Prezydent USA Barack Obama kategorycznie odmówił chińskiej firmie Ralls Corporation zakupu czterech farm wiatrowych w Oregonie. Uznał, że działalność inwestorów może mieć jeszcze inne motywy, które mogą zagrozić bezpieczeństwu USA. Chińczycy temu oczywiście zaprzeczają i zarzucają prezydentowi łamanie prawa. Sprawa trafiła do sądu.
To pierwszy od 22 lat przypadek w USA, kiedy najwyższe władze blokują zagraniczną inwestycję. Obama zapewnił w komunikacie, wystosowanym w związku z podpisaniem zakazu dotyczącego chińskiej inwestycji w Oregonie, że są poważne podstawy, aby twierdzić „że Ralls Corporation może przedsięwziąć akcje zagrażające bezpieczeństwu Stanów Zjednoczonych”.
Wesprzyj nas już teraz!
Chińczycy się bronią i zarzucają Obamie, że łamie prawo. W skierowanym do sądu pozwie prawnicy spółki zarzucają prezydentowi, że „zachował się w sposób bezprawny i bezpodstawny”. Podobne zarzuty sformułowano w komunikacie, oskarżając jednocześnie, że ta decyzja narusza zasadę równego traktowania.
Innej reakcji nie można się było oczywiście spodziewać. Trzeba jednak przyznać, że przesłanki są naprawdę poważne. Farmy będące przedmiotem zainteresowania firmy Ralls Corporation są bowiem położone w pobliżu bazy Marynarki Wojennej USA, gdzie odbywają się ćwiczenia oraz testuje się najnowsze typy broni. Nad bazą zamknięta jest strefa powietrzna, a wstęp na teren jednostki jest możliwy tylko za okazaniem przepustki. Okoliczne działki, na których są zlokalizowane farmy wiatrowe mogłyby więc być potencjalnie wykorzystane do podglądania wszelkich działań wojskowych, które odbywają się na terenie bazy. Jest to tym bardziej prawdopodobne, że w okolicach zdarzają się np. podejrzane loty na bardzo niskim pułapie nawet 60 m. oraz niewielką prędkością nawet 500 km/h.
Iwona Sztąberek
Źródło: www.ekonomia24.pl
