie było komentarza odnośnie sobotnich wydarzeń ze strony Stanów Zjednoczonych, które co roku udzielają Egiptowi ok. 1,5 mld dolarów pomocy, głównie na zakup sprzętu wojskowego. Ze względu na kryzys Waszyngton opóźnia dostawę czterech myśliwców F-16. Jednak przedstawiciele amerykańskich władz jednoznacznie wskazują, że USA nie mają zamiaru odciąć pomocy Egiptowi, który postrzegany jest jako ważny sojusznik i ważny w regionie gwarant bezpieczeństwa Izraela.

Pod względem liczby ofiar wśród zwolenników Bractwa Muzułmańskiego sobotnie starcia z siłami bezpieczeństwa były najtragiczniejsze od 8 lipca, kiedy zginęły 53 osoby. Mimo to rzecznik Bractwa Muzułmańskiego, Gehad El-Haddad powiedział, że zwolennicy obalonego prezydenta Mursiego nadal będą prowadzić pokojowe protesty. Jednak działacze Bractwa protestujący przed meczetem Rabaa al-Adawija powiedzieli, że nie dadzą się zastraszyć i ostrzegli przed gorszym rozlewem krwi, jeśli siły bezpieczeństwa nie wycofają się. – Będziemy tu, aż umrzemy, jeden po drugim – powiedział 24-letni Ahmed Ali, pomagający w leczeniu ofiar w szpitalu polowym.

Krzysztof Warecki, Reuters

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Bez Państwa pomocy nie uratujemy Polski przed planami antykatolickiego rządu! Wesprzyj nas w tej walce!

mamy: 300 665 zł cel: 300 000 zł
100%
wybierz kwotę:
Wspieram