Prawo do posiadania broni może zostać w Stanach Zjednoczonych ograniczone nawet wtedy, gdyby prezydentem został kandydat republikanów, Donald Trump. Po masakrze w klubie dla homoseksualistów w Orlando polityk poinformował, że rozważa poparcie dla zakazu sprzedaży broni osobom podejrzanym o terroryzm.
Trump chce spotkać się z przedstawicielami lobby zbrojeniowego, by rozmawiać z nimi o zakazie sprzedaży broni osobom podejrzanym o terroryzm. Jak napisał na Twitterze, będzie rozmawiał z Narodowym Stowarzyszeniem Strzeleckim (NRA) o wprowadzeniu w Stanach Zjednoczonych zakazu sprzedaży broni osobom podejrzanym o terroryzm lub objętych zakazem lotów.
Wesprzyj nas już teraz!
Podobny zakaz od dłuższego czasu chcieliby wprowadzić demokraci z Barackiem Obamą na czele. Nie mogą tego zrobić, trafiając na opór w Kongresie. Przeciwna jest też NRA, popierając zasadniczy dostęp do broni nawet osób podejrzanych o terroryzm, chyba, że śledczy przekonali by w krótkim czasie sąd o konieczności niewydawania broni danemu człowiekowi.
Debata o zmianach w prawie rozgorzała po niedawnym zamachu w klubie dla homoseksualistów w Orlando. Napastnik przyznający się do członkostwa w Państwie Islamskim był w przeszłości obserwowany przez służby, co nie pozwoliło jednak zapobiec masakrze.
Jeszcze w 2004 roku „New York Times” pisał, że na „liście terrorystycznej” znajduje się 800 tysięcy osób. Lista nie jest wirtualna: nawet senator Ted Kennedy musiał poddawać się bardzo skrupulatnym kontrolom na lotnisku, nosi bowiem takie samo nazwisko, jak jeden z mężczyzn wpisanych na listę.
Organizacja NRA zapowiedziała, że nie zmienia swojego stanowiska w sprawie dostępu do broni dla osób podejrzanych o terroryzm. Sam Trump tuż po masakrze w Orlando stwierdził, że na zagrożenie terrorystyczne należy zareagować nie zmniejszeniem dostępu do broni, ale jej upowszechnieniem w rękach prywatnych.
Źródło: faz.net
Pach